Nawet w trakcie ostatniego Szczytu Klimatycznego, organizowanego przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, międzynarodowe gremium przyznało, że paliwa kopalne to zło i trzeba ograniczyć ich zużywanie. W Polsce już zdążyliśmy przywyknąć do wieszania psów na węglu, sami zresztą robimy tak coraz częściej. Ale z gazem ziemnym jest już inaczej. Wyróżnikiem są dotacje rządowe, które wpychają Polaków w finansowe kleszcze.
O fotel lidera - jeżeli chodzi o wnioskowane źródło ciepła w programie Czyste Powietrze - cały czas trwa zaciekła walka. Najpierw byliśmy świadkami bezsprzecznego panowania pomp ciepła, które z udziałem na poziomie 64 proc. (styczeń 2023 r.) patrzyły na resztę stawki z góry, a potem widzieliśmy zmianę warty i rosnącą przewagę z kolei kotłów na biomasę. I cały czas obecne były też piece gazowe, których zakup i montaż cały czas jest dotowany przez rząd. Jeszcze w marcu 2024 r. prawie co czwarty wniosek (24 proc.) składany w Czyste Powietrze dotyczył tych urządzeń grzewczych.
Przypomnijmy: urządzeń na gaz ziemny, ten sam który władza razem z węglem chce wyrzucić za drzwi. Znamienne, że biorąc pod uwagę całą statystykę programu Czyste Powietrze - od września 2018 r. - kotły gazowe z wynikiem 35 proc. przodują, na drugim miejscu są powietrzne pomp ciepła (31 proc.), a na trzecim piece na biomasę (21 proc.). Dzieląc to na wydatkowaną do tej pory kasę w programie (prawie 10,5 mld zł dofinansowania), na kotły gazowe wydaliśmy do tej pory jakieś 3,6 mld zł. Czyli w trakcie blisko 6 lat trwania programu mającego za cel eliminację kopciuchów na jedne paliw kopalne, najbardziej promowaliśmy do tej pory piece na inne paliwa kopalne. To ma sens.
Proponowanie pieców gazowych w programie Czyste Powietrze to pomyłka. Niestety poprzedni rząd był przeciwny OZE, zdefraudował pieniądze z handlu emisjami, nie rozbudował, nie modernizował sieci elektrycznych, co skutkowało odmawianiem ludziom pozwoleń na instalacje PV w nowych domach - przekonuje aktywistka Katarzyna Kozieł na platformie X.
Gaz ziemny na pierwszym miejscu w Czystym Powietrzy
O tym, że rząd Donalda Tuska nie ma zielonego (nomen omen) pojęcia, w jakim kierunku ma podążać nasza transformacja energetyczna - która w ostatnich miesiącach sprowadziła się głównie do nawijaniu makaronu na uszy górnikom o umowie społecznej, gwarantującym im fedrowanie jeszcze przez ćwierć wieku, do 2049 r. - przekonaliśmy się dosyć szybko, przy okazji nowelizacji ustawy wiatrakowej, do czego koniec końców cały czas nie doszło. Potem było tylko gorzej, a rząd w ciągu paru dni potrafił zmieniać zdanie o losie aktywów węglowych, skazując akcje spółek energetycznych na solidne skoki na giełdzie. Ale utrzymywanie dotacji na gaz w Czystym Powietrzu to nie tylko dowód na to, że rząd nie wie, kiedy odjeżdża mu pociąg, ale też nie ma pojęcia z którego peronu. A w tzw. międzyczasie Polacy z tego powodu tylko liczą straty we własnych kieszeniach, liczone już w tysiącach złotych.
Więcej o gazie ziemnym przeczytasz na Spider’s Web:
Cztery lata temu wybudowałem dom. Złożyłem wniosek w ramach programu Czyste Powietrze, dostałem 30 proc wartości pieca. Teraz to już jest be. Jeżeli mam przejść na pompę ciepła i nie zbankrutować musze zainwestować 100 tys. zł. Dacie mi te pieniądze!!! - zwraca się do aktywistów klimatycznych opowiadających się przeciwko gazu jeden z internautów.
Jak nie przez rząd, to przez aktywistów wpadniemy w pułapkę
Bo też aktywiści klimatyczni, ci mniej i bardziej zorganizowani, od pewnego czasu są na wojnie z gazem ziemnym, jako jednym z reprezentantów znienawidzonych paliw kopalnych. Żądają, żeby przestać traktować to paliwo jako przejściowe w naszej transformacji.
[Rząd musi myśleć kompleksowo o gazie we wszystkich sektorach gospodarki i zaplanować nie zwiększanie zapotrzebowania, jak ma to miejsce dziś, ale wycofywanie się z paliw kopalnych - twierdzi Diana Maciąga, koordynatorka projektu gazowego w Polskiej Zielonej Sieci i kampanierka CEE Bankwatch Network, ekspertka ds. gazu kopalnego Koalicji Klimatycznej.
Trudno krytykować te apele, które jednak przypominają pukanie w drzwi opuszczonego domu. Dobrze jednak przy tej okazji pamiętać o dziesiątkach tysięcy Polaków, których w ostatnich latach nabito w gazową butelkę. Wszak najpierw rząd sypnął dotacjami kasą, a potem - w perspektywie kolejnych kilku kat - stwierdzi, że to co dotował nie jest już w porządku. I zostawi Polaków z przysłowiową ręką w nocniku. Ci zaś już dzisiaj mają słuszne pretensje, że dokłada im się kasy do czegoś, czego ocenę niebawem zmienimy o 180 stopni.
Polska poczeka z gazem do samego końca
Ale nie ma co czekać na jakiekolwiek zmiany. Rząd już wie, że atom zaliczy opóźnienie, zresztą zgodnie z przewidywaniami i też zagraniczna praktyką w tego typu inwestycjach. Do tego czasu będziemy kurczowo trzymać się gazu ziemnego i poczekamy do wejścia w życie znowelizowanej dyrektywy dotyczącej charakterystyki energetycznej budynków (EPBD), sami stawiając na bierność. A te regulacje mają zacząć obowiązywać już w 2025 r. Zgodnie zaś z ich zapisami od tego terminu nie będzie można dotować pieców gazowych. Od 2030 r. będzie zakaz montażu takich kotłów w nowych budynkach, a od 2040 r. państwa członkowskie będą musiały zlikwidować wszystkie piece na paliwa kopalne: te na węgiel i te na gaz też.