REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Teraz wertepy po kopalniach, za chwilę pola golfowe i parki rozrywki

Chociaż nie brakuje takich, którzy widzą wydobywanie węgla w Polsce jeszcze przez ćwierć wieku i dłużej, to od pewnego czasu, ciut poza głównym nurtem i świateł jupiterów, rozgrywa się inna potyczka. Stawką w niej jest dalszy los terenów pogórniczych. Swoje pomysły na ich zagospodarowanie ma Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK). Samorządowcom średnio się podobają.

30.03.2024
4:43
gminy-OZE-tereny-po-gornictwie
REKLAMA

O tym, że i rząd i samorządowcy z węglowych gmin mają chrapkę na tereny pogórnicze, wiadomo od dawna. Stowarzyszenie Gmin Górniczych w Polsce (SGGP), które skupia skupia obecnie 25 górniczych gmin z województw: śląskiego, małopolskiego, lubelskiego oraz dolnośląskiego, swoje propozycje legislacyjne w tym względzie przesłało rządzącym już w zeszłym roku. A wszystko dlatego, że wójtowie, burmistrzowie i prezydenci tych gmin boją się, że z terenami pogórniczymi będzie tak samo, jak w przypadku ochrony złóż kopalin w Polsce, gdzie nowelizacja przepisów trochę związała im ręce. 

REKLAMA

Kwestią najistotniejszą jest zapewnienie jednostkom samorządu terytorialnego możliwości uzyskania własności tych byłych terenów górniczych należących do przedsiębiorstw górniczych (kopalń) lub Spółki Restrukturyzacji Kopalń (Skarbu Państwa) - czytamy w zeszłorocznym stanowisku SGGP.

Teraz ofensywą w tym względzie postanowiła wykazać się spółka SRK, która ma swój plan na tereny pogórnicze. A tych tylko w województwie śląskim jest jakieś 6500 hektarów. I ich drugim życiem miałyby być instalacje OZE i te związane z wodorem.

Tereny pogórnicze. SRK nęci zielonym i tanim prądem

Na takich terenach, jak podpowiada SRK, mogłyby powstać farmy słoneczne stawiane razem z gminami. Można byłoby w ten sposób też wytwarzać i magazynować zielony wodór. I nie tylko mieszkańcy mogliby się dzięki tego typu inwestycjom cieszyć z tańszej energii. Sama SRK obniżyłaby w ten sposób nawet o ponad połowę koszty związane z pompowaniem wody. 

W grę wchodzi także sól, która powstaje w procesie uzdatniania wody, można by przekazać ją gminie na okres zimy, kiedy trzeba posypywać jezdnie. Sama zaś uzdatniona woda zasiliłaby miejskie wodociągi. W dobie kryzysu wodnego to istotny element. I wreszcie nowe miejsca pracy, które powstałyby wraz z nowymi inwestycjami - wylicza kolejne korzyści Andrzej Chmiela, kierownik Działu ds. Innowacji Technologicznych w SRK, cytowany przez Trybunę Górniczą.

Więcej o gminach przeczytasz na Spider’s Web:

SRK ma już mieć gotowe opracowania dotyczące wykorzystywania w ten sposób terenów pogórniczych. Ale nie da się tego zrobić bez dogadania się z lokalnymi społecznościami, co może okazać się wyjątkowo trudne. Przecież są też inne pomysły na nowe życie dla terenów pogórniczych. Nie tylko OZE są w grze.

A może tak wieża widokowa zamiast OZE? Gminy mają swoje plany

Z tym dogadaniem się i z mieszkańcami i z samymi samorządowcami może być różnie. Ci ostatni widzą w nowym zagospodarowywaniu terenów pogórniczych szansę dla OZE, ale nie tylko. W niektórych przypadkach przecież mówimy o naprawdę sporych terenach. 

Tereny pogórnicze to nie problem a zasób, szansa i możliwość. Dzięki ich zagospodarowaniu, które musi być poprzedzone konsultacjami społecznymi, regiony węglowe będą mogły się rozwijać społecznie, gospodarczo i środowiskowo - przekonuje Alina Pogoda, ekspertka Polskiej Zielonej Sieci.

Np. w Rybniku, na terenach po kopalni Rymer, mógłby powstać taras widokowy. W podobny sposób rozwijają się od pewnego czasu też bytomskie Szombierki. 

Pole golfowe, zabudowa mieszkaniowa i handlowa, teraz planujemy dalszy rozwój tych aspektów. Wspieramy też mocno nowego właściciela szybu Krystyna, który aktualnie szykuje wniosek o zagospodarowanie terenów, przewidziana jest funkcja gospodarcza - relacjonował Michał Bieda, wiceprezydent Bytomia w trakcie debaty „Los terenów pogórniczych po wyborach samorządowych. Ziemia obiecana czy ziemia niczyja?”.

REKLAMA

Najważniejsze jednak jest to, żeby wszyscy zainteresowani dalszym losem tych terenów usiedli przy jednym stole. 

Chodzi o to, żeby oprócz planu szerokich likwidacji szkód górniczych, każdy z terenów był omawiany w szerokim składzie przedstawicieli SRK, samorządu i mieszkańców - uważa Michał Pierończyk, prezydent Rudy Śląskiej.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA