Pompy ciepła znowu oberwą? Lista ZUM może być gwoździem do trumny
W 2022 r. Polska, ze wzrostem sprzedaży pomp ciepła na poziomie 102 proc., mogła patrzeć na resztę świata z góry. Ale dzisiaj po tym boomie nie ma ani śladu, a pompy ciepła stały się dla wielu Polaków wrogiem numer jeden. W rankingu popularności za chwilę wyprzedzą je nawet kotły gazowe, o tych na biomasę nie wspominając. Jakie popełnione błędy przyczyniły się do tego w największym stopniu, a jakich pułapek trzeba się wystrzegać w przyszłości, żeby nie było jeszcze gorzej? Z tymi i innymi pytaniami zwracamy się do Pawła Lachmana, prezesa Stowarzyszenia Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC).
Chociaż w Polsce jeszcze żadna transformacja energetyczna oficjalnie nie ruszyła nawet z miejsca, to i tak w ostatnich paru latach byliśmy świadkami odwrotu Polaków od paliw kopalnych. Było to spowodowane kryzysem energetycznym, który wywindował cenę gazu i węgla do niespotykanych dotąd poziomów. I zaczęliśmy szukać po prostu tańszych rozwiązań, które pomogłyby zmniejszyć nasze rachunki za ogrzewanie. Wtedy właśnie na białym koniu wjechały pompy ciepła, które obiecywały wyraźne ograniczenie ciepłowniczych wydatków. W efekcie pompy ciepła skoczyły z udziału w Czystym Powietrzu na poziomie 28 proc. w styczniu 2022 r. do 60 proc. w lipcu 2022 r. i nawet 64 proc. w styczniu 2023 r.
Niestety, w tym krótkim okresie raptem dwóch lat pokazaliśmy, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych i nasz rodzimy rynek pomp ciepła zniszczyliśmy doszczętnie. W październiku 2024 r. już tylko 23 proc. beneficjentów dopłat do wymiany węglowego kopciucha decydowało się na te urządzenia grzewcze. Kotły gazowe miały w tym czasie odsetek na poziomie 24 proc., a kotły na biomasę - 53 proc. Winne są ceny energii, ale nie tylko.
To też skutek działań politycznych - nie ma żadnych wątpliwości Paweł Lachman.
Pompy ciepła, czyli branża kontra polityka
Może i w ostatnich dwóch latach zmienił się stosunek Polaków do pomp ciepła, ale Komisja Europejska ma cały czas takie samo zdanie na temat tych urządzeń grzewczych. Bruksela niezmiennie uważa, że ich rola będzie w kolejnych latach tylko rosła.
U nas brak ochrony konsumentów poza ściśle określonym limitem zużycia energii elektrycznej uderzył właśnie głównie w użytkowników pomp ciepła. Świadomie za to chroniono tych ogrzewających domy gazem i węglem. Potem gwoździem do trumny było 100-procentowe dofinansowanie do trzeciej grupy beneficjentów, do czego Polska nie była nigdy przygotowana. Niestety, ale w ten sposób branża przegrała z polityką - przekonuje szef PORT PC.
Te stuprocentowe dofinansowanie nie sprawdziło się nigdzie w UE, z wyjątkiem może tylko Irlandii. U nas jedynie uwypukliło coraz większe problemy z jakością instalacji, na co składał się chociażby błędny dobór urządzenia. Bo też liczył się wyłącznie zysk: najpierw wykonawców, a dopiero potem beneficjentów. Wśród nich też zdarzały się nieuczciwe osoby. Przykładowo jeden człowiek, określający się jako biedny, mógł skorzystać czterokrotnie z maksymalnej, stuprocentowej dotacji - na cztery domy. Tak zdobywał ponad 400 tys. zł.
Więcej o pompach ciepła przeczytasz na Spider’s Web:
W tym roku cała branża musi ze sobą współpracować, żeby do takich sytuacji już nie dochodziło - uważa Paweł Lachman.
Szef PORT PC za tę sytuację na naszym rynku pomp ciepła obwinia również cześć dziennikarzy. W ten sposób miało pojawić się sporo przekłamań, półprawd i niedopowiedzeń. Swoje dorzucili anonimowi eksperci.
Ich szeroko cytowane wypowiedzi ujawniają nie tylko brak wiedzy w zakresie wykonywania instalacji pomp ciepła, ale też niezrozumienie elementarnych zasad fizyki. Podobne opinie możemy spotkać na forach internetowych jako prywatne, niezweryfikowane wpisy, ale nie powinny one stanowić eksperckiego komentarza do artykułów w popularnych mediach - nie ma żadnych wątpliwości Lachman.
Czekając na zmiany w programie Czyste Powietrze
To właśnie tego typu nieprawidłowości stoją za zawieszeniem programu Czyste Powietrze, który po modyfikacjach ma ruszyć na nowo od 1 kwietnia 2025 r. Ale czy to wystarczy? Rynek wcześniej przecież miała uporządkować Lista Zielonych Urządzeń i Materiałów ZUM, dzięki której do Polaków miały trafić już wyłącznie dokładnie sprawdzone pompy ciepła.
Niestety, skoncentrowano się nadmiarowej weryfikacji pomp ciepła, zaniedbując całościową rzetelną ocenę wszystkich urządzeń grzewczych. W efekcie na liście ZUM mamy dziś bardzo mały wybór pomp ciepła – właściwie to tylko ułamek dobrej jakościowo oferty rynkowej. Jednocześnie dalej jest tam wiele kotłów, których nie powinno być w ogóle w sprzedaży - twierdzi Paweł Lachman.
Szef PORT PC zwraca uwagę na europejską bazę EPREL, która pozwala konsumentom w UE na przeglądanie informacji dotyczących takich produktów, jak pompy ciepła czy kotły, w tym ich etykiety energetyczne i karty informacyjne. U nas, jak szacuje Lachman, nawet 2/3 kotłów grzewczych, ale też pewnej części pomp ciepła z bazy ZUM nie ma na liście EPREL. A przecież te wprowadzone na rynek po 2019 r. nie mogą być w obrocie na terenie UE bez takiej rejestracji.
Jakiej skali nieprawidłowości możemy się spodziewać w całej bazie ZUM w innych grupach produktowych niż pompy ciepła? Czy ktoś to kiedyś sprawdzał? I dlaczego dofinansowywane są urządzenia niespełniające wymogów dopuszczenia do obrotu w UE albo takie jak kotły elektryczne, które z założenia zużywają od 3 do 5 razy więcej energii elektrycznej niż pompy ciepła, narażając użytkowników na gigantyczne koszty eksploatacji? - pyta Paweł Lachman.
Izba Gospodarcza Urządzeń OZE z apelem w sprawie listy ZUM
Do takiej polityki w sprawie zielonej listy ZUM odniosła się również Izba Gospodarcza Urządzeń OZE (IGU OZE) reprezentująca ponad 100 polskich producentów urządzeń odnawialnych źródeł energii.
Uważamy, że publikacja raportów z badań laboratoryjnych powinna być utrzymana, ponieważ nie zawierają one tajemnic technologicznych firm, w szczególności w odniesieniu do urządzeń takich jak pompy ciepła. Raporty te prezentują wyłącznie wyniki dotyczące efektywności energetycznej i poziomu emisji hałasu, które są kluczowymi parametrami służącymi do oceny jakości i zgodności produktów z wymaganiami rynkowymi. - czytamy w stanowisku IGU OZE.
Przedstawiciele Izby przekonują, że upublicznienie danych laboratoryjnych zwiększa transparentność rynku, co buduje zaufanie konsumentów, a także promuje uczciwą konkurencję. To także forma samokontroli rynku, pozwalającą producentom na podnoszenie standardów oraz identyfikację obszarów wymagających poprawy.
Dostęp do takich informacji nie narusza poufności technologicznej firm, a jedynie wspiera procesy innowacyjne i edukację rynku - przekonuje IGE OZE.