REKLAMA

Źle się dzieje w Państwie Środka. Wystarczy spojrzeć na ceny ropy naftowej

Od lat 90. ubiegłego wieku przyzwyczailiśmy się do tego, że wzrost gospodarczy Chin jest jednym z najważniejszych czynników mających wpływ na ceny ropy. Nic więc dziwnego, że od początku 2023 r. zapowiadany zryw Państwa Środka miał ją windować tylko w górę i być tym samym skuteczną przeciwwagą dla strachu inwestorów przed amerykańską inflacją. Ale nic takiego nie nastąpiło.

Źle się dzieje w Państwie Środka. Wystarczy spojrzeć na ceny ropy naftowej
REKLAMA

Chociaż na początku roku baryłka ropy Brent potrafiła kosztować nawet więcej niż 85 dol., to i tak niektórzy eksperci przewidywali, że w kolejnych miesiącach roku może dobić do pułapu nawet 100 dol. A to wszystko za sprawą chińskiego ożywienia gospodarczego, które było najpierw na smyczy przez pandemię, a potem we znaki dał się też kryzys energetyczny.

REKLAMA

Ale teraz już nie ma żadnych hamulców i Pekin miał zdecydowanie zwiększyć swoje zapotrzebowanie energetyczne i tym samym wywołać skuteczną presję na cenę ropy. Jednocześnie hamując dalsze obniżki, wywołane strachem przed inflacją w USA i kolejnymi tamtejszymi podwyżkami stóp procentowych. Teraz, po pierwszym półroczu tego roku, wiemy już, że nic takiego jednak nie miało miejsca. Obecnie cena ropy Brent ponownie dobija do 83 dol. za baryłkę, co już obserwowaliśmy parę razy na przestrzeni ostatnich miesięcy. Najmniejszą wartość ropa osiągnęła w tym czasie w pierwszej połowie czerwca, kiedy za baryłkę płacono poniżej 72 dol.

Cena ropy: chiński wzrost już nie robi takiego wrażenia

Teraz jest wyraźnie drożej, niż jeszcze miesiąc temu, kiedy Brent wyceniano poniżej 73 dol. Niektórzy eksperci ten wzrost postrzegają jako zwycięstwo Rosji, która od miesięcy gra na wyższą cenę (stąd m.in. wcześniejsze ograniczenia produkcji OPEC+), żeby w ten sposób móc dalej opłacać wojnę na Ukrainie. O zwrocie gospodarczym Chin raczej w tym kontekście nikt na razie nie mówi. Bo też okazuje się, że płynące dane z Pekin są pozytywne, ale nie aż tak bardzo, jak można było się tego spodziewać. 

Owszem chińskie PKB wrosło w drugim kwartale roku o 0,8 proc. powyżej oczekiwań, ale w pierwszym kwartale było lepiej, wzrost był na poziomie 2,2 proc. W ujęciu roku do roku mowa jest o wzroście o 6,8 proc. Całkiem sporo, tyle tylko, że prognozy przewidywały co najmniej 7,3 proc. Nic więc dziwnego, że Chiny chcą jak najszybciej ożywić konsumpcję. 

Koncentrując się na stabilizacji konsumpcji towarów masowych, poprawie zużycia samochodów i elektroniki, a także optymalizacji środowiska konsumpcji, wprowadzimy zestaw praktycznych i skutecznych polityk i jak najszybciej poprawimy ich wdrażanie - informuje Chińska Narodowa Komisja ds. Rozwoju i Reform.

Chiny cały czas kupują ropę od Rosji

REKLAMA

Niektórzy zwracają też uwagę na chińskie zadłużenie, które jeszcze w 2018 r. wynosiło 200 proc. PKB, a teraz jest na poziomie nawet 300 proc. Cierpi na tym m.in. rynek nieruchomości, bez którego nie uda się na nowo ustabilizować chińskiej gospodarki. I nie do końca pomocny może okazać się również wzrost popytu na ropę, nawet jak analitycy przewidują większy import netto o 5–8 proc.

Ale jest mało prawdopodobne, aby spowodowało to wzrost cen ropy. Ponieważ Chiny kupują z rabatem od Rosji - przekonuje w rozmowie z oilprice.com Rory Green, główny ekonomista Chin w GlobalData.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA