Lidl ma pomysł, jak przechrzcić mięsożerców na wegetarian. Ten sklepowy eksperyment może być hitem
Nie wyobrażasz sobie prawdziwego obiadu bez schabowego? Lidl wpadł na pomysł, jak przekonać zagorzałych mięsożerców do przejścia na roślinne zamienniki. W Holandii ruszył właśnie pilotaż, który sprawdzi, czy proste przestawienie jedzenia z półki na półkę może przerobić konsumentów na fanów wegeżarcia.
To, że ekspozycja towaru wpływa na poziom jego sprzedaży, nie jest żadną tajemnicą. Macherzy od projektowania układu sklepów wiedzą, że batoniki lepiej ustawić przy kasie, bo zakup słodyczy jest na ogół spontaniczny. Dlatego najlepiej zostawić go klientowi, gdy ten znudzony i nieco sfrustrowany stoi w kolejce do kasy.
Podobnie rzecz ma się z ułożeniem produktów na półkach. Z regałów najszybciej schodzi to, co jest na wysokości oczu. Pieczywo broń boże nie powinno natomiast stać przy wejściu, bo inaczej moglibyśmy je capnąć, zapłacić i po prostu wyjść. A nie o to przecież chodzi - w drodze po bułkę klienci powinni przemaszerować parę kilometrów wzdłuż innych stoisk - a nuż nabiorą na coś ochoty.
Lidl uznał, że podobnie jest z jedzeniem wege
Obecnie wegańskie burgery, kurczaki i inne roślinne zamienniki mięsa mają na półkach swoje własne miejsce. To sprawia, że fani takich posiłków bez trudu je odnajdują. Z drugiej strony taka polityka mocno ogranicza szansę, że w okolicy zielonej strawy zawita przypadkowa osoba.
Właśnie dlatego holenderski Lidl postanowił, że wpakuje wegejedzenie do lodówek z prawdziwym mięsem. Rozumiecie? Wegeburger obok wołowiny, roślinny gyros z białka pszenicy opierający się o zafoliowane udko z kurczaka.
Czyżby Lidl liczył, że jego klienci się pomylą i w zamyśleniu złapią złe opakowanie? W żadnym wypadku. Produkty mają być wyraźnie oznaczone, o błędach nawet wynikających z rozkojarzenia nie ma mowy. Dyskonter nie chce uprawiać żadnej maskarady. Chodzi tylko o to, by zatwardziali mięsożercy mieli roślinne zamienniki w zasięgu wzroku.
Cytowani przez holenderskie media eksperci pieją z zachwytu. Jeden z nich dowodzi, że skłonność do sięgnięcia po wegańskie jedzenie rośnie o 20 proc., gdy postawi się je obok mięsa. Wystarczy do tego wyłącznie zmiana miejsca ekspozycji.
Lidl ma nadzieje, że plan się powiedzie
Sieć założyła sobie, że do 2030 r. 50 proc. sprzedawanych białek będzie pochodzenia roślinnego. Obecnie wskaźnik ten sięga 38 proc. Na początek dyskonter przemodeluje 70 placówek.
Eksperyment prowadzony jest we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Wageningen i World Resource Institute. Po trzech miesiącach Lidl zdecyduje, czy pilotaż rozszerzyć na pozostałe 370 sklepów należących do sieci.
Rezultaty mogą okazać się bardzo ciekawe. Jeżeli klienci rzeczywiście zaczną częściej sięgać po roślinne zamienniki mięsa, wyjdzie na to, że niechęć do ich kupowania wynikała ze zwykłego zacietrzewienia, lenistwa, albo innych zupełnie niezwiązanych z samym jedzeniem czynników. Innymi słowy - przekonamy się, jak silna jest w narodzie miłość do schabowego. Na razie - w narodzie holenderskim.
Zapytaliśmy polską spółkę Lidla, czy w Polsce planowany jest podobny eksperyment. Damy wam o tym znać, gdy tylko otrzymamy odpowiedź.