Rosły jak szalone i nagle klops! Ceny mieszkań zatrzymały się
W sierpniu ceny nowych mieszkań w Warszawie przebiły granicę 15 tys. zł za mkw., już miesiąc później sforsowana została kolejna granica 16 tys. zł za mkw., aż tu w październiku klops - ceny niemal nie drgnęły. Deweloperzy się opanowali? To raczej klienci doszli do granicy bólu i więcej płacić już nie będą. Teraz czas na kolejne miasta i na rynek wtórny.
Bezpieczny kredyt 2 proc. tak rozchwiał rynek, że średnie ceny mieszkań rosły z miesiąca na miesiąc nawet o 1 tys. zł za każdy metr kwadratowy. Klienci rzucili się na zakupy, a deweloperzy poczuli, że mogą dyktować każde warunki.
Koniec amoku
I tak to działało przez kilka miesięcy. Portal RynekPierwotny.pl donosi, że w sierpniu ceny za 1 mkw. nowego mieszkania w Warszawie przebiły psychologiczna granicę 15 tys. zł, aby zaledwie miesiąc później ogłosić pęknięcie kolejnej granicy - 16 tys. zł.
Tylko czy ceny mieszkań mogą tak rosnąć bez końca? Nie! I właśnie w październiku przestały. Można było oczekiwać, że to szaleństwo będzie trwało przynajmniej do końca roku, dopóki rządowe pieniądze na dopłaty do kredytów się nie skończą, ale klienci wymiękli już wcześniej.
RynekPierwotny.pl pokazuje bowiem, że w październiku deweloperzy w Warszawie nie podnieśli już cen w porównaniu do poziomu z września i średnio za 1 mkw. trzeba było płacić 16 037 zł.
Więcej o programie Bezpieczny kredyt 2 proc. przeczytasz tu:
Prawo popytu i podaży nakazuje domniemywać, że to nie dlatego, że deweloperzy gremialnie uznali, że to nieprzyzwoite znów podnieść cenę, ale raczej klienci uznali, że więcej już nie zapłacą. I to nie tylko w Warszawie. Ceny nowych mieszkań miesiąc do miesiąca nie wzrosły również w Poznaniu i Aglomeracji Katowickiej, natomiast w Krakowie, Wrocławiu i Łodzi wzrosły już jedynie o 1 proc. Tylko Trójmiasto zanotowało jeszcze 4 proc. wzrost.
Eksperci BIGDATA RynekPierwotny.pl zauważają, że chętnych na lokale od deweloperów w październiku było najmniej od pięciu miesięcy. Nie wygląda na to, żeby w listopadzie można było liczyć jeszcze na jakieś wzrosty. Nic dziwnego - w ciągu ostatnich 12 miesięcy nowe mieszkania w Krakowie podrożały średnio aż o 26 proc., w Trójmieście - o 24 proc., a w Warszawie – o 18 proc.
Dalej podnosić cen się na razie nie da - deweloperzy już to zrozumieli, ale czy dotarło też już do sprzedających na rynku wtórnym?
Czar Bezpiecznego kredytu 2 proc. prysł
Wydaje się, że nie, bo i apetyty sprzedających na rynku wtórnym były większe niż apetyty deweloperów. W ciągu 12 miesięcy ceny ofertowe mieszkań używanych w Krakowie wzrosły o 34 proc., a w Warszawie o 21 proc. Ale czas to zrozumieć.
Analityk rynku nieruchomości Marcin Drogomirecki jako jeden z pierwszych po tamtej stronie barykady (czyli tych, którzy zwykle do samego końca próbują zaklinać rzeczywiści, że będzie tylko drożej), mówi wprost: gigantyczna fala popytu wywołana Bezpiecznym kredytem 2 proc. już przeminęła.
A więc to koniec windowania cen, teraz czas zmierzyć się z rynkiem bez sztucznego dopalacza, za to z nadal wysokimi stopami procentowymi. Drogomirecki podkreśla, że poziom cen to jedno, ale zaczęła też rosnąć podaż na rynku wtórnym.
No i jeszcze ci inwestorzy…. Ceny najmu już kilka miesięcy temu przestały szaleńczo rosnąć, a miesiąc do miesiąca mamy nawet lekkie spadki. To powoduje, że inwestorzy kupujący mieszkania na wynajem, trochę schłodzili głowy i zakupy inwestycyjne też już siadają.
A to wszystko w momencie, kiedy dopalacz jeszcze oficjalnie działa. Umieram z ciekawości, co się stanie w przyszłym roku. I co na to flipperzy, którzy w ostatnich miesiącach mocno się obkupili.