W tym roku zimy nie będzie. Spójrzcie na ceny na gazu
Ostatni raz tak tani gaz oglądaliśmy prawie dwa lata temu. I chociaż średnia wypełnienia unijnych magazynów błękitnego paliwa nie zachwyca, to i tak przyszłość kreśli się w jasnych barwach, dzięki prognozom pogody i dostawom z USA.

Co ma w ogóle pogoda do ceny gazu? Bardzo dużo. Im zimniej, tym bardziej się ogrzewamy i danego surowca zużywamy więcej, przez co rośnie jego cena. I gaz ziemny jak najbardziej też podlega tym prawom. Tymczasem tegoroczny grudzień jest zdecydowanie cieplejszy od listopada, a prognozy pogody na kolejne miesiące mówią raczej o ciepłej zimie.
W pierwszych czterech miesiącach 2026 r. mamy mieć do czynienia z temperaturami zdecydowanie wyższymi od wieloletnich norm w tym okresie. W styczniu temperatura ma być wyższa od średniej za lata 1991-2020 o 2-3 stopnie C, a w lutym nawet o 3,5 st. C. To oznacza m.in. mniejsze zapotrzebowanie energetyczne i mniejsze zużycie gazu. To zaś sugeruje, że cena gazu może podtrzymać w kolejnych tygodniach obecną tendencję spadkową.
Cena gazu w tendencji spadkowej
W pierwszej połowie lutego 2025 r. cena gazu na holenderskiej giełdzie, europejskim benchmarku dla błękitnego paliwa, osiągnęła poziom ponad 52 euro za jedną megawatogodzinę. To najwięcej w tym roku. Ale do poziomów ze środka kryzysy energetycznego, kiedy w sierpniu 2022 r. przyszło nam płacić za 1 MWh gazu blisko 240 euro, ciągle daleka droga. O tych rekordowych stawkach w najbliższym czasie możemy zapomnieć, bo cena gazu od tygodni kieruje się w dokładnie odwrotnym kierunku.
Jeszcze na początku listopada br. megawatogodzina gazu ziemnego była po więcej niż 32 euro. W ostatniej dekadzie przedostatniego miesiąca roku spadliśmy poniżej 30 euro. Granicę 28 euro za 1 MWh pokonaliśmy w pierwszym tygodniu grudnia. Teraz gaz ziemny jest za lekko ponad 26,5 euro. Ostatnio raz tak tanio było prawie dwa lata temu, na początku marca 2024 r.
Amerykański LNG receptą na kiepskie zapasy gazu
Tymczasem średnia wypełnianie unijnych magazynów gazu pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza po tym, jak w drugiej połowie listopada północno-zachodnią Europę nawiedziła pierwsza tej zimy fala mrozów. W odpowiedzi, zgodnie z danymi LSEG, popyt na gaz w regionie wzrósł o 80 proc., w porównaniu z poprzednim tygodniem, co rzecz jasna obiło się też na magazynach gazu.
Obecnie (stan na 15 grudnia) średnie wypełnienie magazynów UE wynosi mniej niż 70 proc. To najgorszy wynik od lat. Rok temu, w połowie grudnia 2024 r. unijne magazyny gazu wypełnione były w prawie 78 proc. W połowie grudnia 2023 r. to było blisko 89 proc., a 15 grudnia 2022 r. - 85 proc. Teraz największe wypełnienie magazynów gazu mają w Szwecji (100 proc.), w Portugalii (83,50 proc.), w Polsce (ponad 87 proc.) i w Rumunii - blisko 84 proc. Najgorsza zaś pod tym względem sytuacje jest w Chorwacji (44 proc.), na Łotwie (51 proc.), w Danii (54 proc.) i w Holandii (57 proc.).
Więcej o cenie gazu przeczytasz w Bizblog:
Eksperci zwracają uwagę, że tak szybkie zużycie gazowych zapasów na początku zimy w poprzednich katach skutkowałoby gwałtownym wzrostem ceny gazu. Ale tym razem tak się nie dzieje. Dlaczego? Odpowiedzią są zdecydowanie cieplejsze prognozy, ale różnicę w pierwszej kolejności zrobił amerykański LNG.
I to właśnie dzięki obfitym dostawom gazu skroplonego z tego kierunku, cena gazu trzyma się cały czas na krótkiej smyczy. Bo sygnał dla rynku jest jednoznaczny: Europa już o gaz nie musi się martwić. Tylko w tym roku - zgodnie z otwarciem się administracji Donalda Trumpa na paliwa kopalne - moce produkcyjne LNG w USA spuchły o ok. 15 proc. - do 19 mld stóp sześc. dziennie. Szacunki zaś mówią o osiągnięciu poziomu 27 mld stóp sześc. do końca 2027 r.







































