Zamkną Turów? To nie wina ani Czechów, ani Niemców, to polski sąd wbił kopalni nóż w plecy
Tym razem to wcale nie Czesi, którym kopalnia Turów ma wypłukiwać wodę gruntową, ani też Niemcy z Zittau, którzy przekonują, że przez polską odkrywkę ich miasto coraz bardziej się osadza. Teraz bolesny cios kopalni Turów zadał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, który uznał, że zachodzi w tym przypadku niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody środowisku. Ekolodzy nie kryją zadowolenia. Rząd jest wściekły, a minister klimatu i środowiska straszy utratą tysiąca miejsc pracy.
Chociaż przez miesiące kazaliśmy pukać się Czechom w głowę, po tym jak rozpętali międzynarodową awanturę w sprawie kopalni Turów, to koniec końców wypłaciliśmy im wielomilionowe odszkodowanie i obiecaliśmy szereg działań, dzięki którym polska odkrywka nie będzie już zabierać wody naszym południowym sąsiadom. Ale znowu Niemcy z Zittau pokazują badania, wedle których miasto może opaść nawet o metr, o ile dalej będzie kontynuowane wydobycie odkrywkowe wzdłuż Nysy. Chcą z Polską o tym rozmawiać, ale jak trzeba będzie - pójdą do sądu. W końcu jesienią 2022 r. skargę na decyzję środowiskową złożyły również organizacje ekologiczne m.in.: Fundacja Frank Bold, Greenpeace Polska i Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA. Ale to nie przeszkodziło Annie Moskwie, minister klimatu i środowiska, przedłużyć na podstawie tej zaskarżonej decyzji koncesję dla Turowa do 2044 r. Teraz jednak WSA w Warszawie przyznał rację ekologom i wstrzymał wykonanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla kopalni Turów. Resort klimatu i środowiska oraz właściciel kopalni spółka PGE mogą wnieść od tego zażalenie do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Kopalnia Turów: będzie zażalenie od decyzji WSA
Rząd nie kryje niezadowolenia z takiego obrotu sprawy. Bo przecież jakoś udało się udobruchać Czechów, to z Niemcami może też się w końcu dogadamy. I nagle taki numer rzuca w sprawie kopalni Turów spore kłody pod nogi. Dlatego w odpowiedzi na taką decyzję WSA w Warszawie szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska od razu zaczęła kreślić ponure wizje.
Jednocześnie minister klimatu i środowiska podkreśla, że działalność kompleksu energetycznego Turów to kwestia bezpieczeństwa energetycznego Polski i regionu. W podobnym tonie wypowiada się także Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, który zapowiada odpowiednią reakcję prawną na decyzję WSA w Warszawie.
Decyzja, która zachwieje całym polski systemem?
Ekolodzy przekonują z kolei, że rząd i PGE obietnicą wydobycia węgla do 2044 roku okłamują ludzi z regionu bogatyńsko-zgorzeleckiego, gdzie już dawno powinna rozpocząć się transformacja energetyczna.
Ale rząd cały czas stoi na stanowisku, że zamknięcie kopalni Turów oznacza wyłącznie całego kompleksu energetycznego, który dostarcza nawet 7 proc. energii zużywanej w Polsce. Tym samym energia elektryczna produkowana w Turowie trafia do 3 mln gospodarstw domowych. Brak tej kopalni musi więc zachwiać polskim systemem energetycznym. Przy okazji dostanie się też lokalnej gospodarce.