REKLAMA

Więcej zgonów i gorsza produktywność. Polska pod coraz większym naporem fal upałów

Być może fakt, że jesteśmy świadkami kolejnego najcieplejszego miesiąca w historii pomiarów, w żaden sposób nie wpływa na zmianę opinii przez przeciwników zmian klimatu, którzy nie wierzą ani w globalnym ocieplenie, ani w to, że to wszystko dzieje się przez człowieka. Tylko, czy ich uparte nakłanianie do zmiany zdania ma jeszcze sens? Niech wierzą, w co chcą, a takie opracowania, jak raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) dobitnie pokazuje, jak bardzo się mylą.

zmiany-klimatu-polskie-miasta
REKLAMA

zmianach klimatu piszę od co najmniej kilku lat i bardzo trudno mi oprzeć się wrażeniu, że w Polsce dominuje taki oto pogląd: być może gdzieś tam się ociepla, ale z pewnością nie w Polsce; może i poziomy mórz i oceanów systematycznie się podnoszą, ale co nas to obchodzi, przecież z Bałtykiem nic złego się nie dzieje (co akurat nie jest prawdą). Taka narracja przeciwnikom zmian klimatu pozwala tych wierzących w globalne ocieplenie przezywać od najgorszych histeryków. Fakt, że w ostatnich latach w tradycyjnie dawniej białe Święta Bożego Narodzenia na próżno szukać tak siarczystego mrozu, jak i białego puchu — niczego tu nie zmienia. 

REKLAMA

Wszak, jak twierdzą ci, którzy przekonują, że z ziemskim klimatem nic złego się nie dzieje, temperatury na naszej planecie zmieniały się cyklicznie i nie trzeba od razu z tego powodu panikować. I dla tych wszystkich klimatycznych niedowiarków PIE przygotowało specjalny prezent: raport, który pozbawia wszelkich wątpliwości. Opracowanie jednoznacznie pokazuje, że nawet w Polsce przed zmianami klimatu nie uciekniemy. Te zaś mają coraz bardziej tragiczne konsekwencje. 

Skrajnie wysokie temperatury oznaczają wymierne szkody przyrodnicze, ale też zdrowotne, społeczne i ekonomiczne — komentuje Szymon Ogórek, starszy analityk z zespołu strategii PIE.

Zmiany klimatu coraz bardziej dotyczą polskich miast

O tym, że klimat w Polsce też się ociepla, najlepiej świadczą rosnące liczby fal upałów. Jak wylicza PIE: w ostatnich 20 latach w 10 największych polskich miastach zaobserwowano w sumie 647 takich zjawisk. Aż 60 proc. z nich miało miejsce w latach 2012–2022.

Jednocześnie dziewięć najwyższych temperatur w ciągu ostatnich 22 lat przypada właśnie na rok 2015. Prawdopodobnie 2023 r., z rekordowymi temperaturami w czerwcu i lipcu, będzie najcieplejszym rokiem w historii pomiarów na Ziemi — przypomina Szymon Ogórek.

Które polskie miasta musiały się mierzyć z najdłuższymi falami upałów w ciągu ostatnich dwóch dekad? PIE, opierając się na danych pomiarowych IMGW-PIB, wskazuje w pierwszej kolejności na Poznań (19 dni), potem na Warszawę i Katowice (po 13 dni) oraz Lublin i Wrocław (po 12 dni). Niestety, prognozy dotyczące dalszych fal upałów nie napawają optymizmem. Scenariusz wysokich emisji zakłada bowiem, że liczba upalnych dni w Europie wzrośnie do końca stuleci czterokrotnie. Jak to będzie wyglądać w Polsce? W najgorszym scenariuszu najwięcej dni upalnych będzie w Krakowie i Wrocławiu (prawie 28 takich dni w roku).

Rekordowa fala upału, która miała miejsce w Polsce w 2015 r., nie będzie wyjątkiem, a stanie się normą - zauważa PIE.

Straty ekonomiczne i nadmierne zgony przez globalne ocieplenie

Analitycy PIE przy okazji publikacji raportu przekonują, że to nie są wyłącznie suche liczby, które nie mają żadnego przełożenia. Konsekwencje przyspieszających tylko zmian klimatu już teraz odczuwamy wszyscy. Bo fala upałów to też konkretne straty ekonomiczne. W miastach straty produktywności wtedy mają sięgać nawet 30 proc., co z kolei przekłada się na bardzo wymierne straty ekonomiczne. 

Szacujemy, że w trakcie rekordowej fali upału w sierpniu 2015 r. aglomeracja warszawska traciła 110 mln zł dziennie ze względu na spadek produktywności osób pracujących w tym regionie — czytamy w raporcie PIE.

Jednocześnie tamta fala upałów obniżyła PKB Warszawy o 0,3–0,5 proc. W przyszłości, zdaniem ekspertów, może być pod tym względem jeszcze gorzej. 

Przy braku działań mających na celu ograniczenie ich konsekwencji można przewidywać, że przez 50 najbliższych lat realna wartość strat w samej Warszawie podwoi się — przekonuje Jakub Rybacki, p.o. kierownika zespołu strategii PIE.

Ekstremalne upały to też więcej nadmiarowych zgonów. PIE pod tym względem na celownik wziął 10 największych, polskich miast: Białystok, Gdańsk, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Warszawa, Wrocław i Szczecin. I okazuje się, że wzrost temperatury powyżej 30 st. C sprawia, że w tych właśnie miastach umiera o 153 osoby więcej w wieku ponad 60 lat, niż gdyby tych upałów nie było w ogóle.

Jeśli wydarzy się to dwa dni z rzędu, liczba nadmiarowych zgonów wzrasta do 367. Sumaryczna liczba zgonów, które można powiązać z falami upałów w latach 2002–2019 wyniosła 7742, co odpowiada około 25 proc. liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w tym okresie - wykazuje raport PIE.

Niestety, w tym przypadku prognozy też nie są zbyt optymistyczne. Jeżeli w polskich miastach jakość życia w następnych latach wyraźnie nie poprawi się, to liczba zgonów w efekcie fal upałów podwoi się. 

REKLAMA

Więcej o zmianach klimatu przeczytasz na Spider’s Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA