Nowa strategia UE. Gaz i uran z Rosji na cenzurowanym
Wydaje się, że Moskwa nie przejmuje się zbytnio kolejnymi sankcjami ze strony UE, wymierzonymi w paliwa kopalne. Z kolei sankcji dotyczących rosyjskiego uranu jak dotąd nie było — i nadal ich brak. Sytuację może jednak zmienić nowa unijna mapa drogowa, która może wywrócić energetyczny stolik do góry nogami. Najważniejsze założenia dokumentu mamy poznać w pierwszej połowie maja.

Sankcje sankcjami, ale jak wylicza think tank CREA (Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem), Moskwa od początku swojej agresji na Ukrainę, tylko handlując z Unią Europejską paliwami kopalnymi, zarobiła w sumie ponad 207 mld euro. Najwięcej z tego pochłonęła ropa (ponad 103 mld euro), zaraz potem gaz (blisko 101 mld euro), a na końcu węgiel (ponad 3,5 mld euro). Niewykluczone jednak, że w niedługim czasie Bruksela w końcu zdecyduje się przynajmniej częściowo przykręcić ten kurek.
Reuters donosi, że Komisja Europejska (KE) rozważa wprowadzenie przepisów, które zakazałyby unijnym firmom zawierania nowych kontraktów na rosyjskie paliwa kopalne. To jednak nie wszystko. W Brukseli analizuje się również możliwość umożliwienia podmiotom z UE zerwania dotychczasowych umów na gaz z Rosją bez narażania się na kary. W ten sposób KE chce obejść sprzeciw takich państw jak Węgry czy Słowacja wobec sankcji wymierzonych w rosyjski gaz. Dostępne opcje mamy poznać 6 maja, wraz z prezentacją unijnej mapy drogowej.
Bruksela celuje w paliwa kopalne z Rosji
Taki ruch Brukseli z pewnością byłby po myśli Donalda Trumpa, który najchętniej uzależniłby Europę od gazu made in USA. KE, zakazując nowych umów na zakupy spotowe skroplonego gazu LNG z Rosji, upiekłaby w ten sposób dwie pieczenie na jednym ogniu. Bo o ile gazu rurociągowego z Rosji — zwłaszcza po zamknięciu tranzytu przez Ukrainę — jest w Europie coraz mniej, to niestety tego samego nie można powiedzieć o tamtejszym LNG. W 2024 r. 19 proc. całkowitych dostaw gazu i LNG do UE wciąż pochodziło z Rosji.
Z kolei tzw. siła wyższa miałaby pozwolić firmom z UE na jednoczesne zerwanie dotychczasowych umów na paliwa kopalne bez ponoszenia kar finansowych. Istotne w tym wszystkim będzie także dobranie odpowiedniego narzędzia prawnego. Od tego zależeć będzie choćby forma zgody — czy zostanie ona wyrażona przez Parlament Europejski, czy przez wzmocnioną większość krajów członkowskich. Nie jest tajemnicą, że Bruksela ma przede wszystkim jeden cel: uderzyć w Moskwę, biorąc jednocześnie pod uwagę bezpieczeństwo energetyczne Europy oraz ceny paliw.
Energetyczne szczęki mają zacisnąć się jeszcze bardziej
Ale nie tylko rosyjskie paliwa kopalne mają znaleźć się na brukselskim celowniku. Coraz częściej słychać głosy przekonujące, że UE powinna również ograniczyć import paliwa jądrowego z Rosji. W przeciwnym razie nadmiar rosyjskich zdolności do wzbogacania uranu prędzej czy później doprowadzi do zawirowań cenowych. Takie rozwiązania mogą również znaleźć się w mapie drogowej, która ma ujrzeć światło dzienne 6 maja.
W zeszłym roku odnotowaliśmy duże napływy materiałów przez Chiny do UE, które były tańsze i były to zasadniczo materiały, które pochodziły z Rosji do Chin - przekonuje w rozmowie z Montel Hidde Baars, dyrektor ds. rządowych UE w Urenco, brytyjsko-niemiecko-holenderskim konsorcjum paliw jądrowych.
W ramach nowych rozwiązań prawnych Agencja Dostaw Euratomu (ESA), monitorująca import paliw jądrowych do UE, miałaby otrzymać szerszy mandat w zakresie monitorowania cen w kontraktach, które nadal obejmują import rosyjskich paliw. Spółka Urenco wraz z francuską firmą Orano już zaprezentowała alternatywny łańcuch dostaw, uwzględniający źródła w Kanadzie, Australii, Nigerii i Kazachstanie.
Możemy być samowystarczalni w zakresie dostaw wzbogaconego uranu do Europy i na Zachód - twierdzi Hidde Baars.
Dywersyfikacja dostaw uranu
Zgodnie z wyliczeniami think tanku Bruegel, tylko w 2024 r. UE zaimportowała rosyjskie produkty uranowe o wartości nieco ponad 700 mln euro. To prawda, że paliwa kopalne są znacznie droższe — roczny rachunek UE za gaz z Rosji wynosi około 15 mld euro. Jednak z paliwem jądrowym również trzeba zrobić porządek. Zwłaszcza że kontynuowanie handlu uranem z Rosatomem wiąże się z pewnymi ryzykami — na przykład dotyczącymi bezpieczeństwa energetycznego.
Rosja nie jest zaufanym partnerem handlowym, a bolesna korekta po drastycznym zmniejszeniu eksportu rosyjskiego gazu ziemnego jest tego dowodem. Nagłe i nieoczekiwane wstrzymanie eksportu rosyjskiego uranu zakłóciłoby łańcuchy dostaw, co mogłoby mieć negatywne skutki krótkoterminowe - wskazuje Bruegel.
Więcej o paliwach kopalnych przeczytasz na Spider’s Web:
Kolejna kwestia to możliwość dzielenia państw UE przez Kreml. Przykładem jest budowa — właśnie przez Rosatom — nowej elektrowni jądrowej na Węgrzech. Innym zagrożeniem są powiązania Rosatomu z wieloma objętymi sankcjami firmami zbrojeniowymi. Niestety, na razie Europa jest w pełni zależna od importowanego uranu, ale tę sytuację można stosunkowo szybko zmienić.
UE powinna odnowić inwestycje w logistykę, wzmocnić partnerstwa ze stabilnymi krajami produkującymi uran, w tym Kanadą, Australią i Namibią, oraz wspierać rozwój alternatywnych tras dostaw z Kazachstanu i innych producentów z Azji Środkowej - radzi Bruegel.
Obecnie w UE funkcjonuje 99 reaktorów jądrowych o łącznej mocy 97 GW. Spośród nich 19 (o łącznej mocy ok. 11 GW) to wciąż radzieckie reaktory energetyczne typu woda-woda, do których paliwo dostarcza Rosatom.