Te reaktory uwiodły polski rząd. Ministrowie uwierzyli, że są tanie i łatwe w budowie
Katastrofa elektrowni jądrowej Fukushima z 2011 r. na nowo wzbudziła strach przed reaktorami atomowymi. Niemcy zapowiedziały wtedy zamknięcie wszystkich elektrowni jądrowych, czego właśnie jesteśmy świadkami. I nagle pojawiła się technologia rektorów modułowych SMR. Podobno są tańsze, łatwej je się też buduje. I taka opowieść zauroczyła wiele rządów, w tym ten w Warszawie. Czy słusznie?
Wspólne dziecko Orlenu i Synthosu, czyli spółka Orlen Synthos Green Energy (OSGE) będzie operatorem reaktorów modułowych SMR (ang. small modular reactor) i wstępnie wytypowała już siedem lokalizacji: Włocławek, Ostrołęka, Kraków (Nowa Huta), Dąbrowa Górnicza, Tarnobrzeg i Stalowa Wola (tereny Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej), Stawy Manowskie niedaleko Oświęcimia, a także okolice Warszawy. W tym celu podpisano już nawet wstępne umowy z podmiotami, które są właścicielami tych terenów: Anwilem, Energą, PGNiG Termiką, ArcelorMittal, Synthosem i Agencją Rozwoju Przemysłu. Prezes Orlenu Daniel Obajtek jest pewny swego.
Każdy blok to około 100 miejsc pracy w samej elektrowni i około tysiąca w regionie, to także bezpieczna i tania energia oraz dodatkowe wpływy do lokalnych budżetów - przekonuje.
Ale czy na pewno? Pojawia się coraz więcej opinii, że reaktory SMR wcale nie odczarują energii jądrowej. A do tego wszystkiego będą kosztować znacznie więcej niż pierwotnie to szacowano.
Odrodzenie energii jądrowej przemawia do popularnej wyobraźni, a nie materializuje się jako rzeczywista innowacja technologiczna - przekonuje Allison Macfarlane, dyrektor School of Public Policy and Global Affairs na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej i była szefowa amerykańskiej Komisji Regulacji Jądrowych w latach 2012–2014.
Reaktory SMR to na razie w większości tylko projekty
Miłością do reaktorów modułowych SMR zapałał nie tylko ostatnio polski rząd. Takie rozwiązanie spodobało się także w Stanach Zjednoczonych, w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, w Chinach i w kilku krajach europejskich. Nieważne, że bardzo mało z tych małych reaktorów do tej pory zademonstrowano. A do tego wszystkiego żaden nie jest jeszcze dostępny komercyjnie, nie wspominając o licencjonowaniu przez organ dozoru jądrowego.
Większość to tylko i wyłącznie projekty – ostrzega Allison Macfarlane.
Te projekty też cały czas się jeszcze zmieniają. NuScale to jedyny producent SMR w Stanach Zjednoczonych, który dostał zielone światło od Komisji Regulacji Jądrowych. Zgodnie z tymi ustaleniami pierwsze SMR miały powstać po przebudowaniu reaktorów w Idaho. Ale to okazało się bardzo drogą inwestycją, dlatego firma NuScale już zawnioskowała o budowę większego i przy tym bardziej ekonomicznego reaktora. Ale i tak koszty, zgodnie z wyliczeniami Instytutu Ekonomiki Energii i Analiz Finansowych, wzrosły z 55 dol. za 1 MW w 2016 r. do 89 dol. za 1 MW w 2023 r.
I zawsze jest koniec końców drożej
Allison Macfarlane przy okazji przekonuje, że w wielu przypadkach budowa reaktorów SMR będzie znacznie droższa, niż to pierwotnie zakładano. Nie brakuje kolejnych przykładów z przekroczeniem i budżetu i wcześniejszego harmonogramu.
EPR w Finlandii pierwotnie miał kosztować 3 miliardy euro i miał być otwarty w 2009 r. Ostatecznie zaczął produkować energię elektryczną w 2023 r., kosztem 11 miliardów euro - wskazuje.
Takich przykładów jest więcej. Francuski EPR w Flamanville miał zacząć pracować w 2012 r. za 3,5 mld euro. Tymczasem cały czas jest w budowie, a inwestycja pochłonęła już 12,4 mld euro. Bardzo podobnie jest z innymi reaktorami modułowymi AP-1000 od amerykańskiej spółki Westinghouse Electric Company. Te zlokalizowane w Gruzji miały ruszyć w latach 2016/2017 i kosztować 14 mld dol. Jedną z tych jednostek uruchomiono dopiero w kwietniu 2023 r., a druga czeka jeszcze na swój czas. Koszt inwestycji wynosi obecnie więcej niż 30 mld dol.
To nie jest też recepta na redukcję emisji
Ostatnie analizy pokazują też, że reaktory SMR koniec końców okażą się znacznie droższe niż fotowoltaika, energia wiatrowa na lądzie i geotermia.
Jak będzie wyglądał rynek za 20 lub 30 lat, kiedy OZE prawdopodobnie być jeszcze tańsze? - zastanawia się Allison Macfarlane.
Do tego dochodzi walka z emisjami gazów cieplarnianych, głównie dwutlenku węgla. I o ile istniejące elektrownie jądrowe mają w tej mierze swoje zasługi, to obietnice składane przy okazji reaktorów modułowych SMR, wydają się być jednak przesadzone.
Obietnica SMR jest wątpliwa i wymaga ogromnych inwestycji, aby wywrzeć znaczący wpływ na zmiany klimatyczne. Biorąc pod uwagę ramy czasowe rozwoju tych nowych projektów reaktorów, prawdopodobnie nie będą one miały znaczącego wpływu na redukcję emisji CO2 przez dziesięciolecia, w wyniku czego ich znaczenie dla argumentu klimatycznego maleje - uważa była szefowa amerykańskiej Komisji Regulacji Jądrowych.