REKLAMA

Zerowy VAT na żywność. Po odmrożeniu cen czeka nas efekt jo-jo?

Odchudzony VAT do zerowej stawki to konkretna pomoc dla Polaków, aby nieco opanować drożyznę szalejącą w sklepach. Póki co zamrożenie VAT potrwa do końca roku. Co będzie dalej? Eksperci ostrzegają, że powrót podatku do stanu przed zamrożeniem może wywołać różne nieprzyjemne konsekwencje, w tym m.in. efekt jo-jo.

Zerowy VAT na żywność. Po odmrożeniu cen czeka nas efekt jo-jo?
REKLAMA

Zerowy VAT na wybrane produkty spożywcze (m.in. pieczywo, nabiał, warzywa i owoce, mięso oraz ryby) obowiązuje od lutego 2022 r. i co jakiś czas jest przedłużany. Ostatni raz decyzja o podtrzymaniu zerowego podatku została podjęta przez premiera Morawieckiego pod koniec czerwca i ma obowiązywać do końca roku. Co na to ekonomiści?

REKLAMA

Zerowy VAT na żywność w opinii ekonomistów

Według wstępnych danych GUS inflacja konsumencka w czerwcu br. wyniosła 11,5 proc. Jednak ceny samej żywności zwiększyły się o ponad 17 proc. Prof. Elżbieta Mączyńska, ekspertka z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego (PTE) podkreśla w rozmowie z serwisem MondayNews, że uderza to przede wszystkim w najuboższe osoby, bo produkty spożywcze stanowią relatywnie duży udział w ich wydatkach.

Najuboższe gospodarstwa są szczególnie wrażliwe na wzrost cen żywności i najdotkliwiej go odczuwają. Stąd też obowiązkiem demokratycznego państwa są działania, które mogą je chronić przed negatywnymi skutkami inflacji. Jednym z nich jest wprowadzenie zerowej stawki VAT, czyli płaconego przez nabywców podatku od wartości dodanej VAT. Wyzerowanie go stanowi istotną ulgę dla gospodarstw domowych, zwłaszcza najmniej zasobnych. Bez tego ceny żywności byłyby jeszcze wyższe – przypomina ekspertka.

Również Piotr Kuczyński, główny analityk firmy Xelion, ocenia, że podjęcie decyzji o objęciu zerową stawką VAT podstawowych produktów żywnościowych w warunkach wysokiej inflacji, jest rozsądne. I uważa, że powrót podatku do podstawowej stawki nie byłby zauważony przez ludzi podczas codziennych zakupów. Co innego podniesienie VAT-u, ale sam jego powrót do poziomu 5 proc. nie miałby większego znaczenia.

Z kolei prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny firmy PwC, postrzega decyzję o pozostawieniu stawki VAT na niektóre produkty żywnościowe na zerowym poziomie w kategoriach politycznych, a nie gospodarczych. I uważa, że w przyszłości będziemy mieć potężny problem albo z finansami publicznymi, albo z inflacją.

To są rzeczy, które się nawzajem do pewnego stopnia niwelują. Jeśli jest gwałtowne przyspieszenie inflacji, to wtedy zmniejsza się deficyt finansów publicznych oraz ciężar długu publicznego i odwrotnie – więc jedno z tych dwóch nieszczęść nas prawdopodobnie czeka i będzie to skutek podejmowanych właśnie decyzji o charakterze politycznym - dodaje.

Czy stać nas na zamrożenie VAT?

Prof. Mączyńska przypomina, że w polityce podatkowej ważne jest osiągnięcie złotego środka, czyli sytuacji, w której można pomagać ludziom o najniższych dochodach i jednocześnie nie dopuszcza się do zmniejszania wpływów budżetowych państwa. W warunkach inflacji wpływy do budżetu z tytułu VAT rosną. Nawet jeśli VAT na żywność jest wyzerowany, to zwiększają się wpływy z tytułu „ovatowania” innych produktów i usług.

Każdy system społeczno-gospodarczy składa się z trzech filarów. Pierwszym z nich jest gospodarka, w której skalę postępu wyraża wzrost wartości nowych produktów i usług, czyli produktu krajowego brutto (PKB). Drugi filar to postęp społeczny, czyli poprawa jakości życia ludzi. A trzecim filarem jest postęp ekologiczny. Jeżeli choć jeden z tych filarów jest zaniedbany, to cały gmach się chwieje. Powstaje tu zarazem pytanie, ile w przypadku art. żywnościowych będzie nas kosztowało zamrożenie VAT, czyli wydłużenie okresu obowiązywania wyzerowanej jego stawki. Zyskają gospodarstwa domowe, ale równocześnie do budżetu wpłyną mniejsze kwoty z tego tytułu – podkreśla prof. Mączyńska.

I przypomina, że nierówności społeczne mamy na szczęście na relatywnie niskim poziomie, bo określany na podstawie ankietowych badań dochodów osobistych tzw. współczynnik Giniego jest niski. Z drugiej jednak strony badania na podstawie podatkowych zeznań dotyczących dochodów osobistych, czyli PIT-ów, wyraźnie wskazują na to, że nierówności dochodowe jednak niebezpiecznie narastają. Istotne jest więc, aby nie dopuszczać do wzrostu ubóstwa, co podkreśla prof. Mączyńska.

Z kolei prof. Witold Orłowski, pytany przez MondayNews o koszt zamrożenia VAT-u na kolejne miesiące, wyjaśnia, że to nie jest jedyny czynnik, który powoduje powstanie problemów gospodarczych państwa.

Finanse publiczne są rozmontowywane od przynajmniej dwóch czy trzech lat szeregiem różnych działań. Niektóre trzeba podejmować, bo są zasadne, inne są w oczywisty sposób motywowane politycznie, a nie wynikają z troski o przyszłość gospodarki. Dlatego też uważam, że zerowy VAT nie jest żadną kroplą, która przeleje czarę. Raczej dołoży się do działań, które i tak są podejmowane – mówi główny doradca ekonomiczny PwC.

Co się stanie, gdy VAT zostanie odmrożony?

Piotr Kuczyński wskazuje, że wyższy VAT uderza przede wszystkim w osoby najmniej zarabiające, a pewne problemy mogą wystąpić w przyszłości, gdy stawka wróci do poziomu sprzed lutego 2022 r. Żywność zdrożeje, co może utrudnić walkę z inflacją.

Może nie skończyć się na podniesieniu cen o wysokość podatku, bo branża może wykorzystać tę sytuację do wprowadzenia podwyżek. Handlowcy mogą zechcieć przy tej okazji zarobić. Czy jednak tak się stanie? Obserwujemy zmniejszony popyt, co oznacza, że ludzie mniej kupują. W tej sytuacji sprzedawcy mogą obawiać się podnosić ceny, by tego jeszcze bardziej nie wyhamować – zastanawia się nad możliwymi scenariuszami Kuczyński.

Do tego prof. Orłowski przypomina, że rząd „dość skutecznie” przypilnował przedsiębiorców, by obniżyli ceny w momencie wejścia w życie niższego VAT-u, stąd zakłada, że dopilnuje również, by sprzedawcy nie wykorzystali chwili podniesienia podatku do wprowadzenia po cichu podwyżek cen żywności.

Inaczej jednak postrzega to dr Sławomir Dudek, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych, który jest zdania, że powrót do stawek podstawowych będzie skutkował efektem jo-jo, a więc wzmożonym wzrostem cen. Ostrzega również, że jeśli rząd nadal będzie dosypywał tyle gotówki do budżetów domowych (np. w postaci 13. i 14. emerytury oraz programów społecznych), to jeszcze bardziej doleje oliwy do ognia, skutkiem czego wzrośnie inflacja.

Powiedzmy sobie otwarcie. Pieniądze z zamrożonego VAT-u są potrzebne w budżecie do finansowania usług. Wspomniany przeze mnie efekt jo-jo, czyli skok inflacji po powrocie do stawek podstawowych, może nas kosztować dwa, trzy punkty procentowe. Jeśli więc uda się nam zejść do poziomu 8-9 proc. inflacji, to właśnie ten efekt może spowodować, że inflacja wróci do poziomu dwucyfrowego – ostrzega dr Dudek.

I przywołuje przykład Węgier, w których premier Viktor Orban zamroził ceny przed wyborami, co spowodowało wyrwę w budżecie. Po zwycięskiej elekcji „odmroził” ceny, co skutkowało tym, że inflacja poszybowała do 25 proc. i węgierscy politycy nie są w stanie poradzić sobie z powstałymi problemami gospodarczymi.

REKLAMA

Jednak mam nadzieję, że w Polsce tak to nie zadziała – podsumowuje ekspert z Instytutu Finansów Publicznych. w rozmowie z MondayNews.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA