Szykuje się pogrzeb mięsa? Rynek wegański puchnie w oczach
Nie tylko zmiany klimatu, ale też galopująca inflacja zachęcała bardziej Polaków do poszukiwań alternatywy dla mięsa. Nic więc dziwnego, że rynek produktów wegańskich rośnie jak na drożdżach, a do tego dochodzą jeszcze znakomite perspektywy na przyszłość. Czy to już najwyższy czas na organizację pogrzebu dla mięsa? Na to jest jednak jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Badania wskazują, że w kolejnych latach konsumpcja mięsa i tak może zwyżkować.
Obecnie Polska zajmuje szóste miejsce na liście europejskich rynków produktów plant-based, ale perspektywy dla nas są co najmniej optymistyczne. Obecnie nasz segment roślinnych zamienników mięsa jest już wart 782 mln zł i może pochwalić się wzrostem w latach 2020–22 na poziomie 125 proc.
Trudno nie zauważyć tego trendu. Potwierdza to też badanie przeprowadzone przez Mintel, z którego wynika, że już 44 proc. Polaków zmniejszyło w ostatnich latach spożycie mięsa ze względów zdrowotnych, natomiast 23 proc. rezygnuje z mleka krowiego. W 2021 r., pierwszy raz w analizowanym okresie do 2004 r., wartość średnio miesięcznego spożycia mięsa spadła poniżej 5 kg – do 4,97 kg i była o 8,5 proc. niższa niż w 2004 r. Nikt nie ma wątpliwości, że do tego polskiego odchodzenia od mięsa wyjątkowo przyczyniły się podwyżki cen. Dane z grudnia 2022 r. wskazują, że mięso podrożało w ciągu roku o 24 proc., najbardziej drób (31 proc.) i wieprzowina (27 proc.).
Rynek wegański ma rosnąć w siłę
To z czym mamy ostatnio do czynienia w Polsce, dzieje się też na całym świecie. Z danych The Good Food Institute Europe wynika, że sprzedaż roślinnych alternatyw dla produktów pochodzenia zwierzęcego wzrosła w 2022 r. o średnio 17 proc., osiągając zarazem 15 proc. udziału w całym rynku mięsa. Z kolei napoje roślinne stanowią 10 proc. sprzedaży w kategorii mleka, a ich cena spadła o 3 proc., podczas gdy to tradycyjne podrożało o 27 proc.
Nawyki konsumentów związane z żywnością często pojawiają się i znikają jako moda, ale roślinne alternatywy są tutaj, aby pozostać – i rosnąć - nie ma cienia wątpliwości Jennifer Bartashus, starszy analityk podstawowych produktów konsumenckich w Bloomberg Intelligence.
Eksperci przewidują, że głównie za ten przewidywany wzrost rynku wegańskiego ma odpowiadać Azja i region Pacyfiku. Bo to obszary szczególnie narażone na ograniczone dostawy żywności, a przewidywana tutaj populacja w 2030 r. ma wynieść już 4,6 mld ludzi. Dlatego właśnie tutaj może zacząć panować białko roślinne, którego rynek może być wart w 2030 r. już 64,8 mld dol. (w 2020 r. to było raptem 13,5 mln dol.). Dla porównania rynek Europy i Ameryki Północnej ma być wart w sumie ok. 40 mld dol.
Ale mięso jeszcze nie daje za wygraną
Produkcja mięsa i nabiału odpowiada natomiast za 75 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych związanych z produkcją żywności. Jego wytwarzanie pochłania obecnie 83 proc. terenów uprawnych, podczas gdy zapewnia jedynie 18 proc. globalnej podaży kalorii. Dlatego w trosce o środowisko oraz zadowolenie konsumentów, firmy coraz częściej oferują wegańskie produkty. Wszak emisje pochodzące od zwierząt gospodarskich stanowią ok. 14,5 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych na świecie, a około 2/3 z nich pochodzi od bydła.
W ten sposób produkcja mięsa odpowiada za 57 proc. wszystkich emisji związanych z produkcją żywności: 1 kg wołowiny generuje ok. 70 kg emisji gazów cieplarnianych. Ale to jeszcze nie wszystko. Analitycy wyliczają, że produkcja mięsa przyczynia się również do wyczerpywania zasobów wodnych. Według ONZ jeden ćwierćfuntowy burger wymaga około 1500 litrów wody. A mimo to przewiduje się, że światowa konsumpcja mięsa osiągnie do 2050 r. od 460 do 570 mln ton, czyli dwa razy więcej niż to miało miejsce w 2008 r.