Energetycy szykują się do ogólnopolskiego strajku. „Tej fali możemy już nie powstrzymać”
Związkowcy z PGE, Tauronu i Enei skrzyknęli się i zawiązali Ogólnopolski Komitet Protestacyjni-Strajkowy Spółek Energetyczno-Górniczych, Okołoenergetycznych i Ciepłowniczych. Informują o tym w liście wicepremiera i szefa aktywów państwowych Jacka Sasina, tłumacząc, że bez gwarancji odbioru węgla dla energetyki – umowa społeczna z górnikami nie ma jakiegokolwiek sensu.

Przykład ostatniej awarii w Elektrowni Bełchatów, przez którą Polska musiała się ratować importem energii z Niemiec i Szwecji jest dla związkowców znamienny. Ich zdaniem proponowana przez rząd transformacja energetyczna skazuje nas na uzależnienie energetyczne od innych państw. A ponieważ do tej pory tego typu argumenty były zbywane i nikt ich po stronie rządowej nie brał na poważnie, związkowcy z PGE, Tauronu i Enei powołali do życia Ogólnopolski Komitet Protestacyjni-Strajkowy Spółek Energetyczno-Górniczych, Okołoenergetycznych i Ciepłowniczych.
Transformacja energetyczna i gwarancja pracy
Znowu okazuje się, że solą w oku związkowców z energetyki i ciepłownictwa są gwarancje zatrudnienia, jakie udało się wynegocjować górnikom przy okazji kreślenia umowy społecznej. Zatrudnieni w kopalniach wiedzą - o ile na taki scenariusz zgodzi się jeszcze Komisja Europejska - jaka ich czeka w najbliższych latach zawodowa przyszłość. Mają kilka opcji, w tym jednorazowe odprawy. Tymczasem energetycy i ciepłownicy zostali z niczym, tak jakby nie byli graczami tego samego systemu. I z tym nie mogą się do tej pory pogodzić.
Umowa społeczna nic nie warta?
Przy okazji zwracają uwagę na inne gwarancje, jak na przykład odbioru węgla dla energetyki. Bez nich – zdaniem energetyków i ciepłowników – umowa społeczna rządu z górnikami, która zakłada likwidację ostatniej kopalni w 2049 r. jest po prostu nic nie warta. I ponownie wraca argument, że taki sam mechanizm umowy społecznej powinien być zastosowany nie tylko dla górników, ale dla energetyków i ciepłowników. Tylko w ten sposób zdaniem związkowców można myśleć o rozwoju krajowego systemu energetycznego „w oparciu o konwencjonalne i stabilne bloki energetyczne”.
Związkowcy dają też do zrozumienia wicepremierowi Sasinowi, że jak znowu rząd zbagatelizuje ich postulaty, to będzie źle.
Siedem punktów właściwej ścieżki energetycznej
Dodatkowo w liście do Jacka Sasina znalazło się siedem postulatów. Podstawowym i najważniejszym jest ten mówiący o powstaniu Ponadzakładowego Układu Zbiorowego Pracy, który stanowiłby gwarancje dla pracowników sektora energetyczno-górniczego, okołoenergetycznego i ciepłowniczego.
Związkowcy wnoszą też o „realizację działań mających na celu budowanie suwerenności energetycznej kraju opartej na krajowych zasobach, związanych z rozwojem i doinwestowaniem krajowego systemu energetycznego w oparciu o konwencjonalne i stabilne bloki energetyczne”. Chcą wprowadzenia odpowiednich gwarancji dla inwestycji związanych z rozbudową krajowej energetyki w lokalnych społecznościach.
Ich zdaniem niezależność energetyczna powinna być oparta na rodzimych nośnikach energii. W tym celu trzeba zagospodarować lokalny potencjał surowcowy. Związkowcy wnoszą o wdrożenie technologii redukujących CO2 z istniejących jednostek energetycznych i ciepłowniczych. Ostatni postulat dotyczy rozwoju przemysłu karbochemicznego, który wykorzystując polskie zasoby surowcowe i gwarantując stabilność wyspecjalizowanych miejsc pracy, wspierałby bezpieczeństwo w przemyśle chemicznym.