Trwa wielka rekrutacja w Lidlu. Dzięki temu możemy dowiedzieć, jak aktualnie wyglądają stawki zatrudnienia na różnych stanowiskach w sieci niemieckich dyskontów oraz dodatkowe benefity. To jednak nie wszystko. Okazuje się, że zarówno Lidl, jak i Biedronka, szykują dla swoich pracowników podwyżki.
Idą lepsze czasy dla pracowników dyskontów. Nie dość, że Lidl ogłosił właśnie wielką rekrutację, to na początku przyszłego roku kasjerzy powinni oczekiwać znaczących podwyżek. Dlaczego? Ano dlatego, że sieci handlowe dbają, by zatrudniane przez nie osoby zarabiały zdecydowanie powyżej płacy minimalnej.
Lidl potrzebuje rąk do pracy. Dokładnie tysiąc osób - takie jest dzisiaj zapotrzebowanie niemieckiej sieci. Rekrutacja będzie prowadzona na stanowiska kasjerów i pracowników magazynów. Sieć chyba ma świadomość tego, że zwerbowanie tak dużej liczby kandydatów, przy tak niskim bezrobociu, będzie nie lada wyzwaniem i reklamuje się wszystkim co ma do zaoferowania.
Zacznijmy od zarobków. Najwięcej wyciągnąć może komisjoner towaru w magazynie (praca polegająca na przyjmowaniu i magazynowaniu towaru) z co najmniej dwuletnim doświadczeniem. W takim wypadku widełki wynoszą od 4,7 tys. zł brutto do 5,25 tys. zł brutto. Osoba rozpoczynająca pracę w magazynie może liczyć na kwotę z przedziału 4,35 tys. zł brutto do 4,75 tys. brutto.
Nieco mniejsze pieniądze trafiają do pracowników sklepów Lidl
Początkujący kasjerzy dostają na start od 3,75 tys. zł do 4,6 tys. zł. Po roku pracy pensja rośnie do poziomu między 3,85 tys. zł do 4,8 tys. zł. Kolejna podwyżka pojawia się po przekroczeniu dwóch lat stażu. Zarobki kształtują się wtedy między 4,1 tys. zł do 5,05 tys. zł. Łatwo więc policzyć, że najlepiej opłacani pracownicy Lidla są w stanie zarobić ok. 3,7-3,8 tys. zł na rękę.
Poza wspomnianymi zarobkami na umowie o pracę dyskont obiecuje też szeroki pakiet benefitów. A w nim:
- prywatną opiekę medyczną
- ubezpieczenie grupowe
- kartę Multisport
- szkolenia
- wyprawkę „dla maluszka” i pierwszoklasisty
- bezpłatny Program Wsparcia Pracowników, w ramach
którego można skorzystać z konsultacji psychologa, prawnika i doradcy finansowego
Co to ogłoszenie mówi o sytuacji kasjerów?
Moim zdaniem jedno - kryzys gospodarczy nie będzie się imał wielkich sieci handlowych. Dyskonty zmagają się z niedoborem rąk do pracy co w połączeniu z niskim bezrobociem sprawia, że muszą niemal wyrywać sobie pracowników z rąk.
Największy rywal Lidla, Biedronka, podnosiła już w tym roku płace. Jeronimo Martins chwali się, że na wypłaty dla kasjerów poszło dodatkowo 171 mln zł, a w całej firmie średnie wynagrodzenie wzrosło o 7 proc. Do końca września pracownicy sieci na stanowiskach niemenedżerskich mieli też otrzymać dodatek w wysokości 1500 zł. Był on przeznaczony wyłącznie dla osób, które między 1 kwietnia 2022 r. a 31 sierpnia 2022 r. nie zanotowały nieobecności w pracy dłuższej niż 90 dni.
Prawdziwe podwyżki przed nami
Konkurencja nie ogranicza się jednak do samej branży, praca w sklepie musi wygrać też pod względem atrakcyjności z innymi zawodami. Właśnie dlatego dyskonty dbają o to, by wynagrodzenia ich pracowników wyraźnie wyprzedzały płace minimalną.
Jak już wiemy, w przyszłym roku czekają nas dwie podwyżki minimalnego wynagrodzenia. Pierwsza będzie mieć miejsce od 1 stycznia przyszłego roku. Część Polaków dostanie od pracodawcy o 480 zł więcej, a pensja przed opodatkowaniem sięgnie 3490 zł. Druga podwyżka jest zaplanowana na lipiec i wyniesie 110 zł. W drugiej połowie roku pracownicy nie będą mogli więc w świetle prawa zarobić mniej niż 3600 zł brutto.
„Wiadomości Handlowe" policzyły niedawno, że w latach 2018-2022 r. płaca minimalna wzrosła o 910 zł brutto, co przełożyło się na wzrost maksymalnych wynagrodzeń w Biedronce o 500 zł, a w Lidlu o tysiąc złotych. Dolna granica widełek urosła w tym czasie odpowiednio o 810 zł i 950 zł.
W przyszłym roku rząd podniesie poprzeczkę łącznie o 590 zł. Zakładając, że dwie główne sieci handlowe w Polsce nadal będą traktować minimalną krajową jako wyznacznik tempa podnoszenia płac, można obstawiać, że podwyżki sięgną nawet 500-550 zł.
To z kolei oznacza, że najwyższe uposażenie w Lidlu zacznie ocierać się o granicę 6 tys. zł. Szaleństwo? Z punktu widzenia dyskontów - niekoniecznie. Rynkowi liderzy suchą stopą przeszli najpierw przez Covid-19, teraz finansowo nie rusza ich też wojna w Ukrainie.
Właściciel Lidla (ale także Kauflandu), Grupa Schwarz, zwiększyła sprzedaż w 2021 r. z 125 mld euro do 133 mld euro. W tym samym roku Jeronimo Martins wyciągnęło ponad 66 mld euro, co oznacza wzrost o przeszło 6 mld euro. Kto jak kto, ale sieci handlowe wydają się dzisiaj dość stabilnym pracodawcą. Inna sprawa, jak długo, bo coraz faktów więcej przemawia za tezą, iż kasjerzy za jakiś czas będą masowo zastępowani kasami automatycznymi.