REKLAMA

To jest dopiero groza! Przez głupie ziemniaki można mieć koszmary

Ziemniaki droższe o 119 proc. a cukier o 166 proc. Armagedon. Mam coś jednak na skołatane nerwy. Nie jest to wino, które od 2015 r. podrożało o 20 proc., więc tyle co nic, ani piwo, którego ceny wzrosły w ciągu ośmiu lat o 40 proc. To wasze pensje, które w tym czasie wzrosły prawie dwukrotnie, więc nie ma co się za bardzo użalać. To znacznie więcej niż inflacja.

Drożyzna liczona w latach to jest dopiero groza
REKLAMA

Stoisz w kolejce do kasy i słyszysz komentarze, jak wszystko drożeje. Idziesz na spacer do parku, słyszysz, że drogo. Gdzie się nie ruszysz, Polacy rozmawiają o drożyźnie. Ekonomiści wychodzą im więc na przeciw i podliczają nie tylko to, co na bieżąco GUS mówi o inflacji, ale sięgają wstecz, żeby pokazać, jak ceny wzrosły na przestrzeni kilku lat, a nie tylko miesięcy.

REKLAMA

Drożyzna liczona w latach. Wtedy dopiero robi się groza

Cukier. W maju 2023 r. był droży aż o 166 proc. niż w 2015 r. Ziemniaki? O 119 proc. Chleb? O 99 proc. Warzywa? Prawie o 90 proc. Jajka? 84 proc. Tak właśnie wygląda skumulowana inflacja. Chcecie się jeszcze podręczyć, zerknijcie na zestawienie przygotowane ostatnio przez prof. Sławomira Kalinowskiego, ekonomistę z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.

Ale po co się dręczyć? Wielu Polaków odczuwa ostatnio silny wzrost cen bardzo namacalnie, bo zmuszeni są po prostu ciąć wydatki, inaczej nie wystarczy na jedzenie do pierwszego. Ale część cierpi, że jest drogo, ale tak naprawdę bardziej się nakręca tym, jak bardzo biednieją. I tym drugim jestem w stanie pomóc. Nie, nawet nie tym, co tak bardzo rzuca się w oczy, czyli bardzo niskim wzrostem cen alkoholu. Takie wino na przykład w ciągu ośmiu lat podrożało pięciokrotnie mniej niż chleb - zaledwie o 20 proc. Piwo o 40 proc., to właściwie też niewiele.

To byłaby zresztą bardzo niezdrowa pociecha, bo jak szacuje Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, nadużywanie przez Polaków napojów wyskokowych kosztuje budżet ponad 30 mld zł. Choć fakt, łatwo dostępna. Pod koniec zeszłego roku pisałam wam, jak bardzo zwiększa się dostępność wódki w Polsce: w 2021 roku za przeciętne wynagrodzenie można było kupić 216 butelek wódki o pojemności 0,5 litra - aż o 30 proc. więcej niż pięć lat wcześniej, czyli w 2016 r.

I to mimo że z badań wynika, że podatki od konsumpcji niezdrowej żywności, alkoholu i papierosów są w Polsce jednymi z najwyższych w Europie. Z kolei według Eurostatu Polska jest drugim krajem z najniższymi cenami alkoholu i papierosów w UE, a właściwie była w 2022 r. Płacimy za te produkty tylko 72,5 proc. unijnej średniej cen, taniej jest jedynie w Bułgarii.

Z tą dostępnością wódki to dlatego, że w latach 2016-2021 butelka wódki podrożała jedynie o 6,7 proc., a nasze wynagrodzenia w ciągu tych pięciu lat aż o 39,7 proc. I to jest właściwa perspektywa - sam wzrost cen niewiele mówi, dopóki zostanie ujęty w tych wyliczeniach wzrost wynagrodzeń.

Z cukrem i ziemniakami jest problem, z jajkami nie

No to zobaczmy, czy te ziemniaki droższe o 119 proc. niż w 2015 r. to rzeczywiście problem? Albo czy ceny jajek, które poszły w górę o 84 proc., powinny nas martwić. Tak - ziemniaków możemy za przeciętną pensję kupić dziś mniej, ale z jajkami to już nie ma co wariować. A odrywając się od poszczególnych produktów spożywczych, a spoglądając na ogólny wzrost cen, czyli skumulowaną od 2015 r. Inflację, to w ogóle żyje nam się dziś cudnie.

W odpowiedzi na skumulowany od 2015 r. wzrost cen policzyłam skumulowany wzrost naszych pensji za ten sam okres. I okazuje się, że wzrosły one w tym czasie o 84 proc., podczas gdy skumulowana inflacja sięga zaledwie 50 proc.

REKLAMA

Owszem, w ostatnich miesiącach to inflacja biła wzrost pensji, dlatego czujemy, że biedniejemy. Ale to anomalia, w dodatku za chwilę się skończy, bo jesienią, a może i w wakacje, pensje znów będą rosły szybciej niż ceny. I tylko ten cukier ciągle pewnie będzie mimo to nadal mniej dostępny. Ale to akurat może dobrze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA