REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton

Cena minimalna wódki. Oburzenie Polaków na ten pomysł jest komiczne

Część Polaków bardzo zdenerwowała się na plany rządu, przez które mają mniej pić wódki. No bo jak to tak? Przez okno zamierzamy wyrzucić budowaną przez pokolenia tradycję? Nie może być. Sam, jako trzeźwiący od kilkunastu lat alkoholik, ceny minimalnej alkoholu – zwłaszcza po ostatnich ekscesach cenowych Biedronki i Lidla – wypatrywałem z utęsknieniem. A irytacja niektórych Polaków z tym związana bawi mnie do łez.

17.05.2024
6:39
alkohol-wodka-cena-minimalna
REKLAMA

Tysiące, jak nie więcej, badań naukowych wykazuje, że alkohol jest jedną z najbardziej destrukcyjnych znanych substancji psychoaktywnych. Demoluje życie psychiczne i fizyczne człowieka, niszczy seryjnie rodziny. Stereotypy sugerujące, że lampka wina poprawia krążenie, lekarze też już dawno temu włożyli między bajki. Pod względem uzależnienia psychicznego i fizycznego ze znanych ludziom substancji gorsze są tylko opiaty. Skutki niekontrolowanej ich sprzedaży widać dzisiaj na ulicach USA. Epidemia uzależnionych od fentanylu — agonisty receptorów opioidowych — coraz mocniej uderza w najpotężniejszą gospodarkę świata. U nas też lekarze odnotowują pierwsze tego typu zatrucia (po spożyciu występują np. trudności z oddychaniem, prowadzące do zgonu), ale o masowej skali zagrożenia nie możemy mówić. Na razie. 

REKLAMA

Inaczej jest z alkoholem. W 2023 r. na wódkę i piwo w sumie wydaliśmy 39,6 mld zł. Dla porównania: na zakup masła, margaryny i mleka wydaliśmy za to jakieś 5,1 mld zł. Blisko osiem razy mniej niż na alkohol. Inna sprawa, że nasze wydatki na promile, to też roczny budżet programu 500+ (już po rozszerzeniu na pierwsze dziecko i po podniesieniu zapomogi do poziomu 800 zł). Ale to jeszcze nie wszystkie koszty alkoholowe Polaków. Trzeba byłoby do nich doliczyć te związane z leczeniem, rozwodami, pobiciami etc. Przecież tam, gdzie się leje, zawsze jest wesoło, prawda?

Alkohol i cena minimalna: 50 zł za pół litra

Jedną z przyczyn tego, że Polacy są jednym z najbardziej rozpitych narodów Europy (obok przekazywanej z dziada pradziada tradycji przy każdej okazji typu komunia lub pogrzeb), jest niska cena wódki. Jeszcze na początku 2021 r. setka 40-proc. wódki potrafiła kosztować nawet mniej niż 10 zł. A za pół litra trzeba było wtedy dać niewiele więcej niż 20 zł. Potem wprowadzono podatek cukrowy, przez który na zakup 200-mililitrowej małpki trzeba było wysupłać z kieszeni jakieś 15 zł. To wszystko miało miejsce jakieś trzy lata temu.

I co stało się z ceną wódki przez ten czas, kiedy politycy rozciągali niczym gumę pensję minimalną Polaków? Nic. Kompletnie nic. Jest na bardzo podobnym poziomie co w 2021 r. Za wódkę o pojemności 200 ml trzeba dzisiaj zapłacić od ok. 15 do 18 zł, a za pół litra niekiedy mniej niż 30 zł. Przy czym jedynymi przeszkodami w sprzedaży są niedziele niehandlowe i wiek kupującego, co zresztą nie zawsze jest przez sprzedawców efektywnie weryfikowane.

Więcej o alkoholu przeczytasz na Spider’s Web:

I ktoś w koalicji rządzącej wpadł na pomysł, żeby te alkoholowe zakupy nad Wisłą ciut jednak utrudnić. Bo przecież trzeźwe społeczeństwo, to też bardziej zdrowe społeczeństwo. Najpierw usłyszeliśmy o pomyśle zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. I podniósł się raban jak Polska długa i szeroka. Wszak państwo nie może niczego zabraniać Polakowi, a już na pewno nie zakupu alkoholu, szanujmy się. Przecież bez tego żadnej imprezy rodzinnej nie można zorganizować.

Do tego wszystkiego Senat na wniosek Mazowieckiego Związku Stowarzyszeń Abstynenckich pochylił się nad propozycją ustanowienia minimalnej ceny na alkohol, poniżej której sprzedawca nie mógłby zejść. Ma być ona skorelowana z zarobkami Polaków i ma rosnąć wraz z puchnącymi uposażeniami. W sumie chodzi o zasadę: 2,5 zł za 10 g 100-proc. alkoholu. Na początku pół litra wódki kosztowałoby więc nie mniej niż 40–50 zł. Na razie jednak droga do ustanowienia takiego prawa jest jeszcze daleka, a senatorowie na razie poprosili o opinie Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Finansów.

Szykuje się renesans polskich bimbrowni?

Osobiście nie wierzę w powodzenie tej misji. Od lat obserwuję siłę lobby alkoholowego w Polsce, które ma swoje zasługi np. w opóźnianiu zalegalizowania marihuany medycznej w naszym kraju. Cały czas też pilnuje, żeby nikt nie wymyślił legalizacji rekreacyjnego skręta, jak w Niemczech czy Czechach. Bo jeszcze by nam się w głowach poprzewracało. I fajnie, że senatorowie się zajęli ceną minimalną alkoholu, ale nic z tego nie będzie. Lobby na razie spokojnie obserwuje sytuację, ale jak ta zaogni się już tak, że trzeba będzie interweniować, to lobby alkoholowe się nie zawaha. Trzeba wszak pilnować tortu wartego 40 mld zł, a nie grać na to, żeby ludzi było coraz mniej na niego stać.

Ale tym razem to wcale nie musi być łatwe zadanie. Wszak przeprowadzone na ten temat badania opinii publicznej w tym roku jednoznacznie wskazują, że większość z nas popiera wprowadzenie w życie ceny minimalnej dla alkoholu. Rzecz jasna nie brakuje też tych krytykujących te plany — dla nich jakiekolwiek ograniczenia jednostki (nawet w trosce o jej zdrowie i życie) są niedopuszczalne. 

Skoro zdaniem peowskich salonów cena minimalna alkoholu zmniejszy pijaństwo, rozumiem, że jednolita cena książek ma oduczyć Polaków czytania? - kpi na platformie X znany z kontrowersyjnych opinii prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz.

Ten strach przed ceną minimalną alkoholu ma jednak zbyt duże oczy, nawet jak na prawicowe przewrażliwienie. Przecież jak kiedyś takie regulacje prawne ewentualnie zaczną obowiązywać, to sprytny Polak szybko się dostosuje do nich i zadba o tańsze promile. Po prostu wrócimy do rozkwitu bimbrowi niczym w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia. 

Nie ma problemu kupi się aparaturkę będzie zdrowo i tanio — komentuje ktoś na Facebooku (pisownia oryginalna).

Już to przerabialiśmy. Wpływy z akcyzy znacznie spadły po podwyżkach. Poza tym przeżyliśmy sprzedaż na kartki i od godz. 13. Nic się nie stało tylko szara strefa urosła potężnie — przypomina ktoś inny (pisownia oryginalna).

Pensja minimalna rośnie, a cena wódki stoi w miejscu

REKLAMA

Bezsprzecznie wódkę w Polsce mamy za tanią. Licząc ok. 30 zł za pół litra w 2021 r., osoby z pensją minimalną na poziomie 2061 zł netto mogły za to kupić blisko 69 butelek wódki. Od 1 lipca 2023 r. pensja minimalna jednak wynosi 2783 zł netto, co pozwala zaopatrzyć się już w prawie 93 wódczane flaszki.

Warto przypomnieć też niedawny efekt walki cenowej między Biedronką a Lidlem, przez co wódkę o pojemności 0,5 litra można było kupić w tych sklepach za 9,99 zł. Na podobne zakupy można było wybrać się też do Kauflandu. UOKiK w tej sprawie zawiadomił prokuraturę. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA