Rząd: bierzcie darmowe projekty domów i się budujcie. Ekspert: a co z działką?
Rząd łata kryzys mieszkaniowy rozdawaniem darmowych projektów domów. Resort udostępnił wybrane w konkursie projekty dla budynków o powierzchni 120 mkw., które będzie można postawić bez pozwolenia na budowę. Ale taka polityka może odbić się czkawką.
Do tej pory za darmo można było pobrać projekty domów jednorodzinnych o powierzchni do 70 mkw. Teraz ministerstwo idzie krok dalej i do „państwowego katalogu” dorzuca projekty większych budynków – około 120-metrowych. Na początek dostępne są dwa, ale sukcesywnie będą pojawiać się nowe.
Polski (nie)ład
Wywołujący wiele kontrowersji pomysł to część programu Polski ład, który w zamierzeniu rządu ma wspierać Polaków w budowie własnego domu. Ale – co słusznie podnosi środowisko architektów i urbanistów – rykoszetem może odbić się to na przestrzeni naszych miast i wsi. Bowiem w ramach programu od 2022 r. można zbudować dom jednorodzinny bez pozwolenia na budowę, kierownika budowy i dziennika budowy. W dodatku w sierpniu Sejm postanowił jeszcze bardziej zadziwić tych, dla których ważna jest przestrzeń i przyjął przepisy, według których wolnostojący dom jednorodzinny o dowolnej powierzchni także można postawić bez pozwolenia na budowę.
Budowa domu to zazwyczaj największa inwestycja w życiu i bardzo duże obciążenie finansowe, a dzięki naszej inicjatywie będzie można oszczędzić nieco funduszy we wstępnej fazie przygotowań – poinformował minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.
O jakich oszczędnościach mowa? Według serwisu Rankomat gotowy projekt dla małego domu kosztuje 1-3 tys. zł. Powyżej 100 mkw. trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 3-8 tys. zł.
Projekt domu u architekta kosztuje trochę więcej – przeważnie 150-250 zł za metr kwadratowy. Czyli projekt domu o powierzchni 120 mkw., będzie kosztował 18 tys. zł lub więcej - podaje rynkowe stawki Rankomat.
Architekci się złoszczą
Trudno się dziwić, że od początku suchej nitki na tym pomyśle nie zostawiło środowisko architektów i urbanistów, sprzeciwiając się ministerialnym planom. I nie chodziło tylko o to, że resort rozdając projekty, odbiera profesjonalistom pracę, choć z pewnością trudno im będzie konkurować z projektami bezpłatnymi i dostępnymi od ręki.
Jak wskazywała Śląska Okręgowa Izba Architektów, „projekty wykonywane dla abstrakcyjnych lokalizacji, w żaden sposób nie uwzględniające zapisów planów miejscowych, lokalnej tradycji, kontekstu przestrzennego i kulturowego, będą stanowić podstawę kształtowania jakości przestrzeni. Łatwy dostęp do darmowych projektów pogłębi chaos przestrzenny, który kształtowany będzie przez osoby przypadkowe, a nie profesjonalistów”.
Pomysł organizowania konkursu, aby przestrzeń publiczna była w efekcie końcowym przypadkową zbieranina gotowców, tworzącym w dłuższej perspektywie chaos przestrzenny należy uznać za społecznie niedopuszczalny – podnosiła z kolei Krajowa Rada Izby Architektów.
Mimo gorących dyskusji znaleźli się jednak chętni projektanci, którzy przystąpili do konkursu. Do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego wpłynęły 83 prace od 32 uczestników. Dziś każdy, kto chce budować dom, może wybierać spośród 72 projektów do 70 mkw. powierzchni, 11 projektów domów rekreacyjnych i dwóch projektów powyżej 120 mkw. Wystarczy wypełnić formularz kontaktowy i pobrać projekt ze strony internetowej gunb.gov.pl. I gotowe.
Więcej o rynku mieszkaniowym przeczytasz na Bizblog.pl:
Polityka mieszkaniowa i przestrzenna jak gorący kartofel
Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii, tłumaczył zasadność projektu następująco:
Zdajemy sobie sprawę, że kwestia „dachu nad głową” to najważniejszy problem młodych ludzi, którzy stają przed koniecznością podjęcia życiowych decyzji, np. o założeniu rodziny. Bezpłatne projekty domów czy finansowanie ich budowy z programu Pierwsze Mieszkanie z pewnością pomogą wielu młodym ludziom w łatwiejszym starcie – mówił minister.
Spójrzmy jednak na efekt. O tym, jak wysokie są ceny mieszkań, nikomu nie trzeba przypominać. W ostatnich miesiącach dodatkowo winduje je program Bezpieczny kredyt 2 proc. Rząd zdaje się spychać problem dostępności mieszkań i mówi: idźcie i budujcie sami! Kłopot w tym, że dla mieszkańców dużych miast, w których galopujące ceny mieszkań uderzają najmocniej, to zachęta do przeprowadzki na przedmieścia, której skutkiem jest rozlewanie się miast.
Nie rozumiem, jak można wspierać w ten sposób osoby potrzebujące mieszkania. Z pewnością nie jest to rozwiązanie dla ludzi z dużych i większych miast, bo nie wiem, kogo tam stać na ziemię w rozsądnej lokalizacji – komentuje Paweł Mrozek, architekt, społecznik, założyciel facebookowego profilu „Sto lat planowania”.
Mrozek podkreśla również, że tylko budownictwo wielorodzinne może zaspokoić te potrzeby.
Zachęcanie ludzi, których na to nie stać, do budowania swoich domów, jest formą pakowania ich w pułapkę życiowych wyborów, z której trudno będzie się im potem wydostać. Na szczęście, myślę, że taka zachęta to realnie żadna istotna pomoc, z której mógłby skorzystać wielu ludzi, więc liczę na to, że taki program nie wyrządzi za wiele szkód – mówi architekt.
Ile osób zdecydowało się na budowę domu w oparciu o bezpłatny projekt? Tego nie wiadomo. Do tej pory projekty z ministerialnego katalogu pobrano natomiast ponad 70 tysięcy razy.