REKLAMA

Ceny na północy Europy oszalały przez arktyczny mróz. Polska pędzi na ratunek z energią z węgla

Północna Europa od kilku dni jest w kleszczach siarczystego mrozu sięgającego nawet -40 st. C. U nas za chwilę też słupki rtęci mają wskazywać dwucyfrowe wartości poniżej zera. Trzeba tylko bardzo mocno trzymać kciuki, żeby nie skończyło się tym samym, czym w Finlandii. Bo tam cena energii skoczyła do niewiarygodnych poziomów i przez to jest nawet kilkanaście razy drożej niż w węglowej Polsce.

pompy-ciepla-ceny-pradu
REKLAMA

W ostatnim czasie Polska dosyć często była na czele unijnej stawki, jeżeli chodzi o cenę energii. Przyczyn takiego zjawiska jest całkiem sporo. Bo sieć energetyczna jest przestarzała i niedostosowana do takich, a nie innych wolumenów OZE i trzeba niekiedy ciąć zieloną produkcję, bo cały czas w naszym miksie energetycznym dzieli i rządzi węgiel, bo w przypadku magazynów energii mamy ciągle spory dystans do nadrobienia. Obecnie też jesteśmy w czole stawki z ceną 107 euro za 1 MWh. Za nami są chociażby Czechy (94 euro), Słowacja (98 euro), Niemcy (91 euro), Węgry (97 euro), czy Bułgaria (97 euro). 

REKLAMA

Najbardziej zbliżają się do nas cenowo Włochy (104 euro), ale bezkonkurencyjna pod tym względem jest w ostatnich dniach Skandynawia. Ta sama, która przez długie miesiące szczyciła się zieloną energią i najniższymi cenami prądu. Teraz jest dokładnie odwrotnie. W Norwegii i Szwecji (na południu tych krajów), i w Danii też, cena energii jest obecnie na poziomie aż 194 euro za 1 MWh. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co się dzieje od paru dni w Finlandii.

Cena energii: ponad 8000 zł za 1 MWh

W Finlandii ceny prądu skoczyły do wręcz absurdalnych poziomów. Jedna megawatogodzina wyceniana była w pewnym momencie (między godz. 18 a 19) nawet na 1896 euro, czyli ponad 8200 zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że zgodnie z wyliczeniami GUS średnie roczne zużycie energii czteroosobowego gospodarstwa domowego w Polsce jest na poziomie ok. 4500 kWh, to przy takich cenach jak w Finlandii, mielibyśmy do czynienia z rachunkami na poziomie 37 tys. zł. Za sam prąd. Skąd taki armagedon cenowy w Finlandii? To kwestia kilku nałożonych na siebie czynników. Przede wszystkim winna jest pogoda. W Finlandii trzyma siarczysty mróz, nawet -30 st. C. Do tego niestety bardzo słabo wieje. 

Więcej o cenie energii przeczytasz na Spider’s Web:

Ponieważ wiele gospodarstw wyposażone jest w pompy ciepła i ogrzewanie elektryczne widzimy też duży wzrost zapotrzebowania, co skutkuje wzrostem cen energii na giełdzie — przekonuje Adam Błażowski, ekspert z Fundacji FOTA4Climate.

Od innych analityków słyszę, że właśnie przez to zwiększone zapotrzebowanie Finlandia nie jest w stanie pokryć go własnymi mocami. I musi importować energię, chociaż tamtejsze elektrownie jądrowe pracują pełną parą. Do takich sytuacji ma też dochodzić coraz częściej, w Polsce też. Bo taki kierunek wyznacza polityka klimatyczna Brukseli.

Jest to mechanizm, który działa zgodnie z tym, jak w UE zaplanowano tzw. scarcity pricing. Chodzi o to, żeby system energetyczny był bardziej elastyczny, żeby większa liczba odbiorców miała motywację do zmiany swojego zużycia energii. Myślę, że takich sytuacji będzie więcej, również w Polsce — twierdzi Adam Błażowski.

W Finlandii węgiel jest dopiero na trzecim miejscu

Warto też z tego powodu na chwilę pochylić się nad miksem energetycznym Finlandii, który nijak ma się do tego polskiego. Jak wynika to z Przeglądu Węglowego od Fundacji Instrat za wrzesień 2023 r.: u nas aż 78 proc. energii pochodziło z paliw emisyjnych, z czego 43 proc. z węgla kamiennego i 22 proc. z brunatnego. Instalacje słoneczne odpowiadały za 11,8 proc. produkcji, a wiatraki za 9,8 proc. Potem jeszcze jest gaz (6,1 proc.), biomasa (4,9 proc.) i elektrownie wodne (0,9 proc.). W Finlandii z kolei węgiel z udziałem na poziomie ok. 11,75 proc. plasuje się dopiero na trzecim miejscu. Przed nim jest energetyka wodna (blisko 15 proc.) i energetyka jądrowa (ponad 32 proc.). Do tego dochodzi jeszcze energia z wiatru (więcej niż 11 proc.), biomasa (przeszło 6 proc.) i gaz (niecałe 5 proc.). 

REKLAMA

W ubiegłym roku prąd i tak najdroższy był w Polsce

Do takich niecodziennych sytuacji jak w Finlandii u nas raczej nie dojdzie, a jak już to pewnie incydentalnie. Ale marna to pociecha. Wszak jak wynika to z wyliczeń Instytutu Jagielońskiego, w kategorii średnich cen hurtowych energii za 2023 r. z ceną na poziomie 112 euro byliśmy w czołówce całej stawki. Drożej niż u nas było tylko w Grecji (119 euro). Najbliżej nam Węgrom (107 euro), Słowakom (105 euro) i Rumunom (104 euro). Po odwróceniu tej tabeli na szycie zobaczmy za to Finlandię (56 euro), Szwecję (od 40 do 65 euro) oraz Norwegię (od 30 do 79 euro). 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA