REKLAMA

Trybunał dla Glapińskiego? Udławicie się tym popcornem

Wytyczamy nowe standardy. Stawiając Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, polski rząd chce zapisać się w historii, dokonując zamachu na bank centralny. Byłaby to pierwsza taka sytuacja w krajach demokratycznych. Najlepsze, że skok na Świętokrzyską byłby nieskuteczny. Bo zamiast – jak przekonują reżyserzy tego spektaklu – zrobić porządek w NBP, narobiliby tylko większego syfu.

Trybunał dla Glapińskiego? Udławicie się tym popcornem
REKLAMA

Inflacja – to jest największy problem premiera Donalda Tuska. I nie, wcale nie chodzi o to, że jest albo będzie za wysoka, tylko o to, że jest za niska. Przez to do budżetu wpływa mniej kasy, niż życzyliby sobie rządzący, a podatek inflacyjny jest tyci, tyci.

REKLAMA

Żeby inflacja odbiła, potrzeba cięcia stóp procentowych, a NBP i członkowie Rady Polityki Pieniężnej, jak na złość – być może, być może ;) – uparli się trzymać je na niezmienionym od ubiegłej jesieni poziomie. No pech i straszne zaskoczenie, co nie?

Wojna o stopy procentowe

Fakty są takie. Zjednoczona Prawica podłożyła Koalicji 15 października wielką cuchnącą świnię – największy w historii deficyt budżetowy opiewający na 184 mld zł. Powiedzieć, że to dużo, to nic nie powiedzieć. 184 mld zł to dokładnie dwa razy więcej niż dziura zapisana na ubiegły rok (skończyło się na 85,6 mld zł). Dopóki Sejm nie uchwalił budżetu na 2024 r., to właśnie 2023 r. był najgorszym rokiem dla publicznej kasy w historii III RP. A teraz mamy w planach dwa razy gorszy.

Dlaczego napisałem, że PiS i przyległości podłożyli koalicji wielką cuchnącą świnię? Bo przy tak wybujałym deficycie spełnianie jakichkolwiek obietnic wyborczych przypomina zabawę odbezpieczonym granatem. Jeśli obecny rząd nie poradzi sobie szybko z deficytem, to istnieje ryzyko, że to, co daje dzisiaj, w kolejnych latach będzie musiał zabierać.

Więcej wiadomości Bizblog.pl o deficycie budżetowym

Premier Tusk doskonale o tym wie, bo już miał okazję wdrażać unijną procedurę nadmiernego deficytu. I przekonał się, z jakim ryzykiem to się wiąże. Rozbrojenie tykającej bomby w postaci OFE, zamiast przynieść mu uznanie i wzrost poparcia, zupełnie niesłusznie przyniosło coś zupełnie odwrotnego. Najlepsze w tym jest to, że sprytnie poradził sobie z problemem, ale śmietankę przez osiem lat spijał rząd Zjednoczonej Prawicy, wprowadzając nieoglądane nigdy w Polsce w takiej skali transfery socjalne.

Teraz Tusk et consortes znaleźli się w o wiele trudniejszej sytuacji. Dziura w państwowej kasie jest monstrualna. Aby ją zmniejszyć do akceptowalnych przez Brukselę rozmiarów, trzeba zdecydowanie większych wpływów podatkowych (najlepiej z VAT), a te mogą zapewnić ROSNĄCA w kontrolowanym tempie inflacja (podatek inflacyjny) oraz jak już pisał w Bizlogu Rafał Hirsch szybujący PKB. W obu przypadkach potrzeb do tego niskich stóp procentowych. Niestety – RPP je zamroziła (oficjalny powód: czekała na decyzję rządu w sprawie podwyższenia VAT-u na żywność i trybu odmrożenia cen energii), i nowy rząd ma problem.

Zwarcie z EBC i sprawa przed TSUE? Rząd na to nie pójdzie

Wielu ekspertów wskazuje, że stopy procentowe mogą zacząć spadać NAJWCZEŚNIEJ pod koniec tego roku, choć w opinii wielu ekonomistów bardziej prawdopodobny jest 2025 r. Późno, o wiele za późno dla ekipy Tuska. Jak sobie poradzić w takiej sytuacji? Prosto: zagrozić szefowi banku centralnego usunięciem ze stanowiska.

W mojej skromnej opinii straszenie Glapińskiego Trybunałem Stanu, włącznie z faktycznym złożeniem wniosku w Sejmie, należy traktować jako rozpaczliwą próbę miękkiego podporządkowania sobie zarządu banku centralnego. Jeśli przeceniam dalekowzroczność liderów koalicji (Tusk jako były szef Rady Europejskiej powinien chyba wiedzieć, że Traktat o Unii Europejskiej gwarantuje niezależność banku centralnego?) i nie doceniam ich determinacji, to tym gorzej dla nich i nas wszystkich.

Statut ESBC i EBC, obejmujący gwarancję niezależności prezesów krajowych banków centralnych, zapewnia ochronę na wypadek, gdyby parlament chciał podjąć uchwałę o postawieniu prezesa NBP w stan oskarżenia – napisała Christine Lagarde, szefowa EBC.

Z tego wynika, że próba odsunięcia Glapińskiego za pośrednictwem Trybunału Stanu oznaczałaby pójście na zwarcie z EBC i konfrontację przed TSUE. Na orzeczenie poczekalibyśmy trochę, tymczasem w kraju stalibyśmy się świadkami kolejnego żenującego spektaklu, który nie przysłużyłby się ani rządzącym, ani tym bardziej Polsce. Jestem pewny, że skończyłoby się, tak jak to przewiduje Piotr Kuczyński w money.pl:

Nawet jeśli koalicja przegłosuje postawienie prezesa przed Trybunałem Stanu, on najpewniej się nie zawiesi. Wtedy nadal będzie rządził, a rząd nie bardzo będzie mógł coś z tym zrobić.

REKLAMA

Wcześniej czy później nawet świeży popcorn zacząłby wam rosnąć w ustach.

PS. Jeśli szukacie więcej informacji na temat zarzutów postawionych Adamowi Glapińskiemu i ich zasadności, to możecie ich poszukać w materiale Politico,a także we wspomnianym komentarzu Piotra Kuczyńskiego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA