Zielony Ład niezgodny z Konstytucją. Polityka klimatyczna narusza naszą suwerenność
Trybunał Konstytucyjny potrzebował w sumie trzech rozpraw, żeby wypowiedzieć się o polityce klimatycznej UE. Wniosek w tej sprawie złożyli posłowie reprezentujący dawny rząd Mateusza Morawieckiego, który zaakceptował unijny Zielony Ład.

Trybunał Konstytucyjny zajął się wnioskiem 100 posłów, który dotyczy wpływu UE oraz jej instytucji na kompetencje państwa, w zakresie wyboru źródeł energii oraz kształtowania ogólnej struktury zaopatrzenia Rzeczypospolitej Polskiej w energię. Zdaniem wnioskujących polskie członkostwo w UE nie oznacza, że nasz kraj nie zachował tym samym prawa do decydowania o najważniejszych elementach polityki klimatycznej. Trybunał zgodził się z tą narracja. Orzeczenie zapadło większością głosów.
Doszło do znaczącego naruszenia zasady kompetencji - stwierdził TK w pięcioosobowym składzie.
Polskie kompetencje ważniejsze od polityki klimatycznej
Zdaniem TK „wymóg jednomyślności Rady ogranicza do uchwalania takich środków, których jedynie pierwszym zamierzonym rezultatem – wynikającym z celu lub treści tychże środków – jest znaczące wpływanie na wybór przez Rzeczpospolitą Polską między różnymi źródłami energii i ogólną strukturę zaopatrzenia Rzeczypospolitej Polskiej w energię” jest niezgodny z naszą Konstytucją. Jednocześnie TK zwrócił uwagę, że UE może działać wyłącznie w ramach kompetencji przyznanych przez państwa członkowskie.
Kompetencje nieprzyznane Unii Europejskiej należą do samych państw członkowskich, a Unia może działać tylko w oparciu o zasadę pomocniczości, podlegającą każdorazowej kontroli parlamentów narodowych - przekonuje TK.
Przy czym, zdaniem Trybunału, „członkostwo Rzeczpospolitej Polskiej we wspólnocie państw europejskich wiąże się z licznymi korzyściami dla obywateli państwa polskiego”. Ale pozytywne aspekty naszego należenia do UE nie mogą prowadzić do dezaktualizacji postanowień polskiej Konstytucji.
Korzyści wynikające z udziału Polski w strukturach europejskich nie mogą wyłączyć obowiązku wykonywania przez Trybunał Konstytucyjny powierzonych mu przez ustrojodawcę funkcji, do których należy m.in. kontrola hierarchicznej zgodności norm – w tym także zgodności norm prawa europejskiego z polską Konstytucją - czytamy w uzasadnieniu orzeczenia.
Należymy do UE, ale jej nie słuchamy
Jak to skomentować? Trzeba chyba zacząć od tego, że art. 9 przywoływanej tak często Konstytucji RP stanowi, że: Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego. A nasz kraj, jako członka UE, wiąże prawo unijne. No bo jak inaczej? Z jednej strony chcemy być członkiem europejskiej wspólnoty, ale z drugiej w nosie mamy prawa, jakie ją wiążą? Tak się nie da. Ale nasz Trybunał Konstytucyjny ma inne zdanie.
Trybunał Konstytucyjny dysponuje kompetencją do dokonywania oceny konstytucyjności przepisów traktatów stanowiących pierwotne prawo unijne - przekonuje w uzasadnieniu.
Jedną parą kaloszy jest podważanie unijnego prawa, jako członek UE. Ale drugą jest zwykła, polityczna hipokryzja, która w tym przypadku wskoczyła na wyjątkowo wysoki poziom. No bo, który rząd taką politykę klimatyczną - z Europejskim Zielonym Ładem na czele - klepnął? Tym razem słynne „to wina Tuska” tutaj niestety nie działa.
Więcej o polityce klimatycznej przeczytasz na Spider’s Web:
W grudniu 2020 r. premier Mateusz Morawiecki na Radzie UE zgodził się na redukcję emisji o co najmniej 40 proc. do 55 proc. w 2030 r. To był pierwszy krok do uchwalenia nowej polityki klimatycznej w UE. Zresztą Polska potwierdziła to w głosowaniu z czerwca 2021 r. W zamian odmrożono nam Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, który, jako się później okazało, wykorzystano nie do takich celów, do jakich go powołano.
O założonej na 2050 r. neutralności klimatycznej rząd Morawieckiego doskonale zdawał sobie sprawę, ale to w niczym nie przeszkodziło, żeby w maju 2021 r. z górnikami podpisać umowę społeczną, w której harmonogram zamykania poszczególnych kopalń kończy się raptem rok wcześniej - w 2049 r. W tym dokumencie jest też lista inwestycji, które miały m.in. zmniejszyć nasze emisje CO2. Bliżej wtedy byłoby nam do unijnych celów klimatycznych, na które zgodziliśmy się i może rachunki Polaków byłyby ciut mniejsze. Od podpisania tej umowy minęło już 5 lat i dalej nie jest notyfikowana przez Komisję Europejską.
Dzisiaj cała klasa polityczna w mniejszym lub większym stopniu krytykuje przepisy Zielonego Ładu, ale wcześniej sama je zaakceptowała. Tak naprawdę „dekarbonizację” w mniejszym lub większym stopniu popierały wszystkie ugrupowania, które sprawowały władzę - Platforma, PSL, na pewnym etapie również PiS - nie ma wątpliwości Bogusław Hutek, przewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność” Polskiej Grupy Górniczej.