Programiści uciekają przed Polskim Ładem na ryczałt. Samorządy nie zobaczą już grosza ich podatków
Pracownicy IT porzucają ogólne zasady opodatkowania i idą w ryczałt. Takie wieści dobiegają do naszej redakcji coraz częściej. Ja im wierzę, bo rząd tak skonstruował Polski Ład, że taka forma rozliczania się z fiskusem jest dla programistów dużo korzystniejsza. W przeciwieństwie do polskich miast, które po zmianach nie zobaczą z danin ani złotówki.

Dla tych, co zarabiają do 10 tys. zł miesięcznie, mam propozycję – zastanówcie się, czy nie lepiej przejść na ryczałt
Premier polskiego rządu stwierdził, że Nowy Ład obniża stawki i takie rozwiązanie może być korzystne dla lekarzy i pielęgniarek, którzy działają na JDG. A także dla programistów, którzy zamiast 15 proc. od 1 stycznia zapłacą 12 proc.
IT woli ryczałt
Dla dużej części programistów, którzy rozliczają się z fiskusem za pomocą podatku liniowego, to wspaniała wiadomość. I to nie tylko tych, zarabiających do 10 tys. zł. Reforma likwiduje możliwość odliczana składki zdrowotnej od podatku. Obciążenie fiskalne wzrośnie więc o 7,75 proc. W przypadku ryczałtu składka jest natomiast niezależna od wysokości dochodu i wynosi jedną trzecią stawki ryczałtu. Co w branży o bardzo dynamicznym tempie wzrostu wynagrodzeń jest sporą zaletą.
O jakiego rzędu oszczędnościach mówimy? Monika Brzostowska, doradca podatkowy w kancelarii KiB na łamach serwisu Prawo.pl mówi, że ponad 1,5 tys. miesięcznie.
Założenia są następujące: firma dostaje fakturę na 20 tys. zł netto, a koszty działalności zamykają się w 400 zł miesięcznie. Przy rozliczeniu na podatku liniowym przedsiębiorca będzie musiał odprowadzić 4684 zł. W ramach nowej stawki ryczałtu zaledwie 3 tys. zł. Opłacalne? No pewnie, że tak.
Czytaj też: Drugi próg podatkowy - kogo dotyczy, ile wynosi
Stracą polskie miasta
Zastanawiacie się pewnie, o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego właściwie Morawiecki wychodzi do Polaków z takim gestem i zachęca ich do przechodzenia na ryczałt? Otóż dlatego, że jest to banalnie prosty sposób na przetransferowanie pieniędzy z samorządów do budżetu centralnego.
Dzieje się tak, ponieważ gminy nie uczestniczą w podziale pieniędzy z podatku zryczałtowanego. W przeciwieństwie do podatku liniowego albo opodatkowania na zasadach ogólnych, gdzie samorządy wykrajają sobie ok. 40 proc.

Dla mocno nadszarpniętych przez Polski Ład budżetów miast będzie to kolejny gwoźdź do trumny. Związek Miast Polskich podliczył, że tylko w wyniku podwyższenia kwoty wolnej od podatku dochody budżetowe gmin zmniejszą się o 145 mld zł w ciągu 10 lat. Proponowana przez rząd rekompensata to 66 mld zł.
Forum Obywatelskiego Rozwoju podkreśla w tym czasie, że w 2022 r. ubytek budżetowy sięgnie 13,5 mld zł. Najmocniej oberwie Warszawa (900 mln) oraz Kraków i Wrocław (po 100 mln zł).
FOR wskazuje, że straty poniosą przede wszystkim gminy z największą liczbą mieszkańców.
Analiza statystyczna wskazuje też na związek między stosunkiem korzyści do strat a wynikiem PiS w wyborach do Sejmu w 2019 roku
W aglomeracjach straty finansowe będą rekompensowane cięciami w inwestycjach i podnoszeniem opłat lokalnych oraz cen biletów komunikacji miejskiej. Jak policzyliśmy w Bizblog.pl, gdyby Warszawa chciała urealnić stawki, jakie pasażerowie płacą za przejazdy autobusami i tramwajami, mieszkańcy stolicy powinni płacić 10 zł za bilet jednorazowy.