Ponad połowa Polaków nie planuje zwiększać wydatków na Wielkanoc. W tej grupie największą reprezentację mają osoby zarabiające 1000-2999 zł – wynika z badania UCE Research i Grupy Offerista. Niespełna połowa badanych chce więcej wydać na żywność, a jedna trzecia na prezenty dla rodziny. Niewiele mniej planuje zwiększyć wydatki na wszystkie kategorie zakupowe.
Inflacja spada. Z danych GUS wynika, że w lutym obniżyła się do 2,8 proc. rok do roku, a w marcu może być jeszcze niższa. 28 proc. Polaków uznało, że to doskonały pretekst, by więcej wydać na Wielkanoc. 52,7 proc. zamierza dalej zaciskać pasa. 12,2 proc. jeszcze nie zdecydowało, a 7,1 proc. nie potrafi się określić – wynika z badania UCE Research i Grupy Offerista.
Robert Biegaj z Grupy Offerista, współautor badania, przekonuje, że konsumenci od dawana czekają na spadek inflacji.
W mojej ocenie, spowodowało to, że Polacy trochę odpuścili oszczędzanie, ale nie wszyscy. Widać to nie tylko po tym sondażu. Wskazują też na to inne rynkowe opracowania oraz dane samych sklepów. Natomiast fakt, że blisko co czwarta badana osoba chce poluzować wydatki świąteczne, jest dobrym prognostykiem na przyszłość – uważa.
Zaznacza jednak, że ponad połowa Polaków nadal zamierza oszczędzać.
To oznacza, że wielu rodaków nadal musi liczyć się z każdym groszem. I to akurat jest zły sygnał. Oczywiście część osób zaciska pasa z daleko posuniętej ostrożności – mówi Robert Biegaj.
Polacy już nie chcą oszczędzać
Z badania wynika, że Polacy są zmęczeni drożyzną.
Jeżeli inflacja nadal będzie spadać i Polacy odczują to w dłuższej perspektywie, to przed Bożym Narodzeniem będą jeszcze mniej oszczędni niż teraz. Oczywiście tak może być, jeśli nic złego nie wydarzy się znowu w gospodarce lub geopolityce, w tym nie pogłębi się konflikt w Ukrainie i nie rozszerzy się na inne kraje – zastrzega Robert Biegaj.
Więcej wiadomości o inflacji w Bizblog.pl
Z badania UCE Research wynika, że bardziej skłonni do zwiększania wydatków są mężczyźni. Największy odsetek w tej grupie stanowią seniorzy w wieku 75-80 lat, zarabiający 5000-6999 zł miesięcznie, osoby wykształceniem zasadniczym zawodowym oraz mieszkańcy 200-499-tys. miast.
To nie jest zaskakujące, że o tzw. luzowaniu świątecznych wydatków częściej mówią mężczyźni niż kobiety. W zasadzie wynika to z faktu, że to właśnie one najczęściej zarządzają budżetami domowymi, przez to ostrożniej podchodzą do zakupów. Ponadto patrzą na tego typu kwestie z dużo szerszej perspektywy – wyjaśnia Robert Biegaj.
Więcej wydamy na żywność
Wydatków na nadchodzące święta nie zamierzają zwiększać osoby w wieku 65-74 lat, osiągających wynagrodzenia 1000-2999 zł netto, legitymujących się wyższym wykształceniem i tych mieszkających w 50-99-tys. miastach.
Patrząc na strukturę wykształcenia, wyraźnie widać, że z dużo większą powściągliwością podchodzą do wydatków osoby najlepiej wykształcone. To z pewnością wynika z faktu, że potrafią lepiej przewidzieć przyszłe skutki niekontrolowanych zakupów. Mają z reguły też większą wiedzę ekonomiczną, co pozwala im rozsądniej podchodzić do tego typu spraw – uważa ekspert z Grupy Offerista.
Wśród zamierzających zwiększyć wydatki, największy odsetek (49,7 proc.) chce więcej przeznaczyć na żywność. Ekspert uważa, że nie powinniśmy się dziwić, gdyż w czasie, gdy inflacja była wysoka, większość Polaków oszczędzała właśnie na artykułach spożywczych.
Teraz ci, którzy zdecydowali się na poluzowanie wydatków, będą chcieli odetchnąć. I czym inflacja będzie niższa, tym ten odsetek będzie coraz większy – nie tylko podczas świąt. Podobnie sprawa może wyglądać z prezentami dla najbliższych – uważa Biegaj.
Niektórzy odpuścić oszczędzanie na alkoholu
30,5 proc. rodaków deklaruje, że wyda więcej pieniędzy na wszystko po trochu, co zdaniem ekspertów może oznaczać, że wcześniej ta grupa osób najbardziej oszczędzała i teraz chce ten stan odwrócić. Wśród zamierzających poluzować wydatki 17,4 proc. twierdzi, że więcej wyda na napoje alkoholowe, 15,6 proc. na ozdoby i gadżety świąteczne, a 15,3 proc. na prezenty dla przyjaciół.
Przy nieco lepszej koniunkturze nie powinien dziwić fakt, że na czwartym miejscu Polacy wskazali alkohol. W czasach wysokiej inflacji, po żywności, była to pierwsza w kolejce kategoria do oszczędzania – komentuje ekspert.