To nie wina OZE. Blackout w Hiszpanii pokazuje, co grozi też Polsce
Odnawialne źródła energii znów mają pod górkę. Przeciwnicy unijnej polityki klimatycznej – zakładającej m.in. stopniowe wycofywanie paliw kopalnych – obwiniają OZE za niedobory prądu, do których doszło pod koniec kwietnia w Hiszpanii i Portugalii. Nie brakuje też głosów, że podobny scenariusz może wkrótce dotknąć Polskę. Tymczasem eksperci zwracają uwagę, że przyczyny blackoutu leżą gdzie indziej – wskazują na konieczność modernizacji infrastruktury i dostosowania jej do zmieniających się warunków energetycznych.

Blackout, który pod koniec kwietnia dotknął Półwysep Iberyjski – obejmując Hiszpanię, Portugalię, a na krótko także przygraniczne obszary Francji – stał się wygodnym narzędziem do ataków na odnawialne źródła energii oraz szerzej: na Europejski Zielony Ład. Była to największa przerwa w dostawach prądu w historii Europy. Zakłócenia w połączeniu elektroenergetycznym między Hiszpanią a Francją, przebiegającym przez Pireneje, doprowadziły do bezprecedensowego załamania systemu energetycznego w Hiszpanii.
Przestały działać systemy komunikacyjne i transportowe, wstrzymano pracę zakładów przemysłowych, biura zostały ewakuowane, a handel praktycznie zamarł. Tymczasem w ubiegłym roku OZE w Hiszpanii wzrosły o kolejne 11 proc., osiągając rekordową produkcję na poziomie 149 TWh.
Hiszpania czyni solidne postępy w transformacji swojego systemu elektroenergetycznego — kluczowego procesu w walce ze zmianą klimatu, mającego na celu osiągnięcie strategicznej autonomii i obniżenie cen energii - zapewniała jeszcze w ubiegłym roku Beatriz Corredor, szefowa Red Electrica, operatora hiszpańskiego systemu elektroenergetycznego.
Blackout to wina OZE? To bzdura
Rządy w Madrycie i Paryżu już zapowiedziały wzmocnienie współpracy, żeby wyjaśnić iberyjski blackout. Ale dla wielu wszystko jest już jasne. To przez OZE, które wypychają z miksu energetycznego stabilne źródła, oparte na gazie, węglu, a także atomie. I to też czeka Polskę, która podąża tą samą ścieżką.
Już w 2026 roku w naszym systemie zabraknie mocy, grożą nam wyłączenia prądu, czeka nas ciemność - przewidywał niedawno Jarosław Grzesik, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność”.
Ale obarczanie wyłącznie odnawialnych źródeł energii odpowiedzialnością za to, co się wydarzyło na Półwyspie Iberyjskim pod koniec kwietnia, nie jest do końca zgodne z rzeczywistością. Analitycy wskazują raczej na problem z zarządzaniem OZE w nowoczesnych sieciach. Zwłaszcza przy rosnącym stale zapotrzebowaniu energetycznym. To tak, jakby za odłączenia instalacji fotowoltaicznych w Polsce odpowiadała sama fotowoltaika, a nie kondycja niemodernizowanej latami sieci. Raul Bajo Buenestado, spec od ekonomii energetycznej, przekonuje, że stawianie takich zarzutów odnawialnym źródłom nie jest właściwe.
Kluczowa lekcja jest taka, że zapewnienie stabilności, niezawodności i odporności sieci zdominowanej przez zmienne źródła energii odnawialnej wymaga czegoś więcej niż tylko zwiększenia liczby paneli słonecznych i turbin wiatrowych. Technologie te powinny być wspierane przez sieć specjalnie zaprojektowaną tak, aby uwzględniała ich cechy i zmienność - przekonuje.
Zanim zapadła ciemność, były sygnały ostrzegawcze
Inna sprawa, że zamykanie w Hiszpanii elektrowni na gaz, węgiel i tych jądrowych też zmniejszyło zdolności bilansujące sieć.
Może to zwiększyć ryzyko incydentów operacyjnych, które mogą wpłynąć na dostawy i reputację firmy - uważa Red Electrica.
Do dzisiaj nie jest jasny gwałtowny spadek mocy fotowoltaicznych, raptem w godzinę z ok. 18 GW do poniżej poziomu 5 GW. Eksperci biorą pod uwagę brak tzw. „bezwładności sieci”, przy niewielkim udziale energii jądrowej i paliw kopalnych. To energia kinetyczna, której źródłem jest obrót wirujących generatorów. To ona działa jako amortyzator w przypadku nagłej utraty mocy. A przecież zarówno energia wiatrowa i słoneczna oparte są na inwerterach i nie obejmują fizycznego obrotu. Dlatego w tym przypadku bezwładność nie pozwala zrekompensować mocy.
Więcej o blackoucie przeczytasz na Spider’s Web:
I wcale nie jest tak, że ów blackout zaatakował bez żadnego sygnału ostrzegawczego. Już tydzień wcześniej dochodziło do energetycznych incydentów. Np. 22 kwietnia przerwy w dostawach prądu zakłóciły funkcjonowanie sygnalizacji kolejowej i unieruchomiły 10 pociągów dużych prędkości. W tym samym dniu rafineria Repsol też cierpiała przez problemy z zasilaniem. Carlos Cagigal, ekspert ds. energetyki, górnictwa i odnawialnych źródeł energii, w rozmowie z serwisem 20minutos.es, zwraca uwagę na opóźnienia inwestycji w sieć energetyczną.
Wielu ekspertów z branży ostrzegało przed tym od dwóch lat. Problem polega na tym, że rozwój energii odnawialnej i rozbudowa infrastruktury sieciowej postępują w różnym tempie. Wszystko staje się dla nas za małe – przekonuje.