Uchwalając wakacje kredytowe, rząd chciał wspomóc kredytobiorców w trudnej sytuacji, tymczasem zabrał bogatym, by dać… bogatym. A ci obdarowani jak szaleni zaczęli nadpłacać swoje hipoteki pieniędzmi sypiącymi się z nieba. Banki liczą, że w przyszłym roku na wakacje wydadzą niemal pięciokrotnie miej niż dotąd.
Już jesienią zeszłego roku wiadomo było, że idziemy na rekord. Analitycy HREIT podkreślali wówczas, że zaledwie w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2022 r. Polacy nadpłacili kredyty hipoteczne na 34 mld zł, a jeśli podobne tempo zostanie utrzymane do końca roku, to kwota ta wzrośnie do 45 mld zł.
Czy to dużo? Bardzo. To dwukrotnie więcej niż w 2021 r. i aż dziewięciokrotnie więcej niż w 2019 r. Tymczasem okazało się, że nie tylko utrzymaliśmy to tempo, ale jeszcze solidnie je przebiliśmy. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w całym 2022 r. wartość nadpłat sięgnęła 52 mld zł.
I z początkiem 2023 r. wcale tego tempa nie zwalniamy. Jak to? Przecież początek roku oznaczał szczyt inflacji sięgającej 18,1 proc. w lutym, co powinna zjadać nasze oszczędności. A jednak nie, pieniądze zamiast przejadane nadal masowo lądowały w bankach jako nadpłaty hipotek. Związek Banków Polskich mówi o 27 mld zł, które przeznaczyliśmy na nadpłaty kredytów w I półroczu 2023 r.
Skąd mamy tyle pieniędzy? Z wakacji kredytowych
Z jednej strony to naturalne, że nadpłacamy kredyty hipoteczne, statystyki od lat wskazują, że choć podpisujemy z bankiem umowę zwykle na 25-30 lat, to realnie kredyt hipoteczny jest spłacany średnio jedynie przez 13 lat! Ale wracam do skali zjawiska - w trzy lata skala nadpłat wzrosła dziewięciokrotnie. Dlaczego? To oczywiste - przez wakacje kredytowe. Co z tego wynika? Powiedzmy sobie wprost: Rząd zrobił banki w balona.
Za gigantycznymi nadpłatami kredytów stoją oczywiście wakacje kredytowe, które weszły w życie w lipcu 2022 r. i pozwoliły na darmowe zawieszenie spłaty czterech rat do końca 2022 r. I kolejnych czterech w 2023. Za darmo jest dla klientów, bo koszty ponoszą banki. Szacuje się, że wakacje kredytowe kosztowały sektor bankowy 15 mld zł w latach 2022-2023, a objętych zostało nimi około 75 proc. kredytów złotowych.
Więcej na temat wakacji kredytowych przeczytasz tu:
Dlaczego nie wszyscy, skoro to korzystne, bo można sobie nadpłacić kredyt zamiast płacić bankowi odsetki?
Już zeszłym roku jasne było, że z wakacji kredytowych korzystają głównie ci, którzy prawdopodobnie wcale nie muszą, bo stać ich na spłatę rat. A ci, którzy naprawdę potrzebują pomocy?
Boją się kontaktu z bankiem, boją się, że to im zaszkodzi i przez to naprawdę wpadają w kłopoty - powiedział mi wówczas prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej.
I dlatego właśnie piszę, że banki zostały zrobione w balona - wakacje kredytowe miały ich kosztem pomóc ludziom w kłopotach finansowych, a pomogły tym najzamożniejszym w nadpłacaniu szybciej kredytów.
Wakacje kredytowe nie dla wszystkich
W 2024 r. wakacje kredytowe mają zostać przedłużone, ale tylko dla niektórych - tych rzeczywiście zagrożonych wysokością raty. Premier oficjalnie zapowiedział już wprowadzenie kryterium dochodowego, nikt nie ma jednak pojęcia, jak ma ono wyglądać. Pracuje nad tym Komisja Nadzoru Finansowego, przecieków niby nie ma, a jednak Związek Banków Polskich mówi coś o koszcie „nowych” wakacji z kryterium dochodowym w wysokości 3 mld zł.
Coś wie? Obstawiam, że kryterium dochodowe będzie podobne do tych, które ma Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, o co zresztą zabiega ZBP. To by oznaczało, że kredytobiorca musi spełnić jeden z trzech warunków:
- rata kredytu przekracza 50 proc. dochodów gospodarstwa domowego
- miesięczny dochód po odjęciu raty kredytu nie przekracza 1552 zł dla gospodarstwa jednoosobowego lub 1200 zł na każdą osobę dla gospodarstwa wieloosobowego;
- Jeden z kredytobiorców stracił pracę i ma status bezrobotnego.
Tak czy inaczej, wygląda na to, że sektor bankowy planuje wydać na nowe wakacje kredytowe prawie pięciokrotnie mniej niż dotychczas. I dobrze. Czas kończyć z zabieraniem bogatym, żeby dawać bogatym, bo to zwyczajnie bezsensu.