Polskie huty w fatalnym stanie. Branży grożą zwolnienia na niespotykaną skalę
Polskie huty są w fatalnej sytuacji i bez pomocy rządu sobie nie poradzą – przekonywali manifestanci w Warszawie. Przekazali petycję premierowi Donaldowi Tuskowi, w której proszą m.in. o regulacje dotyczące importu z Ukrainy i Chin, maksymalnej ceny energii oraz systemu handlu emisjami ETS. W przeciwnym razie – jak wskazują – tysiące hutników może stracić pracę do końca roku.

Hutnicy od lat podkreślają, że nikt nie zajął się nimi tak, jak górnikami, z którymi ponad cztery lata temu podpisano umowę społeczną. Choć dokument ten jak dotąd nie przyniósł konkretnych rezultatów, to jednak istnieje jakiś punkt odniesienia. Tymczasem hutnicy nie mają nic – żadnej strategii ani deklaracji – do czego mogliby się odwołać, a branża znajduje się pod coraz większą presją. Polskie huty ledwo funkcjonują i nic nie wskazuje, by w najbliższym czasie miało się to zmienić.
Mamy takie sygnały, że hutnictwo może do końca roku nie wytrzymać - takie czarne scenariusze kreśli Dominik Kolorz, przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”, w rozmowie z Radiem Katowice.
Ma być na tyle źle, że do końca 2025 r. pracę może stracić nawet 60–70 tys. hutników. A przypomnijmy, że organizowane od 2023 r. zwolnienia grupowe dotyczyły raptem 1200 pracowników z polskich hut.
Polskie huty pod presją importu i polityki klimatycznej
Do Warszawy zjechali się hutnicy i reprezentanci przemysłu energochłonnego nie tylko ze Śląska. Byli też na przykład przedstawiciele zakładów ze Stalowej Woli. Według Kolorza sytuacja jest na tyle dramatyczna, że rząd musi w końcu interweniować. Jakie są największe bolączki dotyczące naszych hut?
Nasz rynek stalowy jest zalewany przez wyroby pochodzące nie z Chin, ale przede wszystkim z Ukrainy. Ukraińcy bezczelnie dumpingują ten rynek - uważa Dominik Kolorz.
Więcej o hutach przeczytasz na Spider’s Web:
Ale import ze wschodu to jeszcze nie wszystko. Polskie hutnictwo ma jeszcze dobijać polityka klimatyczna UE, przez którą cena energii windowana jest do rekordowych poziomów. Przez to los większości hut w Polsce ma być zagrożony.
Zakładając, że największa huta funkcjonująca na Śląsku, czyli dzisiejszy Mittal, dawna Huta Katowice, jej obecny właściciel ją porzuci, to może być nawet 60–70 tys. ludzi, którzy z dnia na dzień zostaną bez pracy - przekonuje Kolorz.
Cena energii: maksymalnie 60 euro za megawatogodzinę
Związkowiec przy okazji przekonuje, że Europejski Zielony Ład ze zdwojoną siłą uderzył właśnie w huty. Cena energii w branży stalowo-hutniczej miała wzrosnąć w ostatnich pięciu latach o aż 80 proc. Do tego dochodzą opłaty z tytułu systemu handlu emisjami ETS.
To jest sytuacja kompletnie niezrozumiała. Europa stawia na zbrojenie, Polska stawia na zbrojenie, przeprowadzamy transformację energetyczną, budujemy wiatraki i okazuje się, że polskie huty, polskie stalownie nie uczestniczą w tym wszystkim. Dlaczego? - pyta związkowiec.
Manifestujący w Warszawie hutnicy przekazali na ręce premiera Donalda Tuska specjalną petycję. Co się w niej znalazło? Między innymi apel o ustalenie maksymalnej ceny energii dla hutnictwa i przemysłu energochłonnego na poziomie nie większym niż 60 euro za jedną megawatogodzinę. Są też postulaty dotyczące importu, a także zawieszenia systemu handlu emisjami ETS.