Jak się dobrać deweloperom do skóry? Ministra straszy UOKiK-iem, ale jest lepszy sposób
Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wzięła się za wysokie marże deweloperów i w tej sprawie kopie się z UOKiK jak z koniem. I pewnie nic nie zdziała. A tymczasem deweloperom powinna się dobrać do skóry nie za marże, ale za zupełnie inną praktykę.
Dziwny to spektakl, w którym pani minister najpierw ogłasza w mediach społecznościowych, że pójdzie do UOKiK z problemem wysokich marż deweloperów, bo coś tu jej zdaniem jest nie tak, skoro są one w Polsce dwukrotnie wyższe niż średnia europejska.
Przepychanka o marże jest bezsensu
Ale jeszcze zanim pani minister formalnie coś do UOKiK zgłosiła, urząd tego samego dnia w wypowiedzi dla PAP ogłosił, że marżami deweloperów się nie zajmie, bo nie ma podstaw. Po pierwsze, przedsiębiorcy mają prawo dowolnego kształtowania swoich cen i marż, a po drugie UOKiK jest od konkurencji, czyli od działań antymonopolowych, więc interweniuje wtedy, gdy jakiś podmiot ma dominującą pozycję na rynku i ją niecnie wykorzystuje.
Albo kiedy może i nie ma na rynku monopolisty, ale są tropy świadczące, że rozdrobnione podmioty zawarły ze sobą niedozwolone porozumienie, żeby jednogłośnie narzucić klientom wysokie marże. A ani pani minister, ani nikt inny takich dowód nie przedstawił.
Minął tydzień, aż tu znowu minister Pełczyńska-Nałęcz wraca z tematem i oświadcza, że zwróci się do UOKiK, żeby urząd - skoro nie ma dowodów - sam ich poszukał, czy przypadkiem nie istnieją, bo „państwo powinno zapobiegać powstawaniu problemów, a nie reagować post-factum”.
Może i ma rację, że urząd jest od tego, żeby badać rynek i sprawdzać, czy aby wszystko na nim jest ok, a nie czekać, aż ktoś dostarczy dowody, że jednak nie jest.
Ale jestem pewna, że w tym przypadku zupełnie nic nie wskóra. Marże deweloperów są wysokie, ale jednak bardzo zróżnicowane. A są wysokie, bo mogą - gigantyczny popyt i Bezpieczny kredyt 2 proc. pozwolił deweloperom dyktować warunki na rynku. Takie ich prawo przedsiębiorcy.
Więcej wiadomości na temat nieruchomości można przeczytać poniżej:
Deweloperzy ukrywają ceny mieszkań
Ale jeśli pani minister bardzo by chciała utrudnić życie deweloper, dbając jednocześnie o interes konsumentów, to proponuję złożyć donos z innego paragrafu - w związku z dyrektywą Omnibus.
Przypomnę, że ta unijna dyrektywa obowiązuje w Polsce od 2023 r. i nakłada na sprzedawców obowiązek odpowiedniego eksponowania ceny oferowanego produktu w przypadku organizowania promocji. I nie dotyczy tylko sprzedaży stacjonarnej, ale również internetowej.
Każdy sprzedawca ma obowiązek jasno pokazać cenę produktu przed obniżką, cenę po obniżce oraz najniższą cenę, jaka obowiązywała w ciągu ostatnich 30 dni. A tymczasem deweloperzy w ofertach nagminnie nie pokazują jakiejkolwiek ceny, czym doprowadzają do szału klientów.
To tak można oferować coś w internecie na sprzedaż i nie podać ceny? Dlaczego deweloperzy mogą sobie tak pogrywać z klientami i nikt palcem nie kiwnął niemal przez dwa lata obowiązywania dyrektywy?
Nie, nieruchomości wcale nie są spod niej wyjęte. Rzecz w tym, że wymóg pokazania ceny dotyczy sytuacji, w której mamy do czynienia z promocją/obniżką. A przez ostatnie lata deweloperzy mieli eldorado i ceny podnosili, a nie obniżali, więc do woli mogli sobie stosować w ogłoszeniach przycisk „zapytaj o cenę” kierujący do formularza kontaktowego.
A może by tak zmienić przepisy i jednak zmusić sprzedawców do podawania cen nie tylko w okresie promocji? Ale to tylko taka sugestia na marginesie.
Bo promocje u deweloperów jednak kilka miesięcy temu już się zaczęły. Nominalnie cen może i nie obniżają, ale dodają garaż, wykończenie mieszkania, wakacje w ciepłych krajach, a nawet dodatkowe metry kwadratowe.
I co? I nic - ceny dalej nie poznacie. Sprawdziłam na przykładzie jednego z największych deweloperów w Polsce, który niedawno zagrał ostro i ogłosił, że obniża ceny mieszkań nawet o 20 proc. To radykalny ruch nawet nie ze względu na skalę obniżki, ale dlatego, że sprzedawca zdecydował się na tradycyjną obniżkę ceny zamiast dodawania gratisów, czego deweloperzy starali się jak najdłużej unikać.
Tylko że na jego stronie internetowej, nawet, jak wybierzecie konkretnie mieszkanie, dalej nie poznacie jego ceny, zobaczycie krzykliwy napis „do -20 proc. ceny mieszkania”, więc w sumie nie wiadomo, czy dostaniecie rabat 1 proc. czy 20 proc. i dalej natkniecie się na dobrze znany przycisk „zapytaj o cenę”.
A to już nic innego jak łamanie dyrektywy Omnibus, której przestrzegania pilnuje nikt inny, jak… UOKiK. No to dostarczyłam dowody, szanowni urzędnicy, nie musicie dziękować.