35 tys. za mkw. stanie się normą? Najlepsza będzie wasza reakcja na takie ceny

32-35 tys. zł za mkw. mieszkania w Warszawie - taką średnią cenę mieszkań niedawno szacowali analitycy serwisu Gratka.pl. Ale żeby nie było, że Warszawa jakoś odleci w najbliższych latach w kosmos, w innych miastach też może być grubo: w Krakowie 28-30,5 tys. zł za mkw., w Lublinie 19,5-21 tys. zł za mkw., a w Bydgoszczy 16-17,5 tys. zł za mkw. Zgroza, co? Tylko na pierwszy rzut oka.

Bo co to znaczy, że mieszkania są drogie? To znaczy, że ich ceny odlatują naszym wynagrodzeniom. Ale przecież nasze zarobki za dziesięć lat też będą znacznie wyższe i może z tego straszenia mieszkaniami po 30 tys. zł za mkw. należy się raczej śmiać niż rwać włosy z głowy? Policzmy to.

Najpierw zastanówmy się, jaki przyjąć średni wskaźnik wzrostu wynagrodzeń Polaków w przyszłości, żeby nie przesadzać. Ostatnie niemal trzy lata nasze pensje średnio rosły w dwucyfrowym tempie, ale to była anomalia. Ostatni raz pensje rosły wolniej niż o 10 proc. rocznie w I kw. 2022 r., ale już znów schodzimy do tych poziomów.

W lutym 2025 r. pensje wzrosły o 7,9 proc. r/r, podobne było w lutym 2019 r (7,6 proc.), ale w lutym 2015 już tylko o 3 proc. r/r, załóżmy więc bezpiecznie, że przez najbliższe 10 lat średnia pensja w Polsce będzie rosła o 5 proc. rocznie. To oznacza, że średnie zarobki z obecnych 8613,14 zł brutto (ostatnie dostępne dane za luty 2025 r.) wzrosną do 2035 r. do 14 029,91 zł, czyli będą za dekadę wyższe o 63 proc. niż obecnie.

Gdyby średnia krajowa rosła o 8 proc. rocznie, w 2025 r. wyniosłaby 18 595,14 zł, czyli była wyższa o 116 proc. niż dziś. Czy to wystarczyłoby, żeby dogonić ten prognozowany wzrost cen mieszkań przez ekspertów?

Zobaczmy na przykładzie Warszawy. Skoro założyli oni, że w 2035 r. ceny sięgną 32-35 tys. zł za mkw., to znaczy, że zakładają wzrost o 88-105 proc. w ciągu dekady.

Gdyby pensje rzeczywiście rosły o 5 proc. rocznie, rosłyby zbyt wolno, żeby dogonić wzrost cen mieszkań i za 10 lat mieszkania faktycznie byłyby jeszcze mniej dostępne niż dziś. Gdyby jednak rosły średnio o 8 proc. rocznie, wystarczyłoby to, żeby przegonić wzrost cen mieszkań i zbliżać się do króliczka zamiast oddalać.

Powiecie, że to bezsensu, że przyrównuję średnią krajową do cen w Warszawie. Ale wzrost pensji w Warszawie będzie dokładnie taki sam - o 63 proc., jeśli pensje będą rosły przez dekadę o 5 proc. rocznie i o 116 proc., jeśli będą rosły o 8 proc.

Tak na marginesie, według GUS średnia pensja w Warszawie w lutym 2025 r. to 10506,82 zł. Gdyby rosła o 5 proc. rocznie przez dekadę, wyniosłaby 17 114,52 zł. Gdyby rosła o 8 proc. rocznie, wyniosłaby za dziesięć lat 22 683,45 zł. Wniosek? Wystarczy, żeby pensje Polaków rosły o 8 proc. rocznie, a przegonią i to solidnie prognozowane wzrosty cen mieszkań i te 35 tys. zł za mkw. w Warszawie to będzie taniej niż dziś.

Właściwie to nawet wystarczy może, jeśli będą rosły o 6-7 proc. rocznie, żeby przynajmniej nadążyć za wzrostami cen mieszkań i gonić je, żeby nie odjeżdżały jeszcze bardziej.

A skoro już wiecie, że te wysokie ceny mieszkań za 10 lat to tylko straszak i nie należy wpadać w panikę, to w ramach ciekawostki podrzucam jeszcze prognozy z kilku innych miast:

Więcej wiadomości na temat nieruchomości można przeczytać poniżej:

Jest tylko jedno ale. Średnia pensja rośnie, ale to wcale nie oznacza, że każdy pracownik dostaje podwyżkę, a już na pewno nie oznacza, że dostaje ją w takiej wysokości, że z grubsza nadąża ona za inflacją. Ostatnio badanie Barometr Rynku Pracy 2025 przeprowadzone przez Gi Group Holding okazało bowiem, że aż co trzeci pracownik nie odczuwa wzrostu płac.