Szybszy rozwód z węglem? Szef PGE zachował fotel prezesa, ale jest już nowy odważny
To już chyba ostatni akord awantury o nową strategię PGE, którego i tak mało kto usłyszy. Wszak po tej bitwie opada powoli już kurz. Szef PGE zachował fotel prezesa, ale w zamian musiał się wycofać z odejścia od węgla już w 2030 r. Górników bardzo zdenerwowała ta data. Wciąż jednak nie brakuje odważnych i tym razem jest to dyrektorka Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych, która nie dość, że chwali rozwód PGE z węglem, to jeszcze przestrzega: bez takich działań ucierpią w pierwszej kolejności portfele Polaków.
Górnicy znowu pokazali, że przed wyborami nikt im nie podskoczy i lepiej niech o tym pamiętają nawet największe szychy z największymi plecami. Przed chwilą mógł się o tym przekonać Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, który wymyślił nową strategię na następne lata, w której spółka już w 2030 r. żegna węgiel, a w 2040 r. - też gaz. Ruch zgodny z polityką energetyczną UE i też wpisujący się w polską transformację energetyczną, która już bardzo chciałaby oficjalnie ruszyć z miejsca, ale jakby nie umie.
Niestety, górnicy ze związku Sierpień 80 na tę inicjatywę spojrzeli bardzo krzywo. Najbardziej zdenerwował ich 19-letni rozjazd w organizacji rozwodu z węglem. Przecież umowa społeczna, którą w maju 2021 r. podpisali z rządem, zakłada koniec fedrowania dopiero w 2049 r., a tutaj PGE nagle wyskakuje z 2030 r. Dlatego, zdaniem związkowców, szef PGE powinien za to jak najszybciej zapłacić stanowiskiem. Koniec końców Dąbrowski dalej szefuje PGE, ale nowej strategii już nie ma, władze spółki ją uchyliły. Bo kto też widział, żeby tak bardzo denerwować górników tuż przed wyborami parlamentarnymi? Ale okazuje się, że nie brakuje odważnych, którzy chwalą taką węglową strategię PGE i przy okazji ostrzegają, że za jej zamiecienie pod dywan zapłacą wszyscy Polacy.
Rozwód z węglem w 2030 r. nie wziął się z powietrza
Zdaniem Doroty Jeziorowskiej, dyrektorki Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych, przedstawiona (i już wycofana) strategia PGE wydaje się być najbardziej optymalną i racjonalną ścieżką realizacji procesu modernizacji aktywów wytwórczych. I przy tej okazji przypomina, że data 2030 r. nie wzięła się z niczego.
Data ta wynika z kluczowych rozstrzygnięć unijnego pakietu Fit for 55, a zwłaszcza dyrektywy w sprawie efektywności energetycznej (EED), w powiązaniu również z dyrektywą ETS. Realizacja procesu dekarbonizacji systemów ciepłowniczych jest kluczowa z perspektywy spełnienia najważniejszych wymogów nałożonych poprzez te przepisy na ciepłownictwo, od których niestety nie ma już ucieczki - tłumaczy Dorota Jeziorowska.
Jednocześnie zwraca uwagę, że na sektor ciepłownictwa systemowego nałożono dodatkowe cele, które nie dotyczą elektroenergetyki, w postaci np. spełnienia kryterium efektywnego systemu ciepłowniczego. Nowa definicja efektywnego systemu ciepłowniczego zacznie w znaczącym stopniu oddziaływać na ciepłownictwo już w 2028 r.
Więcej o odchodzeniu od węgla przeczytasz na Spider’s Web:
Brak dekarbonizacji ciepłownictwa odczują polskie portfele
Dorota Jeziorowska przekonuje też, że dalsze przesuwanie w czasie stopniowej dekarbonizacji ciepłownictwa, może nam się odbić potężną, finansową czkawką. I twierdzi, że od tego zależy możliwość uzyskania pomocy publicznej na inwestycje, co wprost przekłada się na ceny ciepła dla odbiorców.
Brak realizacji procesu dekarbonizacji systemów ciepłowniczych w praktyce oznaczałby duży wzrost cen ciepła dla odbiorców - nie ma cienia wątpliwości dyrektorka Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych.
Tym samym strategia PGE (ta już uchylona), w powiązaniu z ideą powołania do życia NABE, jest jej zdaniem w polskich realiach jedyną możliwą ścieżką transformacji energetycznej.
Bez podjęcia działań w postaci wydzielenia aktywów węglowych do NABE, rozwoju segmentu wytwarzania opartego o OZE czy stopniowej dekarbonizacji ciepłownictwa, które promuje Grupa PGE, skutki unijnej polityki klimatyczno-energetycznej oraz sytuacji geopolitycznej byłyby znacznie bardziej odczuwalne – przede wszystkim przez portfele Polaków - twierdzi Dorota Jeziorowska.