REKLAMA

Zwolnienia grupowe w PGG. Sprawdziliśmy, co z górnikami w innych spółkach

Polska Grupa Górnicza (PGG) mówi wprost o przeroście zatrudnienia i oficjalnie zapowiada zwolnienia grupowe. Ale jak ktoś myśli, że zbyt duża liczba pracowników to rak całej branży wydobywczej w Polsce, to się myli. Pozostałe spółki górnicze nie planują żadnej restrukturyzacji zatrudnienia. I podkreślają, że ich polityka kadrowa odpowiada długoterminowym planom produkcyjnym.

Zwolnienia grupowe w PGG. Sprawdziliśmy, co z górnikami w innych spółkach
REKLAMA

Możemy zaklinać rzeczywistość do woli, ale liczby nie kłamią. A te wskazują jednoznacznie, że już od wielu lat w naszym górnictwie węgla kamiennego na równi pochyłej są dwie wartości: wydobycie węgla i liczba zatrudnionych górników. W obydwóch przypadkach ich wykresy to równia pochyła. Sprawdźcie sami: w czerwcu 2024 r. polskie kopalnie wydobyły 3,33 mln t węgla (w tym roku powyżej 4 mln t byliśmy tylko raz: w styczniu było 4,12 mln t), przy zatrudnieniu na poziomie 75446. W czerwcu 2019 r. górników było 83476, a produkcja wyniosła 4,69 mln t; a w czerwcu 2015 r. górnictwo węgla kamiennego mogło szczycić się 97990 zatrudnionymi pracownikami, a wydobycie było na poziomie 5,89 mln t węgla. I gdybyśmy cofali się w przeszłości jeszcze bardziej, to jeszcze wyraźniej widać by było pewne prawidło: polskich górników jest coraz mniej i produkują oni coraz mniej węgla. Nawet związkowcy widzą to bardzo wyraźnie. 

REKLAMA

Mamy ewidentnie sytuację, kiedy przy takim wydobyciu to zatrudnienie jest zbyt duże i można je redukować - stwierdził w rozmowie z serwisem nettg.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80.

Pierwsza o programie dobrowolnych odejść zaczęła głośno mówić PGG. Potem Leszek Pietraszek, szef spółki, zapowiedział zwolnienia grupowe, które mają objąć 291 pracowników dołowych, 73 pracowników administracyjno-biurowych i 71 pracowników powierzchni. A co z pozostałymi spółkami wydobywczymi? Okazuje się, że reszta na żaden przerost zatrudnienia nie cierpi i też żadnych zwolnień nie planuje.

Zwolnienia grupowe: zatrudnienia zgodne z długofalową polityką

Przerost zatrudnienia to choroba naszej całej branży wydobywczej, przez co też nasza produkcja węgla staje się przy okazji również coraz droższa. I mogłoby się wydawać, że pozostałe spółki też muszą planować jakąś restrukturyzację w tym względzie. Okazuje się, że wcale nie. 

W Południowym Koncernie Węglowym aktualnie nie ma planów uruchomienia zwolnień grupowych pracowników. Poziom zatrudnienia w Spółce jest integralnie związany z planami produkcyjnymi. Obecna liczba pracowników Spółki odpowiada długoterminowym planom produkcyjnym zapisanym w zaakceptowanym przez Ministra Aktywów Państwowych Programie Operacyjnym Jednostki Produkcyjnej Sobieski-Janina-Brzeszcze - odpowiada PKW na pytania Bizblog.pl.

Więcej o zwolnieniach grupowych przeczytasz na Spider’s Web:

Czyli nie dość, że górników w żadnym wypadku nie jest za dużo, to w dodatku ich liczba pokrywa się z długoletnimi planami. Jakimi konkretnie?

Spółka nie udostępnia szczegółowych danych dotyczących planów produkcyjnych - PKW szybko ucina dalszą dyskusję na ten temat.

Spółka dopowiada jedynie, że poziom zatrudnienia ma zapewniać realizację umowy społecznej, podpisanej z rządem w maju 2021 r., która zakłada harmonogram zamykania kopalni do 2049 r. W bardzo podobnym tonie wypowiada się Węglokoks Kraj: nikt z pracowników nie straci pracy, a sam proces likwidacji kopalni Bobrek będzie prowadzony w oparciu o zapisy umowy społecznej, z wykorzystaniem gwarancji świadczeń socjalnych.

Umowa społeczna, to obietnice bez pokrycia?

Opieranie swojej polityki na następne lata na tej umowie społecznej jest jednak bardzo ryzykowne. Owszem, Ministerstwo Przemysłu od początku powstania nawija makaron na uszy górnikom i obiecuje, że ten dokument będzie obowiązywał bez większych zmian. Ale w rządzie chyba już mało kto w to wierzy. Wszak ta umowa społeczna - na co umówili się jej sygnatariusze - musi być notyfikowana przez Komisję Europejską, która raczej nie da zielonego światła na wydobywanie węgla jeszcze przez ćwierć wieku. Inna sprawa, że od początku jej podpisania nie brakuje ekspertów, którzy wprost mówią, że ten dokument w takiej formie jak dzisiaj, nie ma po prostu racji bytu. 

REKLAMA

Nie ma szans na produkcję węgla do 2049 r. Węgiel będzie szybko zmniejszał swój udział w energetyce, będąc wypierany przez coraz tańsze OZE, wspierane też tańszymi magazynami energii. Elektrownie węglowe przejdą do pozycji źródeł rezerwowych gdzieś w okolicach 2035 r. - nie ma wątpliwości w rozmowie z Bizblog.pl prof. Konrad Świrski, prezes Zarządu Grupy Transition Technologies i wykładowca na Politechnice Warszawskiej.

Rząd musi wiec szybko wybrać: albo dalej będzie udawać transformację energetyczną i obiecywać pracę górnikom do 2049 r. albo renegocjować tę umowę, zgodnie z rzeczywistością, przy okazji ustalając twardą datę odejścia od węgla. Wtedy plany względem poziomu zatrudnienia zarówno w PKW, jak i w Węglokoksie Kraj będą musiały ulec zmianie. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA