Przed czym trzeba ich ratować? Raczej - przed kim? Przed klientami oczywiście, którzy nie mają dość i wymyślają sobie coraz to nowe powody, by ciągać bankowców po sądach. I banki mają niezły pomysł, by to szaleństwo zatrzymać, ale od roku nikt nie chce ich słuchać.
Pomysł bankowców nie rozwiąże problemów, w które już wpadli, ale może ochronić ich przed kolejnymi. I jest całkiem prosty: opracujmy jeden wzorzec umowy kredytu hipotecznego dla całego rynku. Taki, który w pełni uwzględni prawa kredytobiorców, będzie wpierał rozwój rynku kredytów o stałym oprocentowaniu oraz - a pewnie przede wszystkim - uniemożliwi klientom w przyszłości podważanie tego rodzaju umów.
Banki szukają pleców
O to po raz kolejny zaapelowali ostatnio prezesi banków podczas XIV Europejskiego Kongresu Finansowego. Tym razem to nie tylko zwykły apel, ale jedna z czterech rekomendacji przygotowanych zresztą wspólnie z firmą doradczą EY, pewnie po to, żeby nadać całemu wydarzeniu skali.
Oczywiście banki mogłyby się ze sobą dogadać nie apelując do nikogo i powiedzmy w ramach własnego gremium jakim jest Związek Banków Polskich samodzielnie opracować taki wzorzec i umówić się, że od teraz wszyscy tylko z niego korzystają.
Ale to nie daje gwarancji, że klienci i tak nie znajdą czegoś, o co mogliby w przyszłości bank pozwać. Dlatego właśnie bankowcy szukają „pleców”, instytucji państwowych, które taki wzorzec zaakceptują i tym samym zostaną gwarantem, że jest z nim wszystko ok i nie da się go podważyć w sądzie.
A jakby się jednak dało i klienci próbowaliby to robić, banki zrzucą odpowiedzialność na organy państwa.
Nikt się nie pali, żeby pomóc bankowcom
Sprytnie. I mądrze. Tymi publicznymi gwarantami miałyby być Komisja Nadzoru Finansowego, a nawet Sąd Najwyższy. To pokazuje, jak bardzo banki dziś boją się klientów i z jaką powagą traktują ryzyko prawne w swojej działalności.
Więcej o sprawach frankowych przeczytacie w tych tekstach:
Tylko że instytucje państwa wcale nie palą się do tego, żeby zostać „plecami” prywatnych podmiotów, które w ostatnich latach narobiły już sporo problemów. Nie pierwszy raz bowiem bankowcy mówią o tym pomyśle wprowadzenia jednego wzorca umowy kredytu hipotecznego. Sami podczas EKG we wspomnianych rekomendacjach przyznali, że:
(...) propozycja takiej wzorcowej umowy została zaproponowana już w ubiegłym roku, ale zagadnienie to nie zostało do tej pory skutecznie skonkludowane
Czyli mówiąc po ludzku: organów państwa ten pomysł niespecjalnie obchodzi. Może i powinien, ale z drugiej strony, czyż to nie jest jednak szokujące, że tak potężne instytucje mają poczucie, że samodzielnie nie potrafią skonstruować umowy nie zawierającej wad prawnych?