Dowiedzieliśmy się, co z NABE. Tak będzie wyglądała nasza transformacja energetyczna
Pamiętacie jeszcze pomysł poprzedniego rządu na start zielonej transformacji w Polsce? Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) miała posprzątać aktywa węglowe po spółkach i dać im tym samym oddech. Nowe szefostwo Ministerstwa Aktywów Państwowych w grudniu ubiegłego roku zapowiedziało wstrzymanie tego projektu. A teraz dowiadujemy się, że dalej nie ma decyzji, co z nim się stanie.
Pomysł był taki: NABE, reprezentując Skarb Państwa, miała przejąć aktywa węglowe spółek Enea, Energa, PGE i Tauron. Tak Jacek Sasin, poprzedni minister aktywów państwowych, wymyślił jeden z filarów naszej transformacji energetycznej. W grudniu 2022 r. podpisano razem ze związkami zawodowymi umowę społeczną w tej sprawie. Ale we wrześniu 2023 r. było już jasne, że ten projekt - przynajmniej na razie - umarł śmiercią naturalną. Senat odrzucił projekt ustawy i wiadomo było, że w poprzedniej kadencji Sejmu nie da się już go poprawić. Zaraz po zaprzysiężeniu nowego rządu Donalda Tuska, mianowany na szefa Ministerstwa Aktywów Węglowych Borys Budka stwierdził, że musi sprawie przyjrzeć się bliżej.
Decyzje dotyczący NABE, jednej lub kilku, będą podejmowane po audycie. Musimy mieć wyliczenia - tłumaczył Budka.
Od tego czasu minęły prawie dwa miesiące, więc postanowiliśmy sprawdzić, jak to liczenie wychodzi w MAP i co dalej z NABE. Już znamy odpowiedzi.
NABE, czyli resort jeszcze nie podjął decyzji
Wydawać by się mogło, że decyzja w sprawie powołania do życia NABE powinna być na szczycie listy priorytetów MAP w nowym rządzie. Przecież to miał być fundament naszej transformacji energetycznej, zwłaszcza że eksperci alarmują, że dłużej z nią zwlekać nie możemy. Ale jak dowiadujemy się w resorcie aktywów państwowych, to jeszcze trochę jednak potrwa.
Więcej o NABE przeczytasz na Spider’s Web:
Kwestia wydzielenia aktywów węglowych jest obecnie analizowana w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Na ten moment nie zostały podjęte żadne decyzje w tym zakresie - odpowiada nam Departament Komunikacji w MAP.
Ta zwłoka może być bolesna dla samej naszej transformacji, jak i dla spółek, które miały nadzieję na pozbycie się w końcu coraz bardziej ciążących im aktywów węglowych. Do listy podobnych nieszczęść można dopisać ciągle brak aktualnych wersji Polityki Energetycznej Polski do 2040 r., a także Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu na lata 2021-2030. Cały czas nie wiadomo, co dalej z tzw. ustawą wiatrakową, a na domiar złego coraz bardziej prawdopodobne staje się opóźnienie budowy pierwszej w kraju elektrowni jądrowej. Dodać do tego można jeszcze trwającą już trzeci rok notyfikację przez Komisję Europejską umowy społecznej z górnikami, która zakłada m.in. zamykanie ostatnie kopalni w 2049 r.
Z węglem musimy pożegnać się szybciej
Na razie pewne wydaje się jedno: rozwód z węglem trzeba będzie zorganizować szybciej. Świadczą o tym kolejne opracowania i raporty, nie tylko autorstwa najbardziej nieprzejednanych aktywistów klimatycznych. Na przykład najnowsze stanowisko Eksperckiej Rady ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu wskazuje, że od energetyki opartej na węglu powinnyśmy odejść w 2035 r. To data, która z jednej strony pozwala na relatywnie szybkie ograniczenie presji kosztowej związanej z eksploatacją energetyki węglowej w Polsce na ceny energii i ciepła, a jednocześnie jest na tyle oddalona w czasie, aby móc odbudować nowe moce wytwórcze i zapewnić bezpieczeństwo dostaw. A ewentualne opóźnienia - jak przekonuje Rada ds. BEiK - są możliwe jedynie w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii w Polsce.
Tego węgla jest w Polsce coraz mniej. Wydobycie w Polskiej Grupie Górniczej leci na łeb i szyję i spółka już zrewidowała swoje plany produkcyjne na 2024 r. i stwierdziła, że więcej niż 20 mln ton w ciągu roku nie wyprodukuje. Jeszcze pięć lat temu takie plany wydobywcze były on połowę większe i wynosiły co najmniej 30 mln ton. W sumie wydobycie węgla w PGG spadło w ostatnich sześciu latach o 7 proc. Z kolei Fundacja Instrat w swoim ostatnim Przeglądzie Węglowym za listopad 2023 r. wykazuje, że mamy coraz mniej energii z węgla. Już tylko 63 proc., a jeszcze w listopadzie 2022 r. to było 72 proc.