Sklepy aktualizują swoje cenniki w zastraszającym tempie. Ceny produktów spożywczych potrafią pójść w górę praktycznie z tygodnia na tydzień. Wygląda na to, że kolejna fala podwyżek jest tuż tuż, bo sprzedawców Biedronki przyłapał przy pracy jeden z ekonomistów.

Tak zwana inflacja sklepowa nazywana nie do końca słusznie „prawdziwą inflacją” jest jedną z tych rzeczy, która najbardziej rzuca się w oczy przeciętnemu konsumentowi. Jedzenie w mniejszych lub większych ilościach kupujemy wszak kilka razy w tygodniu.
Dyskonty nas pod tym względem nie rozpieszczają. Z badań UCE Research i Wyższych Szkół Bankowych wynika, że w lipcu ceny skoczyły w porównaniu z ubiegłym rokiem aż o 18,6 proc. To oczywiście średnia, bo konkretne produkty potrafią pójść w górę znacznie mocniej. Przez ostatnie dwanaście miesięcy najmocniej podrożało masło (o 48 proc.) i olej (30 proc.).
Biedronka szykuje podwyżki
Kolejne wzrosty są tylko kwestią czasu. Ich poziom na bieżąco relacjonował ostatnio ekonomista Rafał Mundry, wrzucając na Twittera porównanie cen z aplikacji Glovo, Porównanie dotyczyło wybranych kategorii produktów w trakcie weekendu i po jego zakończeniu.
W górę poszły ceny m.in. serów, twarogów, ryżu, oleju, smalcu, octu i drożdży. Różnice trudno nazwać przy tym symbolicznymi. Przykład? Serek śmietankowy podrożał z 3,48 zł na 3,99 zł, ser Cheddar z 8,63 zł na 9,99 zł, a 500 g ketchupu łagodnego Pudliszki z 4,79 zł na 5,69 zł.
Nowe, wyższe ceny potwierdzone. Ale to tylko mały wycinek, który wrzuciłem wczoraj. Dziś pan z obsługi właśnie szykował sobie dziesiątki innych cen do zmian - dodaje Rafał Mundry
Czytaj też: Reklamacja, rękojmia i gwarancja - nowe przepisy
Inflacja wpływa również na preferencje konsumentów odnośnie do promocji. Szukamy rzecz jasna obniżek na produkty, których ceny najbardziej idą w górę. Pod koniec lipca badała to aplikacja Moja Gazetka.
Czołówka wyszukiwań promocji na produkty spożywcze w 2022 r. wygląda następująco:
- masło
- mleko
- kawa
- olej
- cukier
- piwo
- jaja
- pepsi
- filet
- mąka
Mocno spadło za to zainteresowanie zakupami, które można określić mianem dodatkowych przyjemności. I tak w dół poszły:

Nie sposób nie zauważyć, że zdecydowana większość produktów, których popularność spadła, nie są produktami pierwszej potrzeby. Można pokusić się o interpretację, że konsumenci ograniczają zakupy rzeczy, które nie są dla nich niezbędne - podsumowują twórcy aplikacji.