REKLAMA

Związkowcy: „Grożą nam wyłączenia prądu, czeka nas ciemność”

Rośnie w oczach kolejka krytykujących Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r. (KPEiK). Teraz na dokumencie suchej nitki nie zostawił Sławomir Mazurek, szef prezydenckiej Rady ds. Środowiska, Energii i Zasobów Naturalnych. Z kolei Jarosław Grzesik, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność”, przewiduje w przyszłym roku serię blackoutów.

blackout-w-Polsce-juz-w-2026
REKLAMA

Prezydencka Rada ds. Środowiska, Energii i Zasobów Naturalnych pochyliła się nad przygotowanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska dokumentem, który ma być naszym energetycznym drogowskazem do końca dekady. Wnioski nie są optymistyczne. 

REKLAMA

Ten dokument zawiera błędy, a przede wszystkim nie gwarantuje bezpieczeństwa energetycznego i rozwoju polskiej gospodarki - tak KPEiK ocenia Sławomir Mazurek.

Doradca prezydenta RP twierdzi, że KPEiK w obecnym kształcie nie dość, że nie wskazuje na źródła, z których ma być finansowana nasza transformacja energetyczna, to w dodatku zawiera nieprawdziwe wyliczenia. 

Nie ma tam zapisu, w którym pokazano by, jak kształtować się będą ceny energii i co to oznacza dla przedsiębiorstwa czy obywateli - przekonuje szef prezydenckiej Rady ds. Środowiska, Energii i Zasobów Naturalnych, i zapowiada, że będzie apelować do resortu klimatu i środowiska o daleko idący zmiany w KPEiK.

Wcześniej inni krytykujący ten dokument mówili o tym, że blackout może stać się bardzo szybko wyjątkowo częstym zjawiskiem w Polsce.

Blackout zacznie nas odwiedzać już w przyszłym roku?

Związkowiec „Solidarności” Jarosław Grzesik przekonuje, że taki KPEiK jest szkodliwy dla całej polskiej gospodarki i jak zacznie być realizowany w obecnej formie, to już w przyszłym roku blackout stanie się dla nas normą.

Już w 2026 roku w naszym systemie zabraknie mocy, grożą nam wyłączenia prądu, czeka nas ciemność - twierdzi Grzesik.

Więcej o blackoucie przeczytasz na Spider’s Web:

Powołuje się przy tym na raport Polskich Sieci Elektroenergetycznych pt. „Ocena wystarczalności zasobów wytwórczych na poziomie krajowym 2025–2040”. Autorzy opracowania przekonują, że Polska już w 2026 r. może mieć niedobór mocy na poziomie 4,2 GW, a w 2034 r. - już 9,4 GW. 

To ogromna luka. Te braki i zaniechania oraz nieodpowiedzialne decyzje dotyczące likwidacji elektrowni węglowych to świadome narażanie naszego Państwa na powstanie „luki mocowej”, w której w krajowym systemie energetycznym zabraknie stabilnych źródeł energii elektrycznej dla zapewnienia ciągłości dostaw dla odbiorców - komentuje Jarosław Grzesik.

Rewolucja energetyczna raptem w kilka lat

REKLAMA

Źle lub bardzo źle o KPEiK wypowiadali się wcześniej górnicy, którzy też wróżyli w 2026 r. blackout i nawet kilkaset godzin bez prądu. Z kolei eksperci z Fundacji Instrat zwracali uwagę, że projekt KPEiK nie przedstawia polityk, które uprawdopodabniałyby osiągnięcie takiego tempa rozwoju energetyki jądrowej w tym horyzoncie czasowym. Przecież ambitny scenariusz KPEiK zakłada, że w 2040 r. będziemy mieć ponad 7 GW z energetyki jądrowej. Tymczasem już wiadomo o co najmniej 2–3 letnim opóźnieniu startu budowy naszej pierwszej elektrowni jądrowej, co miało mieć miejsce w 2026 r. 

Przypomnijmy, że najnowsza wersja KPEiK to dwa scenariusze: rynkowo-techniczny (WEM) i ambitny (WAM). Ten drugi zakłada m.in. że w 2030 r. dzielić i rządzić w naszym miksie energetycznym będą wyłącznie odnawialne źródła energii, do których miałoby należeć 56 proc. tego tortu. Węgiel miałby spaść do raptem 22 proc., a gaz ziemny i wodór byłyby na poziomie 16 proc. Oznaczałoby to rewolucję energetyczną raptem w kilka lat. Na razie nam do takiego podziału bardzo wiele brakuje. Jak wynika z ostatniego Przeglądu Węglowego od Fundacji Instant za listopad 2024 r., węgiel (kamienny i brunatny) miał udział na poziomie 59 proc., a gaz - 15 proc. OZE raptem miały tylko 19 proc. (najwięcej energetyka wiatrowa - 16 proc.).

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA