REKLAMA

Tak Polska może odciąć import energii z Rosji. Łatwo nie będzie, ale to kwestia determinacji

Najpierw politycy pokazali Moskwie, że tym razem żarty się skończyły i nie będzie żadnego pobłażania. Potem dołączyli inni: instytucje finansowe, organizacje sportowe, świat kultury. Teraz wychodzi na to, że wojna na Ukrainie może kosztować Rosję znacznie więcej, bo ta agresja na nowo prawdopodobnie poukłada klocki w energetycznej układance. Już pierwsi odwracają się plecami do surowców z wschodu. Polska też tak zrobi?

import-wegla-do-Polski
REKLAMA

Nie ma naszej zgody na dalsze wspieranie rosyjskich koncernów paliwowych. Musimy budować gospodarkę opartą na solidarności europejskiej i alternatywnej energetyce. Dlatego apelujemy do rządu o podjęcie wszystkich możliwych działań w celu zaprzestania importu węgla, gazu i ropy z Federacji Rosyjskiej - czytamy w apelu Koalicji Klimatycznej do polskiego rządu. Eksperci wskazują, że priorytetem powinna stać się modernizacja przestarzałych sieci energetycznych. Nie można zapomnieć też o koniecznych zmianach w transporcie, który nie może dłużej opierać się na silnikach spalinowych.

REKLAMA

Wśród popierających jego treść znalazła się m.in. Akcja Demokratyczna, Fundacja „Rozwój TAK - Odkrywka NIE”, Fundacja Frank Bold, Instytut Zielonej Gospodarki, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, Polski Alarm Smogowy, Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, czy Związek Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć.

Węgiel z Rosji trafia do gospodarstw domowych

Wcześniej Forum Energii wyliczyło skalę polskiego uzależnienia energetycznego od Rosji. I wychodzi na to, że sprzedając ropę, gaz i węgiel Rosja zarobiła na kontraktach z Polską w ciągu 20 lat ponad 900 mld zł. Obecnie nieco mniej niż połowa, 46 proc. naszych potrzeb energetycznych jest realizowana przez surowce z importu. Polska na własne potrzeby produkuje 3 proc. ropy, 20 proc. gazu i 80 proc. węgla - wskazuje Forum Energii. Tylko w 2020 r. Polska sprowadziła z Rosji 9,6 mld m3 gazu ziemnego (66 proc. całego importu tego surowca), 16,8 mln t ropy (55 proc.) i 9,4 mln t węgla (75 proc.). 

Ta zależność jednak od lat się zmniejsza. Polska od kilkunastu lat prowadzi strategię dywersyfikacji dostaw gazu i ropy. Inwestycje w terminal LNG i gazociąg Baltic Pipe znacząco wzmacniają naszą pozycję. Na przestrzeni ostatnich lat najbardziej wzrósł import węgla - zauważają autorzy opracowania. Większość sprowadzanego czarnego złota z Rosji wykorzystywana jest do celów grzewczych, 60 proc. trafia do gospodarstw domowych. Piątą część (22 proc.) rosyjskiego importu węgla kupują koksownie.

Koniec z hamowaniem OZE, trzeba pożegnać zasadę 10H

Jak z tym rosyjskim importem można skończyć? To trudne zadanie, ale jak najbardziej do wykonania. Zdaniem Forum Energii trzeba m.in. przeprowadzić stress testy krytycznej infrastruktury energetycznej UE, przygotować spółki energetyczne do podejmowania działań ograniczenia energii, zaplanować limit zakupów dla gazu i węgla, a także nadać priorytet rozwojowi energetyki odnawialnej. 

Ale to samo się nie stanie. Należy pilnie odblokować rozwój energetyki wiatrowej, m.in. przez usunięcie albo przynajmniej sensowne znowelizowanie zasady 10H. Dobrze byłoby również przyspieszyć rozwój pomp ciepła, co powinno ograniczyć zużycie węgla w gospodarstwach domowych. Polska mogłaby też rozpocząć strategiczną dyskusję o ograniczaniu importu z Rosji przez wszystkie państwa UE. 

Energia z Rosji: alternatywą jest tylko Bruksela

Uniezależnienie się energetyczne od Rosji będzie tym łatwiejsze, im bardziej będzie transparentny rynek. Dlatego Forum Energii zaleca także pilne ograniczenie manipulacji w unijnym systemie handlu emisjami ETS. Warto zauważyć, że w dobie odwracania się od Rosji plecami, tej energetycznej także, cena emisji CO2 systematycznie spada. W przededniu rosyjskiej agresji an Ukrainę za wyemitowanie tony dwutlenku węgla trzeba było zapłacić ponad 96 euro. Ale od tego czasu jesteśmy świadkami cenowej jazdy w dół i obecnie emisja 1000 kg CO2 kosztuje ponad 82 euro. To spadek na przestrzeni nawet nie tygodnia na poziomie 14,6 proc. 

W kontekście odchodzenia od energetyki rodem z Rosji dobrze byłoby też konkretnie i celowo wydawać pieniądze, jakie polski rząd na tych emisjach w systemie ETS zarabia. A jest tego ostatnio coraz więcej. Jak wynika z odpowiedzi na poselską interpelację wiceministra klimatu i środowiska Adama Guibourge-Czetwertyńskiego z tego tytułu Polska uzyskała w latach 2013-2021 łączne wpływy w wysokości ponad 59 mld zł, z czego przeszło 51 mld zł trafiło do budżetu państwa. 2021 r. był pod tym względem rekordowy i z systemu ETS uzyskaliśmy prawie 25,3 mld zł. 

Nie ma wątpliwości, że uniezależnienie się od Rosji będzie swoje kosztować. Dlatego oprócz właściwego wykorzystywania środków pochodzących z ETS polski rząd powinien także zakopać wszelkie spory z Brukselą i dążyć do jak najszybszego odblokowania Krajowego Planu Odbudowy. Zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej pieniądze stąd pochodzące powinny być wydatkowane m.in. na zieloną transformację. A to jest bardzo konkretna kasa: 58,1 mld euro do wydania w ciągu pięciu lat: 23,9 mld euro w formie dotacji i 34,2 mld euro w formie pożyczek. Eksperci klimatyczni nie od dzisiaj krytykują polski KPO, m.in. za zielone światło dla inwestycji gazowych, za brak strategii klimatycznej do 2050 r., czy też brak konkretnych poziomów założonej redukcji emisji.

Wojna na Ukrainie: inni już się odsuwają od rosyjskiej energii

Rosja mocno od siebie uzależniła energetycznie Europę, a przez Nord Stream 2mogła jeszcze bardziej. Ale wojna na Ukrainie wszystko zmieniła i nawet najbardziej do tej pory lojalni sojusznicy Moskwy zaczynają się od niej odsuwać. Tak można interpretować ostatnie działania Berlina, po tym, jak kanclerz Olaf Scholz stwierdził, że trzeba zmienić kurs, aby przezwyciężyć zależność od importu energii od poszczególnych dostawców. Rzecz jasna chodzi w głównej mierze o Rosję. 

Dlatego Niemcy najpierw planują zwiększyć swoje zapasy gazu, a potem być może zdecydują się na wydłużenie żywota swoich elektrowni jądrowych i węglowych. Od rosyjskiej energii uciec chce także Bułgaria, która właśnie podjęła rozmowy z Grecją na temat wspólnego projektu jądrowego, dotyczącego budowy elektrowni w pobliżu Belene. 

REKLAMA

Z założonymi rękami czekać nie zamierza również Gasunie, operator infrastruktury energetycznej w Holandii i Niemczech, który wybuduje w niemieckim Brunsbütte terminal do zagazowania gazu LNG, ale też sprawdzi, czy możliwe jest zwiększenie zdolności importowych gazu do Holandii. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA