I szatański plan rządu diabli wzięli. Polacy właśnie udowodnili, że podatek od małpek to skończony idiotyzm
Wódka robi się coraz tańsza. A właściwie nawet nie chodzi o to, że jej cena spada, ale o to, że nasza siła nabywcza rośnie. W ubiegłym roku za przeciętne wynagrodzenie można było kupić 216 butelek wódki o pojemności 0,5 litra – aż o 30 proc. więcej niż pięć lat wcześniej. Szkoda, że z chlebem jest dokładnie odwrotnie.
Pustych butelek po małpkach wala się po ulicach jakoś mniej. Zauważyliście? Ja tak. Ostatnio nawet zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam w klasycznej małpkowo-chodnikowej pozie pustą półlitrówkę.
Ale za tym stoi nie tylko podatek od małpek, który rzeczywiście przyfasolił ostro w ceny mocnych alkoholi lanych do małych butelek, co nie umknęło nawet byłemu wicepremierowi.
Więcej wódki, mniej chleba
Jest też impuls, który działa od drugiej strony – wódka w większych pojemnościach robi się coraz tańsza, a właściwie powinnam napisać: coraz bardziej dostępna dla portfela przeciętnego Polaka.
Niedawno Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych (IPAG) policzył dokładnie, że w latach 2016-2021 butelka wódki podrożała jedynie o 6,7 proc., a nasze wynagrodzenia w ciągu tych pięciu lat wzrosło aż o 39,7 proc. Innymi słowy, za średnia pensję można dziś kupić znacznie więcej mocnego alkoholu.
W 2016 r. przeciętny Polak mógł kupić za średnie miesięczne wynagrodzenie brutto 165 butelek wódki o pojemności 0,5 litra, w 2021 r. już 216 butelek. To oznacza, że w ciągu pięciu lat dorobiliśmy się tego, że stać nas na zakup o 31 proc. wódki więcej.
Podobnie rzecz ma się z papierosami, których cena w ciągu 5 lat wzrosła o 11,8 proc. To znaczy, że za średnia pensję w 2016 r. można było kupić 302 paczki papierosów, a w 2021 r. już 378 paczek papierosów – o 25 proc. więcej.
Szkoda, że dokładnie odwrotnie jest z cenami podstawowych produktów spożywczych. I to nie uwzględniając tego, co dzieje się z ich cenami w ostatnich miesiącach, bo analiza zatrzymuje się na 2021 r.
Wiecie, o ile w latach 2016-2021 podrożał chleb? O 43 proc. A kiełbasa? O 42 proc. Ziemniaki tyle samo. Szynka wieprzowa prawie o 31 proc., a mięso wieprzowe o 28 proc. Mąka i paliwo o około jedną czwartą.
Ale wróćmy do chleba. W 2020 r. za średnią pensję można było kupić 1836 bochenków, w 2021 r. już tylko 1784 bochenków – o 3 proc. mniej.
Dawanie w szyję kosztuje coraz mniej, ale dziewczęta mogą o tym nie wiedzieć
Grzegorz Siemiończyk, dziennikarz „Rzeczpospolitej” kpił niedawno na Twitterze, że inflacja będzie miała fatalne skutki dla sytuacji demograficznej, bo dawanie w szyję staje się w Polsce (relatywnie) coraz tańsze.
Ale biegnę was uspokoić, bo okazuje się, że Jarosław Kaczyński nie do końca ma rację z tym piciem młodych dziewcząt. Business Insider dostał niedawno dane z aplikacji PanParagon, która służy do przechowywania paragonów i wynika z nich po pierwsze, że kobiety nie piją tak dużo – mężczyźni kupują dwa razy więcej alkoholu.
A po drugie, wśród wszystkich kobiet kupujących alkohol, te młode do 25. roku życia są na szarym końcu. A patrząc na te dane z jeszcze innej strony, w grupie wiekowej do 25 lat zakupy alkoholowe kobiet są o jedną trzecią mniejsze niż mężczyzn.
Wiecie, co to znaczy? Że choć wódki możemy kupić coraz więcej, to nasza demografia jest uratowana. Może młode dziewczęta nie wiedzą, że mocny alkohol można teraz kupić tak tanio.