REKLAMA

Zazdrościliście lekarzom? Też czekają was kokosy, ale jest warunek

W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba pracujących emerytów zwiększyła się połowę, a jeszcze tak naprawdę nie zaczęliśmy odczuwać kryzysu demograficznego. Jak myślicie, co się stanie, gdy zniknie populacja pięciu województw? Nie będzie rąk do pracy, więc wiele branż będzie oferować seniorom kokosy, byle tylko nie odchodzili na zieloną trawkę.

Zazdrościliście lekarzom? Też czekają was kokosy, ale jest warunek
REKLAMA

Dokładnie to dzieje się dziś z lekarzami, których brakuje już teraz i wszyscy wiemy, że zarabiają bardzo dobrze (w zasadzie jest to eufemizm). Niedawno „Rzeczpospolita” pokazywała dane z Centralnego Rejestru Lekarzy RP, z których wynika, że już teraz co trzeci lekarz ma ponad 60 lat, a co siódmy ponad 71 lat.

REKLAMA

Mają misję i dlatego chcą nadal pracować - to na pewno. Ale też zarabiają takie pieniądze, że trzeba być wariatem, żeby z nich rezygnować, jeśli jest się jeszcze w pełni sił, żeby nudzić się jak mops całymi dniami i strzyc trawnik.

I my tu regularnie panikujemy, że Polacy nie chcą pracować, a to źle wróży na przyszłość, tylko popełniamy dość poważny błąd logiczny, przekładając wyniki badań dotyczące dzisiejszych postaw dotyczących bliskiej przyszłości na daleką przyszłość.

Więcej wiadomości w Bizblog.pl na temat emerytur i innych świadczeń

Emerytury Polaków. Pokolenie 1999 zmieni wszystko

Te postawy i świadomość przyszłych emerytów rzeczywiście nie są zbyt optymistyczne. Z niedawnego badania "Przygotowanie do starości. Polacy w wieku przedemerytalnym o swojej przyszłości” prowadzonego przez prof. Piotra Szukalskiego, demografa z Uniwersytetu Łódzkiego, wynika, że:

  • 22 proc. badanych nie ma pojęcia, że jak wydłużą pracę i nie przejdą od razu na emeryturę, to zwiększy się ich świadczenie emerytalne w przyszłości;
  • a 4 proc. nawet sądzi, że to może obniżyć ich świadczenie;
  • w efekcie 90 proc. kobiet i 85 proc. mężczyzn deklaruje, że przejdą na emeryturę natychmiast po osiągnięciu wieku emerytalnego.

Ale to badania prowadzone na grupie, której zostało nie więcej niż dziesięć lat do emerytury. Oni jeszcze pewnie jakoś na tych emeryturach przeżyją.

Natomiast wszystko się ziemi, kiedy wiek emerytalny zaczną osiągać ci, którzy zaczęli pracę po reformie emerytalnej z 1999 r., bo to dopiero oni doświadczą naprawdę niskich emerytur. I wtedy nie będzie dyskusji, czy chce mi się jeszcze pracować, czy nie, czy mam misję, czy nie, po prostu będzie to naturalny wybór.

Policzmy to szybko. Zakładając, że ktoś wszedł na rynek pracy w 2000 r. po skończeniu studiów, czyli miał wtedy 25 lat, 65 lat osiągnie w 2040 r. Mówimy o mężczyznach, dla kobiet ta granica to 2035 r., bo wiek emerytalny mają o pięć lat niższy. Widać więc wyraźnie, że ci ludzie nie zostali ujęci w badaniach, bo mają więcej niż 10 lat do emerytury.

W badaniach uwzględnieni mogli zostać już ci, którzy zaczęli pracę wcześniej niż w wieku 25 lat, czyli najczęściej osoby ze średnim wykształceniem, ale jednak wygląda na to, że w badanej grupie znaleźli się jednak w większości ci, których ZUS będzie jeszcze rozpieszczał.

Dziś rozpieszcza ZUS, jutro rynek

Ale wcale nie chcę straszyć, że kolejne pokolenia będą umierać z głodu pod mostem. Przeciwnie. Dziś jeszcze rozpieszcza seniorów ZUS, za kilka dekad rozpieszczać może ich rynek pracy, tak jak dziś już rozpieszcza lekarzy w wieku emerytalnym.

Wystarczy spojrzeć na prognozy demograficzne Głównego Urzędu Statystycznego. Według nich w 2060 r. liczba ludności w Polsce spadnie aż o 17 proc. do 30,9 mln osób. To tak, jakby zniknęła populacja ponad pięciu województw: opolskiego, lubuskiego, podlaskiego, świętokrzyskiego i warmińsko-mazurskiego.

To zapaść. Ale taka, która może pozytywnie odbić się na perspektywach zawodowych seniorów.

Ba! Spadek populacji nie będzie w całej Polsce równomierny, w niektórych województwach liczba ludności może się skurczyć o jedną czwartą, a jednocześnie w skali całej Polski osoby w wieku 65+ będą stanowiły już 32 proc. całego społeczeństwa.

Ktoś naprawdę wierzy, że ta jedna trzecia społeczeństwa wykluczy się z rynku pracy? Przecież pracodawcy będą się o nich zabijać.

REKLAMA

Inna rzecz, czy ci Polacy zdecydują się nie pracować i jednocześnie nie wyciągać jeszcze ręki po świadczenie emerytalne. W to akurat wątpię, bo można przecież jednocześnie pobierać emeryturę i nadal pracować pełną parą.

To akurat Polacy już zrozumieli i to mimo że emerytury jeszcze wcale nie zaczęły systemowo spadać. „Rzeczpospolita” podaje dane ZUS, z których wynika, że w listopadzie 2024 r. liczba pracujących emerytów wynosiła 864 tys., a to o połowę więcej niż dekadę temu. Ta zmiana już się zaczęła, choć turbodoładowanie jest dopiero za rogiem.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA