Biedronka ogłosiła sezon na truskawki. Owoce nie pochodzą z kontenerów z Chin czy innych dalekich krajów, ale prosto z polskich pól.
Choć jeszcze daleko do szczytu sezonu na ulubiony owoc Polaków, to już do blisko 1200 sklepów sieci Biedronka trafiają pierwsze zbiory polskich truskawek. Sklep zapowiada, że to dopiero początek dostaw prosto od polskich plantatorów, a z każdym tygodniem słodkie owoce będą zalewały kolejne placówki.
Miss wśród truskawek w dyskoncie
W ramach pierwszych dostaw do sklepów sieci Biedronka sprzedawana będzie odmiana malling centenary, która pochodzi z dwóch polskich upraw – jedna z woj. wielkopolskiego, a druga z woj. świętokrzyskiego. Znawcy nazywają tę odmianę „miss truskawek”, ze względu na piękne, duże owoce, które charakteryzują się doskonałym, pełnym smakiem i wyrazistą czerwoną barwą. To księżniczka wśród truskawek deserowych.
Lokalni rolnicy dostarczą owoce do dyskontów
W szczycie sezonu Biedronka razem z lokalnymi rolnikami organizuje dostawy świeżych truskawek bezpośrednio do sklepów znajdujących się w niedużej odległości od najbliższej plantacji, tak aby każdego dnia klienci mogli kupić świeży produkt, praktycznie dopiero co zerwany z krzaka.
Przykładem takiej współpracy jest Jarosław Radola, który współpracuje z siecią od 2021 r. Truskawki z jego upraw położonych w okolicach Blizanowa koło Kalisza trafiają właśnie do sklepów sieci Biedronka.
Truskawki będą dostępne w wybranych placówkach sieci w cenie 9,99 zł za opakowanie 250 g. Wraz ze wzrostem zbiorów, w kolejnych tygodniach zaczną się pojawiać większe opakowania, a także wypełnione po brzegi łubianki.
Jak wygląda współpraca dyskontera z polskimi rolnikami?
Biedronka wskazuje, że zakupy od lokalnych, rodzimych producentów są dla niej jednym z priorytetów i filarów.
W przeszłości Biedronka jednak zaliczyła pod tym względem kilka wpadek. Np. w 2019 r. sieć sprzedawała w swoich sklepach jabłka, ale z Holandii, a ziemniaki pochodziły z Niemiec. Raban w tym temacie podniosła AgroUnia z Michałem Kołodziejczakiem na czele, która weszła do sklepu Biedronki w Warce i podmieniła zagraniczne jabłka na polskie. Nie brakowało również takich przypadków, gdy AgroUnia wzywała do sklepu policję, albo donosiła do UOKiK przypadki źle oznakowanych produktów.
Biedronka na szczęście uderzyła się w pierś i od jesieni 2020 r. w jej sklepach są jabłka i ziemniaki wyłącznie od polskich plantatorów.
Od tego czasu sieć zwiększyła również swoje wysiłki i nawiązała współpracę nawet z mniejszymi, rodzinnymi gospodarstwami rolnymi. Do końca 2022 r. Biedronka podpisała ponad 250 umów z niewielkimi gospodarstwami rodzinnymi, które dostarczyły do sieci ponad 120 rodzajów owoców i warzyw o łącznej wadze 85 tys. ton.