REKLAMA

Masowe wyłączenia OZE. Tej przyczyny nie ma, oficjalnie nie istnieje

Do takiej sytuacji nie doszło nigdy wcześniej. Tylko w marcu byliśmy świadkami największych ograniczeń produkcji energii elektrycznej z jednostek OZE w historii. Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), operator systemu przesyłowego, koncentrują się głównie na przyczynie bilansowej (zbyt dużo energii w stosunku do zużycia), ale niezależni eksperci wskazują też inny powód.

rynek-pracy-transformacja-energetyczna-miejsca-pracy
REKLAMA

Jeszcze nigdy wcześniej nie doszło do aż tak dużego, nierynkowego odłączenia źródeł OZE. W marcu br., jak wykazuje to najnowszy miesięcznik od Forum Energii, do sieci z tego powodu w sumie nie trafiło 44 GWh energii z farm fotowoltaicznych. I stało się to akurat wtedy, kiedy OZE zaczęło lekko wyhamowywać: w marcu 2024 r. 26,9 proc. (8,9 TWh) wyprodukowanej energii pochodziło ze źródeł odnawialnych, to o 4,9 proc. mniej niż rok wcześniej i 3,6 proc. mniej niż jeszcze miesiąc wcześniej, w lutym br. A mimo to PSE kilka razy nie miały innego wyjścia, jak tylko redukować moce właśnie OZE. Dlaczego? Forum Energii uważa, że z powodu niewystarczającej elastyczności Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE). 

REKLAMA

Ograniczenie pracy źródeł ma na celu niedopuszczenie do utraty zdolności regulacyjnych krajowego systemu elektroenergetycznego (KSE), a w konsekwencji pogorszenia parametrów bezpieczeństwa i stabilności sieci - tłumaczy Forum Energii.

Do tej pory PSE tłumaczyły, że te cięcia dokonywane są z powodów bilansowych. Jak jest teraz? Zadaliśmy pytania i czekamy na odpowiedzi.

Cięcia OZE przez brak elastyczności?

PSE przy okazji cięć mocy OZE bardzo nie lubi mówić o kondycji sieci. Za każdym razem przekonują, że powód były inny: po prostu mieliśmy zbyt dużo energii i dla bezpieczeństwa całego systemu lepiej było ograniczyć moce. A dlaczego akurat te od OZE? Bo tak łatwiej i bezpieczniej. Ze źródłami gazowymi i węglowymi mielibyśmy o wiele bardziej pod górkę. 

Wielkości odcinanych od sieci mocy OZE byłyby niższe, gdyby konwencjonalne źródła energii elektrycznej - elektrownie i elektrociepłownie węglowe i gazowe - były bardziej elastyczne, czyli miały niższe minima techniczne i mogły szybciej się wyłączyć/włączyć - twierdzi Forum Energii.

Więcej o OZE możesz przeczytać na Spider’s Web:

Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze nasze skromne możliwości magazynowe. Ich rozwinięcie oznaczałoby dla nas inną rzeczywistości energetyczną.

Gdyby do polskiego KSE było przyłączone więcej magazynów energii elektrycznej oraz gdyby wykorzystywano elastyczny popyt, zdolny do zwiększenia zużycia przy niskich cenach energii elektrycznej (które występują w godzinach wysokiej podaży OZE), np. elektrolizery czy urządzenia grzewcze ładujące magazyny ciepła - czytamy w opracowaniu Forum Energii.

REKLAMA

Coraz mniej emisyjnych źródeł w naszym miksie

Jednocześnie Forum Energii zwraca uwagę, że w marcu 2024 r. energia elektryczna ze źródeł konwencjonalnych oparta była w większej mierze na gazie ziemnym: wzrost o 7,3 proc. r/r. Produkcja z węgla kamiennego też urosła o 2,2 proc. Ale udział emisyjnych źródeł w naszym miksie systematycznie jednak spada: w listopadzie 2023 r. to było 81 proc., w grudniu 2023 r. - 78 proc., a w styczniu 2024 r. - 77 proc. Widać też jak na dłoni coraz mniejszy udział węgla (kamiennego i brunatnego razem). Jeszcze w listopadzie ub.r. to było na poziomie 63 proc., a grudniu to było 59,3 proc., a w styczniu br. - 58,3 proc.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA