REKLAMA

Ważą się losy cen energii i rachunków za prąd. Będą zamrożone?

Marzec może mocniej zatrzasnąć polską gospodarką i polityką. Nie tylko dlatego, że Narodowy Bank Polski opublikuje odczyt inflacji bazowej za styczeń i luty 2024 r., który ma determinować politykę monetarną w następnych miesiącach. W trzecim miesiącu roku rząd Donalda Tuska ma także podjąć strategiczną decyzję, która z pewnością wpłynie na inflację i może mieć również swoje polityczne konsekwencje. Ważą się losy dalszego zamrażania ceny energii.

cena-energii-inflacja-pompy-ciepla
REKLAMA

Do tej pory system mrożenia ceny energii, ceny gazu, a także cen ciepła pochłonął jakieś 68,5 mld zł. To fura pieniędzy, wszak flagowy program Rodzina 500+ w 2023 r. kosztował ponad 40 mld zł, a w kolejnych latach ma być tańszy przez naszą czkawkę demograficzną. To kwoty, które robią różnicę w budżecie kraju. Dlatego cały czas nie wiemy, czy po pierwszym półroczu obecnego roku dojdzie do dalszego zamrożenia - zgodnie z poziomami cenowymi z 2022 r. Obecne limity obowiązują tylko do 30 czerwca 2024 r. A co dalej? Dowiemy się o tym za maksymalnie parę tygodni.

REKLAMA

Rząd podejmie decyzję w tej sprawie w marcu - zapowiedział w Radiu Zet Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska.

Cena energii wyraźnie spadła, mrożenie niepotrzebne?

Jak usłyszeliśmy przy tej okazji z ust wiceszefa MKiŚ: w resorcie obecnie trwają wytężone prace nad przyszłym rozwiązaniem dla ceny energii. Wiadomo, że resort klimatu konsultuje się w tej sprawie zarówno z Ministerstwem Przemysłu, jak i Ministerstwem Aktywów Państwowych. 

Trwają prace na różnymi scenariuszami. Analizujemy też sytuację budżetową - mówi wiceminister Motyka.

Więcej o cenie energii przeczytasz na Spider’s Web:

Wiceszef MKiŚ jednocześnie zaznaczył, że cena energii obecnie jest jednak odczuwalnie niższa niż jeszcze dwa lata temu i może jeszcze tak się okazać, że ochronny parasol państwa wcale dłużej nie jest aż tak bardzo potrzebny. Ale niewykluczone też, że - podobnie, jak ma to miejsce w przypadku wakacji kredytowych na 2024 r., zastosowany będzie jakiś mechanizm kryterium dochodowego. 

Jestem przekonany, że przyjmiemy rozwiązanie, które nie uderzy po kieszeni najuboższych - twierdzi Miłosz Motyka.

Dekarbonizacja obniży rachunki za prąd, tylko musi wystartować

Tymczasem wcześniej analitycy z Forum Energii wyliczyli, że bez dalszego mrożenia ceny energii, te gospodarstwa domowe, które zużywają do 2000 kilowatogodzin rocznie, muszą brać pod uwagę wyższe rachunki za prąd nawet o blisko 70 proc. To nawet jakieś 100 zł miesięcznie więcej, czyli dodatkowe 1200 zł w skali całego roku. Bardziej długofalową receptą niż doraźne mrożenie cen ma być dekarbonizacja. Zwłaszcza, że wydobycie węgla w Polsce jest coraz droższe.

W polskim górnictwie efektywność w ciągu ostatnich ośmiu lat jest bardzo niska, jeśli chodzi o wydobycie. Koszty wydobycia są bardzo wysokie - podkreśla wiceminister klimatu i środowiska.

Jak bardzo jest drogo? Obecnie w portach ARA cena węgla jest poniżej progu 95 dol., czyli jakieś 375 zł. U nas elektrownie za tonę węgla płacą za to ponad 657 zł, a ciepłownie więcej niż 704 zł. Polska energetyka zawodowa zaś w grudniu 2023 r. płaciła ponad 30 zł (30,28 zł) za gigadżula (GJ). W grudniu 2022 r. to było 25,14 zł, w grudniu 2021 r. - 11,68 zł i w grudniu 2020 r. - 11,73 zł. Mówimy więc o wzroście na poziomie blisko 260 proc., raptem w dwa lata. Co do samej dekarbonizacji nie ma też zgody w rządzie. Przecież Ministerstwo Przemysłu uparcie opowiada się za umową społeczną z górnikami w obecnym kształcie, który zakłada fedrowanie węgla jeszcze przez ćwierć wieku - do 2049 r.

REKLAMA

Polska w cenowej czołówce Europy

Analitycy mówią wspólnym głosem: im dłużej węgiel w biało-czerwionym miksie energetycznym będzie dzielił i rządził, tym wyższe w przyszłości Polacy zapłacą rachunki za prąd. Zresztą nie od dziś nasz kraj kojarzy się z jedną z najdroższych energii w Europie. Jak wykazuje to serwis euenergy.live, 21 lutego br. znowu byliśmy w czołówce. Z ceną energii na poziomie ok. 79 euro za 1 MWh ustąpiliśmy miejsca jedynie Włochom (83 euro), Grecji (81 euro) oraz Rumunii i Bułgarii (po 80 euro). 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA