REKLAMA

Europa w pułapce. Rosyjską smycz zamienia na chińską

Dla wielu napędzanych już od wakacji letnich w 2021 r. przez Moskwę kryzys energetyczny był solidną nauczką dla Europy, która wcześniej bagatelizowała coraz większe uzależnienie od gazu z Rosji. Po tym, jak okazało się, że Putin ciągnie coraz bardziej za energetyczne sznurki, Bruksela już więcej w tego typu sidła miała nie wpadać, w czym miała pomóc własna produkcja energii i przede wszystkim dywersyfikacja dostaw, w przypadku energetyki wiatrowej też. Ale wychodzi na to, że znowu przegapiliśmy swoją szansę. I rosyjskie uzależnienie jedynie wymieniamy, na to chińskie.

ropa-z-Rosji-Chiny
REKLAMA

Efekt napędzanego od ponad dwóch lata przez Rosję kryzysu energetycznego widać jak na dłoni, wystarczy zerknąć na unijne magazyny gazu, które są obecnie wypełnione w ponad 98 proc. i taki stan rzeczy jest od kilku tygodni. Wcześniej o tej potrze aż tak wypełnione po korek nie były. A wszystko za sprawą Putina, który wymyślił sobie, że postawi energetycznie Zachód do pionu i jak Gazprom zacznie szantażować przerwami dostaw, to Paryż pod rękę z Berlinem i innymi wreszcie pójdą po rozum do głowy i przestaną wspierać Kijów. 

REKLAMA

Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, a rosyjska napaść na Ukrainę stała się dla UE pretekstem do zresetowania swoich wcześniejszych, energetycznych umów. Miało to być przy okazji też nauczką na przyszłość, żeby swojego porządku energetycznego nie uzależniać od jednego dostawcy, bo taki układ prędzej czy później kończy się źle. Niestety, to były tylko próżne życzenia, bo Europa znowu wchodzi w ten same buty i kolejny raz skazuje się na energetyczne uzależnienie od innych. Różnica jest tylko jedna, że Rosję zastąpiły Chiny.

Unijna energetyka wiatrowa nie ma wyjścia: musi przyspieszyć

O sprawie donosi Financial Times. Chodzi o rosnące uzależnienie Europy od chińskich wiatraków. Turbiny produkowane w Państwie Środka kosztują nawet mniej niż połowę średniej ceny turbin wytwarzanych gdzie indziej. Zalewają więc one Stary Kontynent, który w ten sposób wpada w kolejną pułapkę energetyczną. Jaka jest recepta? Żeby nie powtórzyła się sytuacja, jak z rosyjskim gazem, trzeba w pierwszej kolejności zwiększyć rodzimą - na terenie UE - produkcję. 

Więcej o energetyce wiatrowej przeczytasz na Spider’s Web:

Na razie energetyka wiatrowa odpowiada za wytworzenie 17 proc. energii w UE. Ale zgodnie z polityką energetyczną Brukseli to ma się niebawem zmienić, paliwa kopalne (gaz, węgiel) mają oddawać pola OZE. Morska energetyka wiatrowa na razie osiągnęła tylko 16 GW. Tymczasem potencjał tylko Polski w tym względzie jest dwa razy większy. 

Polska posiada potencjał offshore wind na poziomie 33 GW, tak wynika z opracowanego przez naszych ekspertów raportu. Jeśli całkowity potencjał Bałtyku zostanie wykorzystany, morska energetyka wiatrowa mogłaby zaspokajać nawet 57 proc. całkowitego zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce - szacuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Energetyka wiatrowa musi przyspieszyć. Skoro UE ustaliła, że w 2030 r. 42,5 proc,. energii ma pochodzić z OZE, to moc instalacji wiatrowych musi w tym czasie spuchnąć z 204 GW w 2022 r. do ponad 500 GW w 2030 r. To zaś oznacza, że co roku, do końca obecnej dekady, musi być dokładane co najmniej 37 GW z wiatru. Tymczasem w 2022 r. dodano tylko 16 GW, czyli ponad dwa razy mniej, ale też jednocześnie wyraźnie więcej niż rok wcześniej (wzrost o 47 proc. względem 2021 r.).

Chiny robią Europie z wiatrem to samo co kiedyś z panelami fotowoltaicznymi

W UE jest świadomość, że morskie instalacje są podatne w ostatnim czasie na akcje sabotażowe. Wystarczy przypomnieć co działo się rok temu we wrześniu przy rurach Nord Stream. Z kolei teraz, w październiku, jak twierdzą władze estońskie, fińskie i szwedzkie - doszło do uszkodzenia dwóch kablów podmorskich i jednego rurociągu na Morzu Bałtyckim, w czy miał zawinić należący do Chin kontenerowiec NewNew Polar Bear, eskortowany przez statek pływający pod rosyjską banderą. Ale to wcale nie jedyne zagrożenia., W Brukseli coraz głośniej też mówi się o coraz większym uzależnieniu od wiatraków z Chin. Bo tamtejsze turbiny, ale nie tylko, bo też niektóre komponenty i surowce są po prostu bardzo tanie.

REKLAMA

W przypadku niektórych surowców Chiny są głównym producentem i eksporterem, szczególnie dotyczy to niektórych surowców stosowanych w magnesach trwałych - wskazuje Christoph Zipf z Wind Europe, europejskiego stowarzyszenia handlu energią wiatrową.

Taka też wydaje się taktyka Pekinu: żeby unijną energetykę wiatrową mieć pod jak największą kontrolą. Dlatego w ostatnim czasie zachodni dostawcy sprzętu do turbin wiatrowych dostali jednoznaczne sygnały od swoich chińskich partnerów, którzy zaczęli być zainteresowani wykupywaniem mniejszościowych udziałów i tworzeniem spółek joint venture. W ten sposób za chwilę możemy mieć do czynienia z powtórką sytuacji dotyczącej paneli fotowoltaicznych. Przez lata w ich produkcji przodowali Niemcy. Dziesięć lat temu wyprzedziły ich Chiny właśnie. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA