REKLAMA

Koniec absurdalnych gierek deweloperów. Idą nowe przepisy

Chodzi o ukrywanie cen mieszkań. Brzmi absurdalnie, ale tak właśnie się bardzo często dzieje. I wydawało się, że wojna ministry z Polski 2050 z deweloperami, którą toczy od miesięcy, skończy się na słowach. Okazuje się, że projekt ustawy, która zakaże deweloperom ukrywania cen, jest już gotowy. Został skierowany przez Sejm do dalszych prac, a ponieważ popierają ją wszystkie kluby w Sejmie, nie ma szans, że gdzieś przepadnie.

Koniec absurdalnych gierek deweloperów. Idą nowe przepisy
REKLAMA

Minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz ewidentnie wychodzi poza kompetencje swojego resortu, rozpętując wojnę przeciwko deweloperom. Okazuje się jednak, że Polakom wyjdzie to na dobre, pod warunkiem że nie prowadzą firmy deweloperskiej.

Polacy łączą siły, żeby nie dać się deweloperom

REKLAMA

Ta wojna sprzed kilku miesięcy toczyła się na łamach mediów i najpierw Pełczyńska-Nałęcz zaatakowała publicznie deweloperów za ich wysokie marże, a nawet próbowała sugerować jakąś zmowę cenową i zaangażować UOKiK, ale ten się wypiął, bo żadnych dowodów na zmowę nikt mu podsunął. Potem uderzyła z innej strony i przyczepiła się do tego, że deweloperzy nie podają cen mieszkań w ogłoszeniach i pogroziła przygotowaniem ustawy, która ich do tego zmusi.

Więcej wiadomości na temat nieruchomości można przeczytać poniżej:

To tak, jakby pójść do piekarni i zapytać o cenę tego żytniego z ziarnami i tej bagietki z oliwkami, a pani w okienku powie, że najpierw masz jej podać telefon, e-mail i skontaktuje się z tobą właściciel piekarni, to dopiero potem poznasz cenę. Dlaczego? Bo trzeba ci wyjaśnić, jaka jest różnica pomiędzy tym żytnim z ziarnami a tym bez i jakie korzyści niesie jedzenie żytniego chleba na zakwasie, zamiast zwykłego pszennego na drożdżach. Inaczej nie zrozumiesz, dlaczego ten żytni jest tak drogi i że musi mieć taką cenę.

Z tym chlebem to przykład zaczerpnięty z filmu z social mediów, jaki zamieścił portal Deweloperuch. Portal? A może społeczna inicjatywa? Właściwie nie do końca wiadomo, jak to nazwać, ale wiadomo, że powstał oddolnie, na fali tej dyskusji wywołanej przez panią minister i wściekłości ludzi na to, że deweloperzy ukrywają ceny w ogłoszeniach w internecie.

Deweloperuch działa tak, że jak już ktoś przebrnie przez tę rozmowę z deweloperem, na którą musiał się umówić często tylko po to, żeby zrozumieć, że go na to mieszkanie nie stać i powinien szukać gdzie indziej, i dowie się, jakie ceny oferuje deweloper w danej inwestycji, dzieli się tymi informacjami właśnie z portalem Deweloperuch, który upublicznia je dla wszystkich zainteresowanych. Dzięki temu Polacy wspomagając się wzajemnie, obchodzą tę strategię marketingową większości deweloperów, nie dając im zyskać przewagi nad klientami.

Na szczęście uruchomienie Deweloperucha nie kosztowało aktywistów działających na rzecz dobra społecznego raczej zbyt wiele, bo okazuje się, że to tylko czasowa proteza i portal za chwilę stanie się zupełnie zbędny.

Politycy w tej jednej sprawie się nie pokłócą

Odgrażanie się minister Pełczyńskiej-Nałęcz to nie były tylko czcze słowa i posłowie oraz posłanki Polski 2050 rzeczywiście przygotowali ustawę zmuszającą deweloperów do ujawniania cen w ogłoszeniach sprzedaży mieszkań. Jak się okazuje, projekt ustawy został już nawet skierowany przez Sejm do dalszych prac w komisji infrastruktury.

A najlepsze jest to, że raczej tam nie utknie, nie przepadnie też w głosowaniach w Sejmie, bo okazuje się, że jest to jedna z niewielu inicjatyw, która jednoczy wszystkie opcje polityczne. Inaczej mówiąc, projekt tej ustawy popierają wszystkie kluby poselskie, więc trudno sobie wyobrazić sytuację, że ustawa nie wejdzie w życie.

W jaki sposób przywoła do porządku deweloperów, którzy stosują dziś na klientach nieładne zagrywki utrudniające im życie i marnujące czas? Poza koniecznością podania ceny mieszkania, deweloper będzie musiał zgodnie z projektem ustawy uwzględniać w publikowanej cenie również wszystkie świadczenia pieniężne, jakie ostatecznie musi ponieść klient. Żeby się nie okazywało, że cena mieszkania w ogłoszeniu to 500 tys. zł, ale potem klient dowiaduje się, że zakup komórki lokatorskiej jest obligatoryjny, więc ostatecznie musi zapłacić 600 tys. zł.

REKLAMA

Żeby jeszcze rządowi równie sprawnie poszło tworzenie portalu z cenami transakcyjnymi DOM, o którym słyszymy już od dawna, byłoby pięknie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA