Od lat kupujecie w banku ubezpieczenia przy okazji zaciągania kredytów i to nie tylko hipotecznych. A to na wypadek śmierci, a to od utraty pracy, a to od wypadku, który spowoduje niezdolność do pracy. Po co? I tak nie wierzycie, że kiedykolwiek dostaniecie jakieś odszkodowanie, gdyby rzeczywiście coś się stało. To zacznijcie wierzyć, bo KNF się za to zabrał i od lipca powinien nastąpić koniec robienia was w konia.
To wszystko dzięki nowej Rekomendacji U wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego już w ubiegłym roku, ale to właśnie od lipca 2024 r. banki powinny się do niej zacząć stosować. SKOK-i zresztą też tylko trochę później - od 1 stycznia 2025 r.
30 proc. pieniędzy musi wrócić do klientów
Sama zachodzę w głowę, dlaczego ostatnio tak o tej rekomendacji cicho, bo to będzie naprawdę duża zmiana. Jednym z najważniejszych jej elementów jest wymóg, by produkty ubezpieczeniowe sprzedawane klientom w bankach zapewniały im odpowiednią ochronę. Odpowiednią to znaczy, żeby klient coś z tego rzeczywiście miał, jeśli ryzyko, przed którym polisa ma chronić, się zmaterializuje.
I KNF stawia bardzo konkretny wymóg: minimum 30 proc. zebranych składek w ramach sprzedaży bankowych ubezpieczeń musi trafić z powrotem do klientów w formie odszkodowań i wypłacanych świadczeń.
Żeby zorientować się, jaka to zmiana, trzeba najpierw spojrzeć na dane, jak dotąd takie ubezpieczenia były efektywne.
Dotąd banki robiły nas masowo w konia
Otóż z danych Europejskiego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych wynika, że w skali całej Europy średnia wartość wypłat świadczeń z ubezpieczenia spłaty kredytu hipotecznego i kredytu konsumenckiego, karty kredytowej czy pożyczki jest na poziomie 11 proc., a więc prawie trzykrotnie mniej niż od teraz w Polsce wymaga KNF.
Nic dziwnego, że klienci niespecjalnie wierzą w tego rodzaju produkty ubezpieczeniowe i mają one tak fatalne postrzeganie jako bezużyteczne.
Albo od innej strony. Z danych tej samej organizacji wynika, że tylko na polskim rynku wskaźnik odmowy wypłaty świadczenia z ubezpieczenia produktów bankowych jest na poziomie aż 56 proc.
Skoro wchodzi w życie nowa rekomendacja, należałoby się spodziewać, że albo tych odmów będzie radykalnie mniej, albo wysokość wypłacanych świadczeń mocno wzrośnie.
Tak czy inaczej, z umów ubezpieczenia znikną zapisy drobnym druczkiem dotyczące wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela, które dotąd przez lata były zmorą.
Bo z grubsza sytuacja wyglądała tak: w banku wciskają ubezpieczenie od utraty pracy i mówią, że chroni cię, jeśli stracisz pracę. Kropka. A jak naprawdę stracisz pracę, dopiero wtedy dowiesz się, że w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia, dokumencie, który liczył -naście albo i -dziesiąt stron, drobnym druczkiem napisane było, że ubezpieczyciel jednak nie pomoże, jeśli pracę straciłeś w parzysty dzień miesiąca albo dwa dni po pełni księżyca.
Więcej o bankach przeczytasz na Bizblog.pl:
Ten ratunek już raz zadziałał
Rekomendacja U wchodząca w życie od 1 lipca 2024 r. to nowa Rekomendacja U, a jest jeszcze stara Rekomendacja U. Ta poprzednia weszła w życie w 2014 r. i załatwiała trochę inne sprawy w zakresie bancassurance.
To dzięki niej klienci nie mogą być dziś zmuszani do wykupu polisy ubezpieczeniowej oferowanej przez bank przy zaciąganiu kredytu czy pożyczki, bank może jedynie wymagać takiego ubezpieczenia, ale klient może je dostarczyć od dowolnej firmy, nie koniecznie tej, z którą współpracuje bank, ale tej, która zaoferuje mu najkorzystniejsze warunki.
To również Rekomendacja U z 2014 r. załatwiła nam zakaz tzw. misselingu, czyli zakaz wciskania w bankach produktów dodatkowych, które są klientom zupełnie niepotrzebne, bo nieadekwatne do ich potrzeb i sytuacji życiowej.