PKO BP zamiast 1-2,5 proc. na standardowej lokacie zaczyna płacić 5,25 proc. Czy to się opłaca bardziej niż ukochane ostatnio przez Polaków obligacje skarbowe?

Klienci na bankowych lokatach z zasady tracą. Tak, ja wiem, że można upolować promocje, ale patrząc szeroko, co robi regularnie NBP, okazuje się, że w lutym średnie oprocentowanie wszystkich nowo zakładanych lokat wynosiło 4,04 proc., podczas gdy inflację mamy na poziomie 4,9 proc. I nie dość, że pieniądze na lokacie tracą, to jeszcze fiskus widzi tam zysk i każe płacić podatek Belki.
Jeśli spojrzymy na największe banki, to szału nie ma. Zaglądam na szybko do PKO BP, a tam oferta o 1 do 2,5 proc., chyba że zechcesz założyć lokatę mobilną, a nie standardową, wtedy dostaniesz 4 proc., ale tylko na trzy miesiące. Ale wygląda na to, że największy polski bank chce z tym skończyć, przynajmniej w pewnym sensie.
PKO BP zaczyna płacić 5,25 proc.
Nie, PKO BP nie podniesie oprocentowania standardowych lokat, ale właśnie zaczyna oferować coś zupełnie innego: lokatę, ale trochę inną. Na pięć lat, ale w tym czasie raz w miesiącu można do niej dorzucać środki, jak na koncie oszczędnościowym, a nie na lokacie. Do tego z oprocentowaniem zmiennym uzależnionym od stopy referencyjnej NBP pomniejszonej o 0,5 pkt. proc.
Z takimi warunkami to już pewna konkurencja dla obligacji Skarbu Państwa, które od kilku lat masowo przyciągają Polaków rozczarowanych bankami. Czy ten produkt nazwany przez PKO BP „Lokatą Mój Kapitał” ma sens? Jak wypada ta pięcioletnia lokata PKO BP na tle oferty Ministerstwa Finansów?
Mój Kapitał oferuje oprocentowanie zmienne oparte na stopie referencyjnej NBP podobnie jak roczne obligacje. Różnica jest taka, że obligacje dają dokładnie tyle co stopa referencyjna (obecnie 5,75 proc.), a PKO BP o 0,5 pkt proc. mniej (5,25 proc.).
Więcej wiadomości na temat pieniędzy można przeczytać poniżej:
Jasne, produkt PKO BP jest na pięć lat, a obligacje tylko na rok i później może być różnie, MF może pogorszyć ofertę rocznych obligacji, ale prawdę mówiąc tego się nie spodziewam, biorąc pod uwagę wysokie potrzeby pożyczkowe rządu. Ale to nie koniec, bo MF również dwuletnie obligacje oferuje w oparciu o stopę referencyjna NBP i w tym przypadku jeszcze dorzuca do niej 0,15 pkt proc., a więc MF odjeżdża bankowi.
Ha! A przecież stopa referencyjna będzie spadać i to zacznie już w tym roku. Tymczasem MF sprzedaje także obligacje trzyletnie stałoprocentowe oprocentowane na poziomie 5,95 proc.przez okres całych trzech lat, czyli więcej niż obecna stopa referencyjna. MF odjeżdża PKO BP jeszcze bardziej.
Obligacje 4-letnie i 10-letnie oraz 6-letnie i 12-letnie dla rodzin oparte są o wskaźnik inflacji, więc już odpuszczam gdybanie.
PKO nie wychodzi do milionerów
Nowy produkt PKO BP ma z kolei tę zaletę, że można do niego regularnie co miesiąc dorzucać pieniądze. Tak, obligacje też można sobie dokupować co miesiąc, ale to trochę większa fatyga niż stałe zlecenie w banku, dzięki któremu pieniądze co miesiąc przelewają się same.
I tu dochodzimy do sedna, bo Mój Kapitał ma istotne ograniczenia. Po pierwsze, na start można wpłacić maksymalnie 10 tys. zł, nie więcej. Potem co miesiąc można dorzucać kolejne zaoszczędzone pieniądze, ale minimum 100 zł, maksymalnie 2 tys. zł, jest to więc ewidentnie produkt dla zwykłego, szarego zjadacza chleba. I to dobrze.
Jak komuś się spodobały te zasady i już kombinuje, od razu wyjaśniam, że nie da się założyć niezliczonej liczby lokat Mój Kapitał, a maksymalnie trzy.
Czy te minusy i osiągi słabsze jednak niż na obligacjach powodują, że nowy pomysł PKO BP jest marny? Przeciwnie. To wręcz potężny krok dla największego banku, który dotąd oferował mało atrakcyjne oprocentowanie.
Nie myślcie, że PKO BP zareagowało na niedawny apel prezesa NBP Adama Glapińskiego, który podchwycił narrację o rekordowych zyskach banków wynikających z wysokich stóp procentowych i w związku z tym apelował, by podzieliły się nimi z klientami, podnosząc oprocentowanie lokat. PKO BP raczej kombinuje, jak starać się wypełnić wymóg KNF dotyczący finansowania długoterminowego.
W sumie nieważne, ważne, że klienci przestaną być skubani.