Pamiętacie, jak w czasie szybkich obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, pół Polski krzyczało, że to skandal, że hipoteki w Polsce są takie drogie, bo w Niemczech to jakoś da się je sprzedawać taniej? Otóż mam złe wieści, hipoteki w Polsce są nadal dużo droższe niż w Niemczech, mimo że mieliśmy już dwie obniżki stóp, a co ważniejsze, są niemal najdroższe w całej Europie, a nawet Czesi mają dużo taniej niż my, choć powinni mieć drożej.
Oczywiście głównym powodem różnicy w oprocentowaniu kredytów jest to, że w Polsce opiera się ono o stopy procentowe NBP, a na Zachodzie o stopy Europejskiego Banku Centralnego, a te są znacznie niższe. Przypomnę, że główna stopa NBP to obecnie 5,75 proc., a EBC 4,5 proc. Przy czym NBP zdążył już obniżyć stopę referencyjną w 2023 r. dwa razy łącznie o 1 p.p., a EBC stoi tam, gdzie stał i jeszcze do żadnych obniżek się nie przymierza.
Drugim powodem jest to, że na Zachodzie oprocentowanie jest inaczej kalkulowane, bo częściej jest stałe niż zmienne, a jak jest stałe, to na znacznie dłuższy okres niż w Polsce, gdzie to zwykle tylko 5-7 lat.
Te dwa powody powinny nieco rozbroić największych awanturników, więc teraz możemy przejść do porównania siebie na tle innych krajów.
Tylko Węgrzy mają drożej niż my
Okazuje się, że tak jak w połowie 2023 r., czyli zanim RPP obniżyła dwukrotnie stopy, tak i po tej obniżce, Polska jest jednym z najdroższych krajów na zaciągniecie kredytu mieszkaniowego. I dwie decyzje RPP zupełnie tego rankingu nie zmieniły, choć trzeba przyznać, że jednak i u nas w trakcie drugiej połowy 2023 r. średnia stawka oprocentowania spadła z 8,59 proc. do 7,67 proc. - wyliczają eksperci portalu Rynek Pierwotny.
Czołówka najdrożyszch krajów wygląda tak:
- wyprzedzają nas tylko Węgrzy, którzy na koniec 2023 r. mieli oprocentowanie nowych hipotek na poziomie 8,65 proc.,
- Polska była drugim najdroższym krajem w UE ze stawką 7,67 proc.,
- trzecie miejsce zajmuje Rumunia - 6,82 proc.
Wszystkie kolejne kraje poza podium mają oprocentowanie poniżej 6 proc., czyli ok. 2 p.p. mniej niż w Polsce.
Więcej o zakupie mieszkania przeczytasz na Bizblog.pl:
I w przypadku krajów, które posługują się euro, nie ma w tym nic dziwnego, bo po prostu bazą są dla nich niższe stopy EBC.
Ale spójrzcie na Czechów!
W grudniu 2023 r., a stan na tamten moment zbadał RynekPierwotny.pl, w Polsce główna stopa procentowa wynosiła już 5,75 proc., a średnie oprocentowanie nowych kredytów wynosiło 7,67 proc., czyli o 1,92 p.p. więcej niż główna stopa procentowa.
Tymczasem w Czechach pod koniec grudnia ich bank centralny akurat obniżył stopy po raz pierwszy od półtora roku z 7 proc. do 6,75 proc. To i tak więcej niż w Polsce. Za to średnie oprocentowanie kredytu mieli wręcz niższe niż w Polsce. Tam różnica między kosztem nowej hipoteki a stopą procentową była wręcz ujemna, bo oprocentowanie kredytu było niższe o 1,16 proc. niż główna stopa banku centralnego.
Dziwne? Dziwne i można Czechom pozazdrościć, ale zakładam że to przede wszystkim efekt kalkulowania przez banki stałego oprocentowania hipotek na znacznie dłuższy termin niż nasze 5-7 lat.
A skoro wspomniałam na początku o Niemcach, to należy się jeszcze wyjaśnienie, że u naszych zachodnich sąsiadów na koniec 2023 r. średni koszt hipoteki to 4,05 proc. I to wcale nie najlepszy wynik, bo taniej niż 4 proc. mają na Słowenii, w Belgii, w Hiszpanii, we Francji i Chorwacji, a Bułgaria i Malta schodzą nawet do poziomu ok. 2,5 proc.