Podatek od ogrzewania. Polski rząd chce zablokować nowy plan Brukseli
Komisja Europejska chce, by do 2040 r. emisje gazów cieplarnianych spadły o 90 proc. względem 1990 r. Teraz propozycją zajmą się Parlament Europejski i Rada UE. Ostateczna decyzja ma zapaść we wrześniu.

Bruksela podejmuje działania w sprawie wyznaczenia „pomostu” między celem klimatycznym na 2030 r. (redukcja emisji o 55 proc. względem poziomu z 1990 r.) a celem na 2050 r. (neutralność klimatyczna). Komisja Europejska proponuje, aby kolejnym krokiem był cel na 2040 r., zakładający redukcję emisji o 90 proc.
W miarę jak obywatele Europy coraz bardziej odczuwają skutki zmiany klimatu, oczekują, że Europa zacznie działać. Przemysł i inwestorzy oczekują od nas, że wyznaczymy przewidywalny kierunek podróży. Dzisiaj pokazujemy, że mocno trzymamy się naszego zobowiązania do dekarbonizacji gospodarki europejskiej do 2050 r. Cel jest jasny, podróż jest pragmatyczna i realistyczna - zapowiada Ursula von der Leyen, szefowa KE.
Co teraz? Nad wnioskami będzie debatować Parlament Europejski i Rada UE. Decyzje miałyby zapaść najwcześniej we wrześniu. Chociaż Dania, która od 1 lipca przejęła prezydencję po Polsce w Radzie UE, liczy na konsensus w tej sprawie do Szczytu Klimatycznego COP30, który rozpocznie się w listopadzie w Brazylii.
Cel klimatyczny: polski rząd przeciwny
Unijny komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra, w rozmowie z Euronews, przekonuje, że Europa doświadcza dwukrotnie wyższego globalnego tempa ocieplenia wynoszącego 1,5 st. C. A nowy cel klimatyczny, w jego ocenie, to kolejny krok na unijnej drodze do podniesienia i poprawy konkurencyjności, do wzmocnienia niezależności. Tymczasem presja ze strony globalnego ocieplenia ma być coraz większa.
Wpływ na nasze społeczeństwa, na naszych ludzi, na wszystkie nasze firmy, na nasze społeczności pod względem powodzi, pod względem pożarów lasów jest bardzo, bardzo znaczący - nie ma cienia wątpliwości Hoekstra.
Ale nie wszyscy podzielają to zdanie. Wstępny sprzeciw zgłosiła nie tylko Polska, ale też Czechy. Nowy cel klimatyczny nie podoba się również Niemcom, Włochom i Francuzom.
Więcej o celu klimatycznym przeczytasz w Bizblog:
Cel klimatyczny zaproponowany przez KE jest nierealistyczny i nieakceptowalny - komentuje na platformie X Adam Szłapka, rzecznik rządu.
Zdaniem z kolei Pauliny Henning-Kloski, szefowej Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Polska nie jest jeszcze gotowa na realizację tak ambitnych założeń, z czego doskonale ma sobie zdawać Bruksela. I tym samym nasz rząd nie poprze takiego rozwiązania. Podobno nie będziemy w tym sprzeciwie sami.
Moim zdaniem, obecnie nie ma również wystarczającego poparcia dla tego celu wśród państw członkowskich UE. Cel redukcyjny UE musi być celem realistycznym, a wkład poszczególnych państw w jego realizację musi być zróżnicowany - stwierdziła Henning-Kloska w Wydarzeniach Polsatu.
Polska chce tworzyć opozycję
Jak informuje Dziennik Gazeta Prawa: Warszawa chce przez wakacje stworzyć w Radzie UE tzw. mniejszość blokującą. Polski rząd ma najpierw stawiać na opóźnienie całej procedury tak, żeby UE w trakcie COP30 jednak nie mogła się jeszcze chwalić nowym celem klimatycznym. Układ sił wydaje się zrównoważony. Z pewnością jednym z największych orędowników nowego celu klimatycznego jest Dania, która już w 2020 r. przyjęła krajowy cel wyznaczający redukcję emisji gazów cieplarnianych na poziomie 70 proc. do 2030 r. Zwolennikiem takiego rozwiązania jest też Finlandia.
Uważamy, że to dobry cel - komentuje dla Reuters Mika Nykänen, sekretarz stanu Finlandii ds. klimatu.
Do zwolenników nowego celu klimatycznego należą jeszcze m.in. Holandia i Słowenia. Sprzeciw zgłaszają zaś na przykład nasi południowi sąsiedzi. Czeski minister środowiska Petr Hladik zwraca uwagę na wpływ takich regulacji na ciężki przemysł. Zagadką do końca może pozostać postawa Francji. Nie jest wszak tajemnicą, że prezydent Macron może zaproponowany nowy cel klimatyczny wykorzystać do własnych negocjacji. A Paryż celuje m.in. w finansowanie przez UE energetyki jądrowej.