Każda inna decyzja RPP niż pozostawienie stóp procentowych na niezmienionym poziomie przyjęte zostałoby przez rynek z ogromnym zaskoczeniem. Władze Narodowego Banku Polskiego i większość członków Rady wciąż nie widzi szans na obniżkę. Większość niezależnych obserwatorów również nie spodziewa się zmian w naszej polityce monetarnej przed 2025 r. Jak się okazuje, statystyczni zaciągacze kredytów również. Ale są i tacy, co uważają, że na pierwsze cięcia poczekamy aż do 2026 r.
Rada Polityki Pieniężnej (RPP), tak jak wszyscy się spodziewali, zdecydowała na majowym posiedzeniu nie zmieniać stóp procentowych. Obowiązują zatem poziomy ustalone w październiku 2023 r., gdy inflacja wynosiła 6,5 proc.
- stopa referencyjna – 5,75 proc.
- stopa lombardowa – 6,25 proc.
- stopa depozytowa – 5,25 proc.
- stopa redyskonta weksli – 5,80 proc.
- stopa dyskontowa weksli – 5,85 proc.
W kwietniu 2024 r. – jak podał GUS w szybkim szacunku – była ponad 2,5-krotnie niższa i wyniosła 2,4 proc. Jednak zdaniem większości członków Rady to niewystarczający argument za zmianą polityki pieniężnej.
Dlaczego RPP nie obniża stóp? Bo czeka
Rada Polityki Pieniężnej od kilku miesięcy tłumaczy, że nie zmienia stóp procentowych, ponieważ czeka na to, jak na inflację wpłyną decyzje rządu w sprawie przywrócenia 5-proc. VAT na żywność, co nastąpiło 1 kwietnia, a przede wszystkim odmrożenie cen energii, do czego ma dojść już 1 lipca.
Wbrew wcześniejszym obawom, zakładającym powrót inflacji do wartości nawet dwucyfrowych, obecne prognozy zakładają, że dynamika cen konsumenckich wzrośnie do niecałych 5 proc. I to – jak się okazuje – w pesymistycznym scenariuszu.
Więcej wiadomości Bizblog.pl na temat stóp procentowych
Konsensus Bloomberga wskazuje, że inflacja w czwartym kwartale powinna być zbliżona do 4,7 proc. Taki scenariusz jest jednak dość pesymistyczny. Głęboki spadek kosztów produkcji widoczny w indeksach PPI sprzyja stabilizacji cen detalicznych towarów przemysłowych – zaznaczył Polski Instytut Ekonomiczny w komentarzu do danych GUS o inflacji za kwiecień.
Ekonomiści są jednak ostrożni w swoich przewidywaniach. Większość oczekuje, że temat ewentualnej obniżki stóp procentowych powróci pod koniec roku, ale nie będzie to wcale jednoznaczne z tym, że RPP rzeczywiście je obniży.
Ścieżka inflacji na drugą połowę roku jest obarczona wyjątkowo wysoką niepewnością z uwagi na częściowe odmrożenie cen energii. Spodziewamy się, że wspomniana niepewność będzie podkreślana przez prezesa NBP i w połączeniu z wysoką inflacją bazową wskazywana jako jeden z głównych powodów utrzymywania stóp procentowych na obecnym poziomie. Spodziewamy się, że główna stopa NBP może pozostać na 5,75 proc. do końca 2024 r. – wskazują ekonomiści ING.
Polacy nie wiedzą, co zrobi RPP
A jak szanse na obniżki stóp oceniają Polacy? W dość pokręcony sposób. Z badania VeloBanku wynika, że większość (37 proc.) nie ma pojęcia, czego spodziewać się w najbliższym czasie po Radzie Polityki Pieniężnej. 17 proc. uważa, że do pierwszych cięć stóp procentowych może dojść pod koniec 2024 r., ale zaraz za nimi uplasowali się pesymiści (16 proc.), oczekujący, że RPP wcale nie obniży stóp, tylko je podniesie.
Kolejna grupa (15 proc.) – tak jak większość ekspertów – spodziewa się, że najbardziej prawdopodobny termin cięć to pierwsza połowa przyszłego roku. 7 proc. uważa, że Rada przetrzyma nas do drugiej połowy 2025 r., a 4 proc. – że aż do 2026 r. W sumie większość 26 proc. spodziewa się, że stopy w tym roku nie spadną, przeciwnego zdania jest 21 proc.
Co oznacza pozostawienie stóp na niezmienionym poziomie?
Analitycy uważają, że decyzja RPP o nieobniżaniu stóp procentowych będzie sprzyjała naszej walucie, przynajmniej jeśli chodzi o porównanie z euro, frankiem szwajcarskim i funtem szterlingiem.
Złoty otrzyma najprawdopodobniej wsparcie, przede wszystkim w stosunku do funta, euro czy franka, natomiast w przypadku dolara, presja na utrzymanie stóp procentowych zmian może działać na korzyść tej waluty – uważa Michał Stajniak, wiceszef Działu Analiz XTB.
O tym, że niechęć RPP do obniżek stóp będzie sprzyjać złotemu, jest też przekonany Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. Zastrzega jednak, że nie będziemy oglądać tak spektakularnego umocnienia jak na początku tego roku.
Po pierwsze, wtedy porzucano nadzieje na cięcia, teraz oczekiwania inwestorów są stabilne. Po drugie, stopniowo odbijająca inflacja zacznie ograniczać atrakcyjność odsetkową polskiej waluty, negatywnie wpływając na obecnie rekordowo wysokie realne stopy procentowe.
Zdaniem Sawickiego inne elementy, takie jak sytuacja w bilansie płatniczym, niski poziom premii za ryzyko polityczne (zakończenie procedury naruszenia praworządności, odblokowanie KPO) czy perspektywa rozpędzenia się dynamiki PKB powyżej 4,5 proc. w 2025 r., nadal będą atutami polskiej waluty. Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że do końca roku euro może kosztować 4,25 zł, dolar 3,85, a frank ok. 4,30 zł.