REKLAMA

Otyłość. Globalna plaga, na której zarabia się miliardy

Globalnym problemem, dotyczącym zarówno krajów zamożnych, jak i biednych, stała się otyłość. Rozpowszechnienie leków ją ograniczających wywoła skutki w wielu sektorach gospodarki.

Otyłość. Globalna plaga, na której zarabia się miliardy
REKLAMA

Autor: Mirosław Ciesielski, wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów, Obserwator Finansowy

REKLAMA

Otyłość stała się ogólnoświatową plagą o dużej dynamice wzrostu. Definiowana jest jako wskaźnik masy ciała (BMI) równy lub większy niż 30 kg/m2. W 2020 r. dotyczyła ona 14 proc. światowej populacji. W połowie przyszłej dekady wskaźnik ten może jednak wzrosnąć do 35 proc., czyli może dotyczyć 1,9 mld ludzi. Pierwszym krokiem w kierunku otyłości jest nadwaga, która odnosi się do osób z BMI równym lub większym niż 25 kg/m2, ale mniejszym niż 30 kg/m2. Na świecie wszystkie wymienione przypadłości obejmują 4 mld ludności. To tylko nieco mniej niż połowa oczekiwanej w 2035 r. ludności świata. Szczególnie niepokojąca jest prognoza otyłości wśród dzieci i młodzieży, która będzie dotyczyć ponad dwa razy więcej młodych ludzi niż obecnie – ponad 200 mln chłopców i 174 mln dziewcząt. Wśród 10 krajów o największym przewidywanym wzroście otyłości na świecie (zarówno u dorosłych, jak i u dzieci), dziewięć z nich będzie pochodzić z państw o niskich lub średnio-niskich dochodach z Azji lub Afryki.

Otyłość. Koszty gospodarcze

Dramatyczna skala przedstawianego zjawiska ma już ogromny wpływ na gospodarkę, a jest on szacowany na około 4 bln dol. w 2035 r. lub 2,9 proc. światowego PKB, przede wszystkim z uwagi na wysokie koszty opieki zdrowotnej i niższą produktywność siły roboczej. To porównywalne ze skutkami COVID-19 w 2020 r.! Do 2035 r. wpływ pandemii otyłości na gospodarkę wzrośnie w każdym regionie, przy czym najwyższe koszty w stosunku do PKB (3,7 proc.) poniosą obie Ameryki, a region zachodniego Pacyfiku odnotuje najwyższe całkowite koszty przekraczające 1,5 bln dol.! W samych krajach o niskich i średnio-niskich dochodach negatywny wpływ przekroczy 370 mld dol. rocznie.

Ocena skutków gospodarczych otyłości w postaci utraconych korzyści, wynikających z przedwczesnej śmiertelności (VSL) i niezdolności do pracy (DALY) pokazuje jeszcze inny wymiar strat. Przedstawia je publikacja w czasopiśmie Critical Public Health. Według zaprezentowanych kalkulacji najwyższy ciężar ekonomiczny otyłości ponoszą Stany Zjednoczone, gdzie przekracza on sumę 5 bln dol. Drugie niechlubne miejsce przypadło Chinom, gdzie suma utraconych przyszłych korzyści w 2024 r. wyniosła ponad 2,9 bln dol. Ekonomiczne długookresowe skutki otyłości są więc ogromne.

Otyłość, choroba przewlekła, która na świecie zabija co najmniej 4 mln osób rocznie, wywiera istotny wpływ na systemy opieki zdrowotnej, również dlatego, że jest powiązana z możliwością wystąpienia innych schorzeń, takich jak choroby serca, cukrzyca typu 2, zakrzepica naczyń żylnych oraz niektóre rodzaje nowotworów. Z analizy Światowego Forum Ekonomicznego wynika, że leczenie problemów związanych z otyłością stanowi średnio 8,4 proc. całkowitych wydatków na opiekę zdrowotną w krajach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Wpływa ona również na zatrudnienie. Badania OECD pokazują, że jej wpływ jest równoważny redukcji siły roboczej o 54 mln osób rocznie w 52 analizowanych krajach, co zmniejsza ich PKB średnio o 3,3 proc. W USA osoby otyłe o niemal 30 proc. częściej przebywają na zwolnieniach niż ogół siły roboczej, a ich praca bywa z reguły mniej produktywna. Wydają oni na leki w przypadku USA o 3 tys. dol. rocznie więcej niż inni.

Choroba ta jest też przyczyną bezrobocia, szczególnie wśród młodych ludzi, co wpływa na ich dalsze perspektywy zatrudnienia. W wielu krajach stygmatyzacja osób otyłych jest równa dyskryminacji związanej z wiekiem i rasą, a wstyd związany z wagą ma charakter wykluczający społecznie. Choć wciąż zdarzają się państwa, w których nadwaga postrzegana jest jako symbol zamożności, a nawet zdrowia, co kultywuje niezdrowe praktyki żywieniowe. Z kolei w takich krajach, jak Włochy czy Niemcy, wydatki osobiste związane z obniżaniem wagi ciała nie podlegają zwrotowi w ramach systemów ubezpieczeń zdrowotnych.

Więcej o otyłości przeczytasz na Bizblog.pl:

Boom na nowe leki

W większości przypadków otyłość związana jest też ze współwystępowaniem cukrzycy typu 2, a leki na nią znane są od lat. Od 2023 r. grupa leków zaczęła jednak gwałtownie zyskiwać na popularności, jako środki odchudzające. Wszystkie należą do klasy leków znanych jako agonisty receptora peptydu glukagonopodobnego-1 (GLP-1RA), które naśladują hormon (GLP-1) w organizmie, pomagający kontrolować poziom insuliny i glukozy we krwi oraz hamujący łaknienie, co sprzyja redukcji wagi. Wykazują przy tym stosunkowo niewiele ubocznych skutków niepożądanych. To leki wydawane na receptę i przyjmowane w formie iniekcji. Liderami rynkowymi w zakresie ich sprzedaży stały się dwie firmy – znany do tej pory z produkcji insuliny duński Novo Nordisk (Ozempic, Rybelsus, Wegovy) i amerykański koncern Eli Lilly (Mounjaro, Zepbound). Ich przewaga i innowacje polegają na tym, że potencjalni konkurenci dekadę temu ograniczyli badania kardiometaboliczne, które wskazują silny związek otyłości ze zdarzeniami sercowo-naczyniowymi, co odpowiada za wysoki poziom śmiertelności.

Zaistniała sytuacja przyczyniła się do gwałtownego wzrostu zainteresowania produktami obu firm, a wśród inwestorów zapanowała euforia podgrzewana także przez celebrytów i social media. Wartość giełdowa duńskiej firmy skoczyła z 300 mld dol. w 2022 r. do ponad 520 mld dol. w połowie października 2024 r. Tym samym Novo Nordisk stał się najdroższą publiczną spółką w Europie, przeganiając zdecydowanie dotychczasowego lidera – francuskiego producenta artykułów luksusowych – LVHM (360 mld dol.). Wartość firmy okazała się też wyższa od duńskiego PKB, co wpłynęło na aprecjację duńskiej korony, a bank centralny porzucił zamiar podwyżki stóp z uwagi na wzrost inflacji. Część analityków twierdzi, że Dania dzięki Novo Nordisk mogła w 2023 r. uniknąć recesji! Eli Lilly też zanotował gwałtowny wzrost kapitalizacji rynkowej z 350 mld dol. w 2022 r. do ponad 800 mld w 2024 r., choć przyczyniło się do tego także zainteresowanie całym portfolio produktów firmy.

Wielu analityków studzi jednak oczekiwania dalszego wzrostu wycen obu graczy, uważając, że ich walory już są przewartościowane. Wskazują oni także na duże uzależnienie duńskiej gospodarki od największej firmy farmaceutycznej, która bezpośrednio i pośrednio odpowiada za zatrudnienie 3 proc. siły roboczej w liczącej 6 mln mieszkańców Danii. Firma wpływa na budżety opieki zdrowotnej, podatki, a nawet koszty kredytów hipotecznych. Oba koncerny dalej zwiększają jednak produkcję owych leków, a Novo Nordisk, którego sprzedaż wzrosła o 26 proc. w 2023 r., rozbudowuje swoje fabryki, planując budowę nowego zakładu produkcyjnego w Odense.

Perspektywy rynkowe

Sukces leków produkowanych przez firmy i duńską, i amerykańską wpłynął na znaczną rewaluację prognoz rozwoju reprezentowanej przez nich branży. W 2023 r. sprzedaż leków na otyłość i związaną z nią cukrzycę opiewała na świecie na 23 mld dol. Według analiz banku Morgan Stanley do końca dekady wartość rynku przekroczyć ma 100 mld dol., a firma analityczna Pitchbook w swoim przekrojowym raporcie mówi nawet o kwocie 200 mld dol. Ma to wynikać z założeń, że lek zawierający analogi GLP-1 za siedem lat będzie przyjmować 41 proc. osób chorych na cukrzycę i prawie jedna czwarta pacjentów z otyłością niebędących cukrzykami w krajach rozwiniętych. Mimo, że na rynku pojawiają się nowi gracze, którzy zapowiadają premiery swoich leków, Pitchbook wskazuje, że Novo Nordisk i Lilly mogą utrzymać wiodącą pozycję w przewidywalnym horyzoncie czasowym, generując nawet dwie trzecie globalnej sprzedaży do 2031 r. Do tego czasu ma się pojawić przynajmniej 16 nowych leków, a ich nowi producenci mogą odpowiadać za 70 mld dol. wartości sprzedaży.

Kolejnej fali leków można się spodziewać już w ciągu trzech nadchodzących lat. Pracują nad nimi i niemiecki koncern Boehringer Ingelheim, i duńska firma biotechnologiczna Zealand Pharma, kalifornijskie Amgen i Viking Therapeutics, szwajcarski Roche, a także brytyjska AstraZeneca. Wśród nich jest też Pfizer, który jeszcze niedawno rozwijał projekt pigułki przeciw otyłości, który porzucił z uwagi na nieakceptowane skutki uboczne jej przyjmowania. Rękę na pulsie trzymają też inwestorzy, którzy szukają obiecujących startupów. I tak Atlas, Bain i RTW Investments ogłosiły we wrześniu wartą 400 mln dol. inwestycję w bostońską młodą firmę biotechnologiczną Kailera Therapeutics, która pracuje nad szczepionkami i doustnymi lekami przeciw otyłości.

Nie czekając na rezultaty działalności konkurentów, ruchy wyprzedające na rynku podejmują jego liderzy. Novo Nordisk podpisał w 2023 r. wartą 1,1 mld dol. umowę dotyczącą przejęcia kanadyjskiej firmy Inversago Pharma, która szuka innych sposobów przeciwdziałania otyłości. Chodzi o wykorzystanie znajdującego się w mózgu receptora kannabinoidowego CB1, który odpowiada za homeostazę organizmu ludzkiego, w tym za apetyt, pamięć i emocje. To może być dopiero początek fazy przejęć w sektorze. Novo Nordisk i Eli Lilly pracują także nad nowymi generacjami leków na odchudzanie (odpowiednio Cagrisema i doustny Orforglipron), których testy kliniczne znajdują się w zaawansowanej fazie.

Bariery

Istotnymi barierami proliferacji leków na odchudzanie są: ich ceny, dostępność i brak ich oferty w postaci tabletek. Firmy farmaceutyczne są krytykowane za bardzo wysokie ceny specyfików, szczególnie w USA, gdzie koszt miesięcznej kuracji może przekraczać 1300 dol. (Wegovy i Mounjaro), a ubezpieczyciele pokrywają tylko koszty związane z cukrzycą, a nie odchudzaniem. W Europie, gdzie 80 proc. pacjentów finansuje leki z własnej kieszeni, to średnio sześć razy mniej. W Polsce cena Wegovy bez refundacji przekracza 1200 zł. A zalecany czas kuracji to przynajmniej rok, choć nie brak głosów, że to lek, który należy brać dożywotnio.

Wstrzemięźliwość dotycząca akceptacji refundacji omawianych leków przez nadzory farmaceutyczne w wielu krajach (np. we Francji) wynika z obaw, że będą one stosowane dla celów estetycznych, a nie terapeutycznych. Tymczasem amerykański gigant farmaceutyczny zapowiedział niedawno udostępnienie pacjentom niekorzystającym z ubezpieczenia zakupu leku Zepbound za konkurencyjną cenę 399 dol. miesięcznie. Eli Lilly ogłosił przy okazji, że jego lek zmniejsza ryzyko cukrzycy typu drugiego aż o 94 proc. To rezultat trzyletnich badań, z których wynika, że w rezultacie przyjmowania leku średnia utrata masy ciała wynosi 23 proc. Szerokiej oferty leków odchudzających można się natomiast spodziewać dopiero po ich udostępnieniu przez koncerny farmaceutyczne w postaci tabletek. To może jednak oznaczać ich przyjmowanie bez należytej kontroli medycznej, co grozi wieloma powikłaniami.

Efekty mnożnikowe

Upowszechnienie leków na odchudzanie może przynieść wiele reperkusji nie tylko w sektorze zdrowia. Dotyczy to przede wszystkim przemysłu spożywczego, a w szczególności sieci fast-food. Badania Morgan Stanley wykazały, że osoby przyjmujące leki na odchudzanie podejmują zdrowsze wybory żywnościowe. Spożywają przede wszystkim mniej jedzenia, ograniczają spożycie słodkich napojów, słodyczy, słonych przekąsek, a jedna czwarta badanych zrezygnowała z konsumpcji alkoholu. Trzy czwarte badanych respondentów deklarowało ograniczenie wizyt w restauracjach fast-food i pizzeriach oraz zwraca się do lokali oferujących zdrowsze opcje jedzenia. Obserwacje te potwierdził największy amerykański detalista Walmart. Analitycy szacują, że spożycie słodkich napojów bezalkoholowych, alkoholu i słonych przekąsek spadnie o około 4 proc. do 2035 r. Z pewnością część sieci będzie jednak próbować się dostosować do nowych gustów klientów, oferując mniejsze opakowania, dietetyczne jedzenie, niesłodzone i bezalkoholowe napoje. Mimo to wartość koszyków zakupowych żywności przez osoby przyjmujące leki może wyraźnie spaść.

REKLAMA

Ogłoszenie przez Novo Nordisk wyników testów SELECT leku Wegovy, które potwierdziły ich pozytywny wpływ na obniżenie ryzyka chorób sercowo naczyniowych w 2023 r., spowodowały nerwową reakcję inwestorów sieci niezdrowej żywności. Akcje McDonald's spadły o 17 proc., a firma straciła 38 mld dol. ze swojej rynkowej wyceny, jednak po październiku 2023 r. nastąpiło odbicie. Dotyczyło to również innych sieci, a analitycy inwestycyjni wycofywali swoje rekomendacje kupna ich walorów. Z kolei polepszyły się perspektywy branży fitness, bo wzrosła liczba kupowanych karnetów na siłownie, a także producentów odzieży sportowej.

Wiele innych sektorów biznesu stanie przed koniecznością oceny wpływu nowych leków na ich strategie. Należą do nich z pewnością ubezpieczenia zdrowotne. Systemy opieki zdrowotnej i stojące za nimi rządy również będą musiały rozważyć w jakim zakresie refundować stosowanie nowych leków, choć w większości przypadków z uwagi choćby na ograniczenia finansowe, pełna refundacja nie będzie możliwa. Zmianie może ulec też podejście do refundacji leczenia chorób przewlekłych, takich jak choroby układu krążenia, cukrzyca, choroby nerek, na które wpływ ma otyłość. Producenci różnych urządzeń na rynku diabetologicznym (pompy insulinowe, monitory glukozy) i producenci sprzętu do dializ już poczuli się zagrożeni nowymi trendami, a wartość ich akcji spadła. Efekty mnożnikowe związane z nową grupą leków będą się ujawniać także w innych sektorach gospodarki w miarę wzrostu rynku i liczby osób je przyjmujących.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA