Z pensjami Polaków może być inaczej, niż się wam wydaje. Mniej spektakularne wzrosty od tych obserwowanych w ostatnich latach będą wynikiem tzw. wysokiej bazy. Czy jest się z czego cieszyć? Niekoniecznie, bo to może utrudnić życie nie tylko kredytobiorcom, ale wszystkim konsumentom. Walka z inflacją będzie bowiem trudniejsza.
Rosnące pensje Polaków niby cieszą, ale prezesowi NBP akurat spędzają sen z powiek i to od dawna. Bo długo rosły w tempie powyżej 10 proc., a to szybko. I to oczywiście przez inflację. Robi nam się takie błędne koło, które ciężko przerwać, bo ceny rosną, więc pracownicy domagają się podwyżek płac, bo na coraz mniej ich stać. A jak siła robocza drożeje, to wytworzenie produktów staje się droższe i ceny znów rosną, a wtedy pracownicy chcą kolejnych podwyżek.
Więcej wiadomości o inflacji i wzroście cen
Prezes NBP wyraźnie od dawna mówi, że jak pensje Polaków będą ciągle tak pędzić, to długo możemy nie zobaczyć obniżek stóp procentowych. I już wydawało się, że to tempo podwyżek płac spada, od dawna piszemy w Bizblog, że o podwyżki u szefa coraz trudniej. Już GUS pokazał, że dynamika wzrostu średniej płacy wyhamowuje…
Aż tu wjeżdżają analitycy Citi i mówią, że tak nam się może tylko wydawać.
Pensje Polaków. Dwa groźne sygnały
Bo niby GUS w listopadzie 2024 r. pokazał, że wzrost wynagrodzeń w przedsiębiorstwach wynosił 10,5 proc. r/r, a w pierwszych miesiącach 2024 r. sięgał aż 13 proc. Ale Citi zwraca uwagę, że jak spojrzymy na to, jak w 2024 r. płace rosły z miesiąca na miesiąc, a nie rok do roku, to okazuje się, że wcale wyhamowania nie widać, bo wzrost oscylował konsekwentnie w każdym miesiącach ok. 0,8 proc., a od kwietnia nawet minimalnie przyspieszył.
Jak to możliwe, że patrząc rok do roku widać jednak spowolnienie? Magia statystyki, która tworzy złudzenie przez tzw. efekt bazy.
To nie znaczy, że pensje rzeczywiście nadal będą rosły za szybko i pokrzyżuje to plany NBP w okiełznaniu inflacji - generalnie nadal główny scenariusz, jaki przewidują ekonomiści, jest taki, że dynamika płac będzie spadać, choć być może wolniej niż oczekiwaliśmy. Ale jednak te zmiany miesiąc do miesiąca to sygnał, który może świadczyć o tym, że pociąg jednak się wykolei na tym torze.
Jest jeszcze drugi taki niepokojący sygnał. Citi zwraca uwagę, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy płace w Polsce rosły w dwucyfrowym tempie w niemal połowie branż gospodarki. Owszem, to może być ta część, gdzie podwyżki zwyczajnie wymusza podwyżka płacy minimalnej. Tylko że ten efekt zwykle widać w pierwszych miesiącach roku, nie w ostatnich, a my mówimy tu o ostatnich.
Może być też tak, że podwyżka płacy minimalnej z opóźnieniem wywołuje podwyżki wynagrodzeń osób z wyższych przedziałów dochodowych. Ale jeśli tak, to presja płacowa rzeczywiście będzie psuć szyki, bo będzie bardziej uporczywa, niż się dotąd zdawało.
Kluczowe najbliższe miesiące
A jeśli okaże się, że w pierwszych miesiącach 2025 r. płace nadal będą rosły o 0,8 proc. m/m, to mamy przechlapane i o obniżkach stóp możemy rzeczywiście jeszcze długo zapomnieć.
I niestety wygląda na to, że szanse na taki scenariusz się zwiększają.
Analitycy Citi formułowali te tezy w poniedziałek 13 stycznia, a dwa dni później poznaliśmy odczyty Miesięcznego Indeksu Koniunktury (MIK) obliczanego przez Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) za styczeń, z którego wynika, że firmy zgłaszają największy popyt na pracowników od ponad trzech lat.
Czy takie okoliczności to warunki do hamowania presji płacowej? Nie za bardzo. Szczególnie, że z tego samego badania wynika, że więcej firm niż średnio w 2024 r. zapowiada na 2025 r. podwyżki płac.