60 proc. pracowników oczekuje, że dostanie podwyżkę, ale tylko jedna trzecia z nich po nią pójdzie do szefa. Czy pracownicy zrobili się roszczeniowi? No trochę tak, bo w poprzednich latach odsetek oczekujących podwyżki był znacznie niższy. Ach, ta inflacja.
Najważniejszym powodem zmiany pracy jest...? Wyższa płaca, oczywiście. Choć wcale nie tak oczywiście. Dziś to najważniejszy argument dla 47 proc. badanych, a rok temu ten odsetek był o 1 p.p. - wynika z badania Monitor Rynku Pracy. Czyli niby presja na podwyżki może odrobinę spada?
Wcale nie. Pracownicy są rozochoceni, ale jednocześnie nie stawiają raczej sprawy na ostrzu noża.
Szef powinien sam dać
Z Monitora Rynku Pracy wynika, że 60 proc. pracowników w 2024 r. oczekuje podwyżki pensji. Czy to dużo? Tak. Na początku 2022 proc. odsetek ten wynosił 50 proc., na początku 2023 r. 53 proc., a teraz mamy kolejny skok do 60 proc.
Powód jest oczywisty: po pierwsze to rosnące ceny produktów i usług (mówi tak 66 proc. badanych). A po drugie przekonanie, że ich praca jest wysokiej jakości, więc na podwyżkę zasługują (też 66 proc.).
I żeby była jasność - ci wszyscy zatrudnieni nie pójdą z tą argumentacją do szefa, to raczej szef powinien się domyślić i sam wyjść z decyzją o podwyżce. A jak nie? To trudno, bo tylko co trzeci pracownik planuje iść do szefa argumentować, że należy mu się wyższa pensja.
I tu wracamy do tego ostrza noża. Bo okazuje się, że jedocześnie tylko 8 proc. pracowników aktywnie szuka nowego zatrudnienia, a 76 proc. jest zadowolonych z obecnej pracy. I najważniejsze: rośnie liczba osób, które w ogóle nie biorą pod uwagę zmiany pracy. Obecnie ich odsetek wynosi 46 proc. i jest to wzrost o 4 p.p. w stosunku do poprzedniego badania. O 5 p.p. spadł z kolei odsetek tych, którzy rozglądają się za innym zajęciem - do 45 proc.
Czyli innymi słowy: liczymy na podwyżki, ale papierami rzucać nie będziemy. Dlaczego właściwie?
Boimy się?
Wiele badań z ostatnich miesięcy, jak choćby te o liczbie wakatów, pokazują, że w eldorado pracowników temperatura nieco spada. Monitor Rynku Pracy wskazuje z kolei, że rzeczywiście wydłużył się przeciętny czas poszukiwania pracy z 2,7 do 3,1 miesiąca. Albo jest o nową, dobrą pracę trudniej, albo… Autorzy badania pozostają optymistami i twierdzą, że przyczyną może być to, że pracownicy mają coraz wyższe wymagania, dlatego spokojnie szukają, bez pośpiechu.
Ale chyba trochę boimy się ochłodzenia koniunktury na rynku pracy, gdyż odsetek tych, którzy twierdzą, że znaleźliby pracę lepszą lub tak dobrą, jak obecna, jednak spadł ostatnio z 69 proc. do 65 proc. Odrobinę spadł też (z 89 proc. do 88 proc.) odsetek tych, którzy twierdzą, że znaleźliby jakąkolwiek pracę.
Komu byłoby dziś najłatwiej? W badaniu aż 100 proc. inżynierów twierdzi, że bez problemu w razie czego znajdzie jakąkolwiek pracę, a 65 proc. uważa, że byłaby to tak samo dobra, a może nawet lepsza praca. Optymiści, bo jeśli są inżynierami w IT, to wcale nie byłabym taka pewna i może jednak wyjść, że to trochę przechwałki.
Więcej na temat sytuacji w branży IT przeczytacie tu:
Doskonale swoją sytuacje oceniają również kierowcy - 97 proc. z nich jest przekonana, że znajdzie jakiekolwiek zajęcie, a 78 proc., że nawet i lepsze. I w ich pewność siebie jakoś bardziej wierzę.